Już w momencie losowania wydawało się jasne, iż Lech Poznań w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów może mieć bardzo ciężko. W rywalizacji Crvenej zvezdy Belgrad z Lincoln Red Imps faworyt mógł być tylko jeden. Serbowie To stali bywalcy faz grupowych (obecnie ligowych) europejskich pucharów. W poprzedniej edycji Ligi Mistrzów zajęli 29. miejsce w fazie ligowej, ale potrafili choćby rozbić 5:1 VFB Stuttgart.
REKLAMA
Zobacz wideo Tadej Pogacar na Tour de France
Crvena zvezda nie czekała. Zero gościnności
Za to Lincoln Red Imps dostali się do Ligi Konferencji w okresie 2021/22, byli o krok od tego samego rok temu (porażka w 4. rundzie z Larne). Jednak w porównaniu do rywali byli wręcz skazani na pożarcie. Niemniej w pierwszym meczu u siebie pokazali, iż wcale nie muszą zostać do reszty zmiażdżeni, ponieważ przegrali tylko 0:1. Oczywiście wciąż ich awans należałoby rozpatrywać w kategorii cudu.
Tymczasem zespół z Belgradu na żadne cuda nie zamierzał pozwolić. Od początku rzucili się na rywala i kilka czasu minęło, a konkretnie niecałe osiem minut, aż Aleksander Katai wykończył składną akcję gospodarzy. Kolejny gol dla Crvenej zvezdy padł w 16. minucie. Tym razem Katai okazał się asystentem. Ładnie wyłożył piłkę w polu karnym do Mirko Ivanicia, a ten podkręconym strzałem z prawej nogi nie dał szans bramkarzowi.
Losy dwumeczu były przesądzone, ale mistrzowie Serbii jeszcze przed przerwą dobili jeszcze Gibraltarczyków kolejnymi dwoma trafieniami. Najpierw w 37. minucie szczęście miał Bruno Duarte, którego uderzenie odbiło się rykoszetem od rywala i wpadło do siatki, myląc bramkarza. Za to w 44. minucie stojący bramce Red Imps Nauzet Santana zmylił się sam, podając w polu karnym prosto do skrzydłowego rywali Milsona, a ten ukarał go za błąd precyzyjnym strzałem lewy róg.
Zespół z Belgradu chyba się tym wszystkim nieco uśpił, bo po przerwie padł kolejny gol, ale sensacyjnie dla Lincoln! W 52. minucie gospodarze nie upilnowali przed polem karnym Tjay'a De Barra, a ten płaskim strzałem zdobył honorowe trafienie dla gości. Teoretycznie Crvena zvezda mogła teraz skopiować wynik Lecha Poznań z domowego meczu z Breidablikiem (7:1). Mało jednak brakowało, a straciliby drugiego gola! W 63. minucie Gibraltarczycy otrzymali rzut karny za faul obrońcy belgradczyków. Jednak strzał Nano obronił Matheus i wynik się nie zmienił!
Crvena zvezda czeka. Jeszcze nieoficjalnie na Lecha
Goście się zaskakująco rozszaleli, ale do gospodarzy należało ostatnie słowo. Konkretnie w 75. minucie, gdy Cherif Ndiaye zamknął przy lewym słupku dośrodkowanie i podwyższył na 5:1. Crvena zvezda zrobiła w tym meczu to, co do niej należało, dzięki czemu pewnie awansowała do III rundy el. Ligi Mistrzów, wygrywając 6:1 w dwumeczu. Tam czeka, kogoś z dwójki Lech Poznań - Breidablik, ale biorąc pod uwagę 7:1 dla Lecha w pierwszym meczu, możemy oczekiwać, iż nic tu już się katastrofalnego nie wydarzy.
Crvena zvezda Belgrad - Lincoln Red Imps 5:1 (Katai 8', Ivanić 16', Duarte 37', Milson 44', Ndiaye 75' - De Barr 53')
Crvena zvezda: Matheus - Milosavljević, Rodrigao, Veljković, Tiknizyan - Krunić, Elsnik (82. Vucić) - Milson (73. Radonjić), Katai (64. Ndiaye), Ivanić (82. Kostov) - Duarte (77. Arnautović)
Trener: Vladan Milojević
Lincoln: Santana - Munoz (64. Ayew), Lopes, Rutjens, Nano - Garcia, Torilla (46. Mandi), Jesus (46. Pozo) - Villacanas, Britto (81. Toscano), De Barr (81. Chipolina)
Trener: Juanjo Bezares
Sędzia: Antonio Nobre (Portugalia)
Żółte kartki: Veljković (Crvena zvezda) - Mandi (Lincoln)