6:0, 6:0 w 32 minuty! Rekord Roland Garros przetrwa wieki

1 dzień temu
- Bardzo mi przykro, iż to się stało tak gwałtownie - mówiła zwyciężczyni. A pokonana płakała i komentowała gorzko: "Nie było mnie w tym meczu". Finał Roland Garros pań z 1988 roku trwał tylko 32 minuty. Właśnie mija 37 lat od rekordowego zwycięstwa Steffi Graf i wciąż nie widać nikogo, kto mógłby przebić jej wyczyn. Choć rok temu zaczęto przymierzać do tego Igę Świątek.
Iga Świątek po pokonaniu Eliny Switoliny 6:1, 7:5 jest już w ćwierćfinale Roland Garros 2025. W nim w czwartek zmierzy się z liderką światowego rankingu, Aryną Sabalenką.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


Kibice na całym świecie spodziewają się świetnego, zaciętego meczu. Polka to czterokrotna mistrzyni Roland Garros (z 2020, 2022, 2023 i 2024 roku), która jednak w tym sezonie notuje gorsze wyniki. Dlatego w rankingu WTA spadła na piąte miejsce. Natomiast Białorusinka, docierając do półfinału Roland Garros, wyrównała swój najlepszy wynik w tym turnieju. Ale chce więcej. A iż ma świetny sezon, to eksperci dają jej w starciu ze Świątek duże szanse.
Rok temu Świątek zbliżyła się do rekordu Graf
Na pewno półfinał Świątek – Sabalenka nie będzie tak jednostronny, jak jeden z najsłynniejszych finałów w historii French Open. 4 czerwca 1988 roku Steffi Graf pokonała w meczu o tytuł Nataszę Zwieriewą 6:0, 6:0. A 4 czerwca 2024 roku w Paryżu wspominano tamten finał za sprawą Igi Świątek.
- kilka można zrobić przeciw Idze, gdy płonie takim ogniem. To był najkrótszy mecz od czasów Steffi Graf z 1988 roku - zachwycała się Alizé Lim, francuska tenisistka i ekspertka Eurosportu po 40-minutowym popisie Igi przeciw Anastasiji Potapowej. Wówczas w czwartej rundzie Polka rozbiła Rosjankę 6:0, 6:0. To drugi najkrótszy mecz w historii Roland Garros. Rekordowo krótki mecz Graf trwał zaledwie 32 minuty. Albo 34. Według oficjalnego protokołu to były 34 minuty, ale "Guardian" przekonuje, iż "to zbyt hojny zapis dla Rosjanki" i wylicza, iż przed godzinną przerwą spowodowaną deszczem panie grały dziewięć minut, a po powrocie na kort – jeszcze 23 minuty.
W każdym razie dziesięć dni przed swoimi 19. urodzinami Niemka rozbiła reprezentantkę Związku Radzieckiego, która wcześniej sensacyjnie pokonała w turnieju Martinę Navratilovą (6:3, 7:6) i jako mistrzyni świata juniorek miała rzucić wyzwanie starszej o dwa lata Graf.


Wyszło tak, iż na ceremonii po finale Zwieriewa choćby nie chciała zabrać głosu, a później na konferencji prasowej płakała. Uznała, iż mentalnie na ten finał nie wyszła.
Stres 17-letniej dziewczyny można absolutnie zrozumieć, gdy się popatrzy na to:


6:0, 6:4 z Guerree w pierwszej rundzie
6:1, 6:0 z Reis w drugiej rundzie
6:0, 6:1 ze Sloane w trzeciej rundzie
6:1, 6:3 z Tauziat w czwartej rundzie
6:0, 6:1 z Fulco w ćwierćfinale
6:3, 7:6 z Sabatini w półfinale


Tak wyglądała droga Graf do finału. Jedyną przeciwniczką, której Niemka nie poczęstowała ani bajglem (set wygrany do zera), ani bagietką (set wygrany do jednego), była Gabriela Sabatini.
Graf była wtedy wschodzącą gwiazdą, która już zdążyła wygrać Roland Garros 1987 i Australian Open 1988 oraz między tymi turniejami grać w finałach Wimbledonu i US Open. I teraz uwaga - począwszy od Roland Garros 1987 aż do Roland Garros 1990 wielka Niemka zagrała 13 wielkoszlemowych finałów z rzędu! Tak, trzynaście! Z czego wygrała osiem. A wracając do roku 1988, warto podkreślić, iż był najlepszym w bogatej karierze Graf. Wtedy 19-latka zdobyła Złotego Wielkiego Szlema, czyli wygrała wszystkie cztery turnieje wielkoszlemowe i złoty medal igrzysk olimpijskich (w Seulu).


Świątek ma inny rekord. Przebiła legendę
- Bardzo mi przykro, iż to się stało tak gwałtownie - mówiła Niemka po niezapomnianym finale Roland Garros. Są tacy, którzy twierdzą, iż przy wyniku 6:0, 5:0 choćby wyraźnie odjęła z siły swoich uderzeń, jakby chciała dać rywalce wygrać honorowego gema. Ale ta była ponoć zbyt roztrzęsiona, żeby to wykorzystać.
"Zwierewa była pierwszą od 1974 roku Rosjanką, która dotarła do wielkoszlemowego finału. Dla Radzieckiej Federacji Tenisowej zarobiła w ten sposób 75 tysięcy funtów, a dostała od niej 10 funtów dniówki" - wspominał kiedyś "Guardian". "W kraju panowało takie podekscytowanie, iż finał pokazano na żywo w sowieckiej telewizji" - czytamy. Tę ostatnią informację autor komentuje ironicznym stwierdzeniem, iż radzieccy decydenci pewnie chętnie by tamten finał ocenzurowali.
Świat tenisa dostał wtedy pierwsze 6:0, 6:0 w finale wielkoszlemowym od 1911 roku, gdy na Wimbledonie Dorothea Lambert Chambers pokonała 6:0, 6:0 Dorę Broothby. Rozstawiona z numerem 13 Zwieriewa wygrała w tamtym meczu tylko 13 punktów.
I tu ciekawostka: rok temu Potapowa przeciw Świątek wygrała zaledwie 10 punktów w meczu! To rekord Roland Garros. Pod tym względem Iga zdominowała swoją rywalkę jeszcze bardziej niż legendarna zdobywczyni aż 22 tytułów wielkoszlemowych Zwieriewą. Ale tamten popisowy finał Graf pozostaje jedynym wygranym 6:0, 6:0 w erze Open.
Idź do oryginalnego materiału