jeżeli chodzi o transferowe wzmocnienia, żaden klub w Ekstraklasie nie szaleje tego lata tak, jak Widzew Łódź. Nowy właściciel, czyli miliarder Robert Dobrzycki chce odbudować dawną potęgę i choć o szybkim mistrzostwie nikt nie powie, tak awans do europejskich pucharów byłby idealnym pierwszym krokiem. Stąd właśnie aż dziewięć transferów jeszcze przed startem sezonu i to za grube pieniądze, bo choćby dla Mariusza Fornalczyka klub pobił swój rekord (1,5 mln euro).
REKLAMA
Zobacz wideo Sensacyjny powrót do reprezentacji Polski?! Jan Urban: Nie wahałbym się
Nowy Widzew kontra niezbyt nowe Zagłębie
Zagłębie Lubin to z kolei swego rodzaju drugi biegun. Tam kibice mieli nadzieję na liczne wzmocnienia po słabym poprzednim sezonie (15. miejsce), ale nic takiego się nie wydarzyło. Przyszli co prawda nowy napastnik Michalis Kosidis (8 goli w Puszczy Niepołomice w zeszłym sezonie) czy skrzydłowy Jakub Sypek z... Widzewa. Jednak kadrowo przez cały czas Zagłębie nie prezentowało się okazale i wielu typowało ich do spadku. Faworytem byli zatem gospodarze, ale raptem dzień wcześniej nasi pucharowicze Jagiellonia Białystok oraz Lech Poznań zostały zniszczone na własnych stadionach przez odpowiednio Bruk-Bet Termalikę (0:4) i Cracovię (1:4), więc może lepiej było niczego za pewnik nie brać.
Męki i rwana gra w Łodzi. Aż tu nagle absolutna petarda
Zresztą pierwsza połowa długo nie wyglądała jak coś rodem ze snów fanów Widzewa. Ich ulubieńcy nie dali się co prawda lać jak Jagiellonia czy Lech, ale sami absolutnie żadnego popisu nowej jakości nie fundowali. Zagłębie długo trzymało ich w skutecznym klinczu. Zawodziły przede wszystkim nowe skrzydła łodzian, czyli Samuel Akere i Mariusz Fornalczyk. To oni typowani byli jako najniebezpieczniejsi gracze nowego Widzewa, ale w pierwszej połowie im nie szło. To choćby Zagłębie jako pierwsze oddało niebezpieczny strzał. Rafał Gikiewicz musiał się wysilić w 30. minucie przy próbie Josipa Corluki.
Wtedy jednak do głosu doszedł Juljan Shehu. Albańczyk wiosną 24/25 strzelił dla Widzewa 4 gole, pokazując twarz, której wcześniej nie widziano. Teraz potwierdził, iż to żaden przypadek. Jeszcze w 32. minucie jego instynktowny strzał w polu karnym wybronił Dominik Hładun. Jednak jak w 40. minucie Shehu przyłożył zza szesnastki prosto w okienko, to bramkarz już nic nie mógł poradzić. Widzew wyglądał dość topornie, ale do przerwy prowadził 1:0.
Najwięcej emocji wzbudziła... fryzura. Widzew bez gracji, ale za to z punktami
Po niej wcale nie wyglądało to dużo lepiej dla Widzewa pod kątem samej gry. Mało było boiskowego szaleństwa i kreatywności. Było za to blisko gola dla Zagłębia, gdy w 56. minucie po rzucie rożnym głową uderzał Marcel Reguła. Piłka o centymetry minęła słupek. Ogólnie jednak na boisku za wiele się nie działo. Bardzo rwane spotkanie, jakby obie drużyny nie były w stanie przełożyć wajchę na ofensywę. Najwięcej emocji wywołać mogła chyba dość charakterystyczna nowa fryzura Bartłomieja Pawłowskiego, którego nie bez przyczyny komentatorzy porównali do muzyka Michała Wiśniewskiego.
Dziwić można się było bardziej Zagłębiu. Owszem Widzewowi też powinno zależeć na domknięciu meczu, ale właśnie to, iż gospodarze byli w tym meczu niewyraźni, stanowiło zachętę dla gości. Przy czym niespecjalnie ona działała. Lubinianie przez większość drugiej połowy tylko się czaili, nie przechodząc do konkretów.
Zagłębie mogło ukarać gospodarzy za minimalizm, ale samo nie dało sobie argumentów. Widzew wynik dowiózł i zaczął nową erę od triumfu. Gra była bardzo daleka od oczekiwań i mocniejszy rywal mógłby to lepiej wykorzystać. Jednak nie od razu Rzym zbudowano. Łódź zresztą też nie.
Widzew Łódź - Zagłębie Lubin 1:0 (Shehu 40')
Widzew: Gikiewicz - Therkildsen (75. Krajewski), Żyro, Visus, Kozlovsky - Selahi (69. Hanousek) - Akere (61. Baena), Alvarez (61. Czyż), Shehu, Fornalczyk - Bergier (75. Pawłowski)
Trener: Żelijko Sopić
Zagłębie: Hładun - Corluka, Nalepa, Ławniczak, Jakuba - Kocaba (72. Sypek), Dąbrowski - Szmyt (82. Michalski), Radwański (61. Mróz), Wdowiak (61. Pieńko) - Kosidis (46. Reguła)
Trener: Leszek Ojrzyński
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Żółte kartki: Akere, Selahi, Fornalczyk (Widzew) - Kocaba, Reguła, Jakuba, Sypek (Zagłębie)