1/5! Już tylko jedna tenisistka z czołówki rankingu WTA gra na Wimbledonie

9 godzin temu
Stwierdzenie, iż tegoroczny Wimbledon lubi niespodzianki, jest gigantycznym niedopowiedzeniem. Męski także, ale szczególnie w żeńskim obserwujemy istny pogrom faworytek. Już w pierwszej rundzie z turniejem pożegnało się mnóstwo tenisistek ze ścisłej czołówki, a druga jeszcze po niej "poprawiła". Czegoś takiego praktycznie nie widuje się w turniejach wielkoszlemowych w erze Open.
Gdy Iga Świątek wygrywała w I rundzie Wimbledonu z Poliną Kudermietową (7:5, 6:1) mogliśmy być oczywiście zadowoleni, ale ten triumf raczej wielkich emocji nie wzbudził. Polka choćby na trawie ma obowiązek wygrywać takie spotkania. Jak się jednak później okazało, nasza reprezentantka dokonała czegoś, co można nazwać rzadkością w tym turnieju. Bo choć nie rozegrano choćby jeszcze wszystkich starć II rundy, to wiele już mieliśmy takich spotkań, które ktoś teoretycznie miał obowiązek wygrać, a potem... potem do drzwi pukała rzeczywistość.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Gauff i Pegula to był początek. Faworytki padają jak muchy
Już pierwszej rundy nie przebrnęły trzy z pięciu najwyżej rozstawionych zawodniczek tego turnieju. Turniejowa "piątka" Qinwen Zheng nie sprostała Katerinie Siniakovej (5:7, 6:4, 1:6). Jessica Pegula (nr 3) nijak nie przypominała zawodniczki, która raptem kilka dni wcześniej ograła Igę Świątek w finale w Bad Homburg i sromotnie poległa w starciu z Włoszką Elisabettą Cocciaretto (2:6, 3:6). I w końcu mistrzyni Roland Garros Coco Gauff potwierdziła, iż za trawą nie przepada (nigdy nie była choćby w ćwierćfinale Wimbledonu), przegrywając 6:7(3), 1:6 z Ukrainką Dajaną Jastremską.


"Mało? "Mało!" - najwyraźniej odpowiedział los. Bo dzień później w II rundzie z turnieju z hukiem wyleciała ubiegłoroczna finalistka Jasmine Paolini, pokonana sensacyjnie przez Kamillę Rachimową 6:4, 4:6, 3:6. Włoszka już w I rundzie urwała się ze stryczka, gdy odwróciła losy meczu z Anastaziją Sewastową po przegranym pierwszym secie. Tym razem "kat" dopiął swego.


Przez prawie 60 lat coś takiego widzieliśmy raz. Wimbledon lubi się zabawić
Tym samym z pięciu najwyżej rozstawionych zawodniczek Wimbledonu ostały się już tylko Aryna Sabalenka (nr 1). W grze wciąż są także Madison Keys (nr 6), Mirra Andriejewa (nr 7) i Iga Świątek (nr 8). Z czego dwie pierwsze są już w III rundzie, a Rosjanka oraz Polka jeszcze o to prawo zawalczą. Odpowiednio z Lucią Bronzetti i Caty McNally.
Taką rzeźnię wśród ścisłej czołówki widzieliśmy jak dotąd tylko raz w erze Open (od 1968 roku). Jak wyliczył portal OptaAce, podczas Wimbledonu 2018 cztery z pięciu najwyżej rozstawionych zawodniczek odpadło przed III rundą turnieju wielkoszlemowego. Jedyną, która przetrwała również była ówczesna liderka Simona Halep. Przy czym ona potem w tejże III rundzie odpadła. Ogólnie wówczas z całego Top 10 tylko rozstawiona z "7" Karolina Pliskova dotarła do IV rundy, a turniej wygrała grająca z "11" Andżelika Kerber.
Idź do oryginalnego materiału