18-letni Polak zachwyca! Przebił Małysza i Stocha. Najlepszy w historii

2 tygodni temu
Tak nie zaczynał Adam Małysz, tak nie zaczynał Kamil Stoch. Kacper Tomasiak ma 18 lat i kto wie, czy tak naprawdę nie jest najlepszym debiutantem w historii polskich skoków narciarskich. A najlepsze, iż kilka sobie z tego robi. Że twardo stąpa po ziemi.
W poniedziałek minie 12 lat, od zwycięstwa Krzysztofa Bieguna w Klingenthal. Na inaugurację olimpijskiej zimy 2013/2014 nasz 19-letni wówczas skoczek sprawił sensację, wygrywając jednoseryjną, wietrzną loterię rozegraną w Niemczech. Od tak dawna czekaliśmy na polskiego nastolatka, który przebojem wejdzie do Pucharu Świata. I tak naprawdę po 18-letnim Kacprze Tomasiaku, który w sobotę w Lillehammer był 18., a w niedzielę 22., możemy chyba spodziewać się więcej, niż wtedy mogliśmy oczekiwać od Bieguna.


REKLAMA


Zobacz wideo Polscy skoczkowie zaczynają sezon olimpijski. Nowy trener wyznaczył jasny cel


W całym XXI wieku Polska miała dotąd zaledwie trzech skoczków, którzy w debiucie zdobyli pucharowe punkty. Byli to: Piotr Żyła, wspomniany Biegun oraz Andrzej Stękała.


Teraz przypatrzmy się bliżej tym wynikom.


Biegun po 30. miejscu na lotach w Oberstdorfie w lutym 2013 roku w swoim drugim występie w PŚ odniósł to sensacyjne zwycięstwo w listopadzie 2013 roku. Ale już fakt, iż między jego pierwszym a drugim startem w PŚ minęło tyle czasu, pokazuje, iż to nie był skoczek choćby z naszej wąskiej, krajowej czołówki.
19-letni Żyła w styczniu 2006 roku w Sapporo był w swoich pierwszych startach w PŚ 19. i 20. Czyli uzyskał niemal identyczne wyniki, jak teraz Tomasiak. Ale – podkreślmy to – w tamtych czasach do Sapporo nie latało wielu czołowych zawodników, tam zawsze o punkty było łatwiej
Stękała dzień po 27. miejscu w Engelbergu był tam 38. A więc jego debiut nie wypadł tak dobrze, jak ten Tomasiaka. Później 20-letni wówczas Andrzej miał solidny sezon, zebrał przez całą zimę 105 punktów. Ale po Tomasiaku spodziewamy się więcej. Dużo więcej


Tomasiak już ma 22 punkty. Po zaledwie dwóch konkursach. Biegun przez całą zimę 2013/2014 do stu punktów z inauguracji dorzucił później jeszcze tylko 44. I nie załapał się do kadry na igrzyska. Żyła po swoich debiutanckich punktach na kolejne czekał rok. A Tomasiak może następne zdobyć już we wtorek i środę w Falun. Ten 18-letni chłopak wygląda dziś na naszego skoczka numer dwa, zaraz po Kamilu Stochu.


Co cieszy, ten młody chłopak zachowuje całkowity spokój. - Mam jeszcze trochę do poprawy, szczególnie w końcówce lotu. Dobrze było, ale może być jeszcze troszkę lepiej – stwierdził krótko przed kamerą Eurosportu po niedzielnych zawodach. A słowo „troszkę" zdawało się mówić najwięcej, wyrażało i ambicje Tomasiaka, i to, iż chłopak twardo stoi na ziemi, iż nie odfruwa w marzenia o wielkości.


W sobotę grupka polskich dziennikarzy obecnych w Lillehammer pytała Tomasiaka, co działo się w jego głowie podczas debiutu. Zwłaszcza w momencie, gdy w pierwszej serii poleciał aż 137 metrów. - Nie było u mnie jakiejś nadmiernej ekscytacji – odpowiedział Kacper spokojnie.


Wygląda na to, iż choć Tomasiak ma dopiero 18 lat, to już jest na tyle dojrzały, żeby Puchar Świata był miejscem dla niego. Świetnie, iż on się nadmiernie nie ekscytuje, natomiast nam wolno zauważyć, iż w takim stylu karier nie zaczynali choćby Adam Małysz i Kamil Stoch. Starszy z naszych mistrzów miał 17 lat, gdy przepadał w kwalifikacjach do konkursów w Planicy na skoczniach K92. A młodszy miał 17 lat, gdy w debiucie zajmował 49. miejsce w Zakopanem.
W niedzielę w Lillehammer poza Tomasiakiem punkty PŚ dla Polski zdobyli jeszcze Stoch (12. miejsce) i Dawid Kubacki (był 20.). Zawody wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi, który wyprzedził Domena Prevca ze Słowenii i Feliksa Hoffmanna z Niemiec.
Idź do oryginalnego materiału