Zieliński był krok od tytułu. Wtedy zaczął się dramat

5 godzin temu
Nie ma szóstego w karierze tytułu w męskim deblu dla Jana Zielińskiego. Polak, a także jego czeski partner Adam Pavlasek przegrali 7:6(4), 5:7, 6:10 w finale turnieju ATP 250 w Bastad na kortach ziemnych z argentyńsko-holenderską parą Guido Andreozzi - Sander Arends. Nasz reprezentant wraz z partnerem prowadzili w drugim secie z przewagą przełamania, ale niestety rywale skutecznie wrócili do gry i okazali się lepsi w super tie-breaku.
Dla Jana Zielińskiego i Adama Pavlaska turniej w Bastad był trzecim, podczas którego grali razem w deblu, a pierwszym na innej nawierzchni niż trawiasta. Na Wimbledonie poszło im nieźle, jak na warunki tak świeżej współpracy. Odpadli w III rundzie w starciu z duetem Edouard Roger-Vasselin - Hugo Nys. Polakowi nie udało się pokonać w Londynie byłego partnera (Nys), ale już w samym Bastad tej sztuki dokonał.


REKLAMA


Zobacz wideo Sensacyjny powrót do reprezentacji Polski?! Jan Urban: Nie wahałbym się


Jan Zieliński w końcu doczeka się wymarzonego partnera?
Przy czym w tym wypadku mowa była o Belgu Sandarze Gille (w parze z Holendrem Jesperem de Jongiem), z którym Zieliński rozstał się po nieudanym Roland Garros. Polak i jego czeski partner nie mieli lekko w drodze do finału. W każdym pojedynku grali po trzy sety. Udało im się jednak dotrzeć do meczu o tytuł, gdzie czekała na nich rozstawiona z numerem 1 argentyńsko-holenderska para Guido Andreozzi - Sander Arends.


Polsko-czeska para długodystansowa
Mecz zaczął się świetnie dla Polaka i jego czeskiego partnera. Już przy pierwszej okazji przełamali przeciwników, wychodząc na prowadzenie 2:0. Niestety zaraz po tym stracili tę przewagę i spotkanie niemal od razu się wyrównało. Nie był to jedyny raz w tym secie, gdy Zieliński z Pavlaskiem gwałtownie roztrwonili prowadzenie. Co gorsza, za drugim razem zrobili to przy stanie 5:3, gdy serwowali na seta i mieli setbola, ale słono zapłacili za serię błędów.


Można się było obawiać, iż ta niewykorzystana szansa się zemści w tie-breaku. Na szczęście Polak z Czechem rozegrali go doskonale. Wywarli dużą presję na serwis przeciwników, którzy na dodatek pomogli podwójnym błędem serwisowym. Dzięki temu Zieliński i Pavlasek wygrali aż cztery wymiany z rzędu, będąc na returnie, co okazało się najważniejsze w wygraniu tie-breaka 7:4, a seta 7:6(4).
Ten szósty gem będzie im się po nocach śnił
Jakoś to w tym meczu tak było, iż gdy tylko Zieliński z Pavlaskiem zdobywali przewagę przełamania, to tracili ją przy pierwszej możliwej okazji. Stało się tak dwukrotnie w pierwszym secie, powtórzyło i w drugim, gdy po przełamaniu na 3:2 Polak z Czechem zaraz dali się rywalom dopaść na 3:3. Co gorsza, dali się przełamać raz jeszcze, ale tym razem bez uprzedniego zdobycia przewagi. Stało się to przy stanie 5:6, gdy Andreozzi i Arends wykorzystali drugiego setbola i doprowadzili do wyrównania.


Super tie-break bez złudzeń. Wielka szkoda
W deblu w takich sytuacjach trzeci set jest super tie-breakiem granym do dziesięciu. Podobnie jak w całym spotkaniu serwis niespecjalnie pomagał obu stronom. Z pierwszych siedmiu wymian tylko dwie padłu łupem serwującej pary. Niestety różnica polegała na tym, iż Polakowi i Czechowi tak zostało do końca, a ich rywalem w kluczowych momentach byli po prostu lepsi. Tylko jeden meczbol wystarczył im, by zamknąć spotkanie. Andreozzi i Arends wygrali super tie-breaka 10:6, dzięki czemu to oni zwyciężyli w turnieju w Bastad.
Andreozzi i Arends zdobyli swój pierwszy wspólny tytuł rangi ATP. Zieliński na turniejowe zwycięstwo w męskim deblu czeka od marca 2024 roku (wygrana wraz z Hugo Nysem w Acapulco), a wliczając też mikst, to od lipca 2024 roku (Wimbledon razem z Su-wei Hsieh).
Idź do oryginalnego materiału