Absolutna sensacja w Lidze Mistrzów! Co za debiut Polaka, gigant pokonany

2 godzin temu
Takiego debiutu w Lidze Mistrzów Mateusz Kochalski na pewno się nie spodziewał. Karabach, którego bramkarzem od roku jest 25-letni Polak, odniósł pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów! Drużyna Qurbana Qurbanova ograła Benficę 3:2, a Kochalski nie zapomni tego spotkania do końca życia, mimo iż w Lizbonie nie musiał błyszczeć jak w kwalifikacjach.
Była 86. minuta meczu na Stadionie Światła w Lizbonie, kiedy piłkarze Karabachu zabawili się w polu karnym Benfiki. Abdellah Zoubir ze stoickim spokojem wyczekał przeciwnika i podał do Ołeksija Kaszczuka, który strzelił gola na 3:2 dla drużyny Qurbana Qurbanova. Gola, który dał Karabachowi historyczne, pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów.


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Lewandowski przygasa? Żelazny: W meczach kadry on po prostu nie mógł więcej


Zwycięstwo, do którego przyczynił się były bramkarz Stali Mielec - Mateusz Kochalski. Dla 25-latka był to debiut w Lidze Mistrzów i to debiut, którego nie zapomni do końca życia. Nie tylko z uwagi na samo zwycięstwo, ale też - a może przede wszystkim - historię tego spotkania.
Fatalny początek Kochalskiego
Kochalski był jednym z bohaterów Karabachu w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Polak błyszczał szczególnie w 3. i 4. rundzie kwalifikacji w rywalizacjach z macedońską Shkendiją Tetowo oraz węgierskim Ferencvarosem. Polaka bardzo mocno chwaliły azerskie media.
"To był najlepszy występ Kochalskiego w barwach Karabachu. Doskonałe interwencje!" - pisał o Kochalskim azerski dziennikarz Fuad Alakbarov po pierwszym spotkaniu ze Shkendiją (1:0). "Kiepski występ drużyny, ale Kochalski swoimi interwencjami podtrzymał nasze marzenia" - dodał po rewanżu z Ferencvarosem (2:3). W meczu z Benficą Polak co prawda tak nie błyszczał, ale debiutu w Lidze Mistrzów na pewno nie zapomni do końca życia.
A zaczęło się fatalnie, bo po 16. minutach meczu w Lizbonie Karabach przegrywał z Benficą 0:2. W obu sytuacjach Azerowie nie mogli mieć jednak pretensji do Kochalskiego, a do obrońców, którzy swoją nieporadnością przyczynili się do obu trafień gospodarzy.


Już w 6. minucie z rzutu rożnego precyzyjnie dośrodkował Heorhij Sudakow, a gola głową strzelił Enzo Barrenechea. Goście w tej sytuacji dwukrotnie nie popisali się w defensywie, bo najpierw z łatwością dopuścili Argentyńczyka do strzału, a później na linii bramkowej piłkę nie trafił dobrze ustawiony Elvin Cafarquliyev.
Minęło raptem 10 minut i Benfica prowadziła już dwiema bramkami. I to znów dzięki fatalnej postawie obrony Karabachu. Po prostopadłym podaniu Sudakowa i komicznej pomyłce pary stoperów gości w sytuacji sam na sam z Kochalskim znalazł się Vangelis Pavlidis, który bez problemu pokonał polskiego bramkarza. Po tej sytuacji 25-latek tylko bezradnie uderzył rękoma w murawę, bo choćby nie zdążył dobrze się rozgrzać, a już dwukrotnie musiał wyjmować piłkę z bramki. Wtedy nikt nie spodziewał się, iż w tym meczu dojdzie do takiego zwrotu sytuacji.
Trudna sytuacja nie załamała drużyny Qurbanova. Karabach, który od początku pokazywał, iż do Lizbony nie przyjechał tylko po to, by się bronić, w 30. minucie zdobył bramkę kontaktową. Chwilę później goście w jednej sytuacji mieli dwie dobre okazje do pokonania Anatolija Trubina. Jednak ani wtedy, ani w doliczonym czasie gry, kiedy stuprocentową szansę miał Camilo Duran, goście gola nie strzelili.
Kochalski? On pierwszy spokojny kontakt z piłką miał dopiero w 42. minucie, kiedy wprost do rąk zagrał mu Cafarquliyev. Poza dwiema sytuacjami bramkowymi Kochalski w pierwszej połowie nie miał wiele pracy. Przy nazwisku Polaka mogliśmy postawić plusik za dobrą grę krótkimi podaniami do obrońców, których Karabach - mimo trudnego przeciwnika na jego stadionie - nie unikał.


Nieprawdopodobny zwrot w meczu Benfica - Karabach
I za tę odwagę, otwartą, szybką grę mistrzowie Azerbejdżanu zostali wynagrodzeni tuż po przerwie, kiedy po doskonałym podaniu Marko Jankovicia bramkę na 2:2 zdobył Duran. jeżeli kibice Benfiki spodziewali się, iż ten gol obudzi ich idoli, mocno się rozczarowali.
W 51. minucie Kochalski spokojnie interweniował po strzale Sudakowa z dystansu. Chwilę później z kilku metrów niecelnie strzelał Richard Rios. I to wszystko, na co było stać Benficę w ofensywie w drugiej połowie. choćby kiedy goście objęli prowadzenie 3:2, gospodarze nie byli w stanie oddać groźnego, celnego strzału na bramkę Kochalskiego.
Benfica bez problemu dochodziła do pola karnego Karabachu, ale tam kompletnie brakowało jej pomysłu. Po kolejnych podaniach w pole karne albo spokojnie piłkę łapał Kochalski, albo gospodarze oddawali blokowane lub niecelne strzały.
W 82. minucie, a więc tuż przed decydującą bramką, Polak mógł mieć choćby asystę. Kochalski najpierw pewnie chwycił piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a potem doskonale wznowił grę dalekim podaniem. W tej sytuacji zawiódł jednak napastnik Karabachu, który zaprzepaścił szansę beznadziejnym przyjęciem piłki.


Najlepszy wynik Kochalskiego w Europie
Dla Kochalskiego, który zawodnikiem Karabachu został latem zeszłego roku, był to debiut w Lidze Mistrzów, ale nie w europejskich pucharach. W minionym sezonie 25-latek zagrał w Lidze Europy, rywalizując kolejno z Tottenhamem (0:3), Ajaksem (0:3), Bodo/Glimt (2:1), Lyonem (1:4), Elfsborgiem (0:1) oraz Olympiakosem (0:3).
- Gdy grałem w Stali Mielec, nie miałem propozycji z innych polskich klubów, tylko z Karabachu. Z tym zespołem walczę o najwyższe cele w Azerbejdżanie i biorę udział w europejskich pucharach, co gwarantuje mi sportowy rozwój. Cieszę się bardzo, iż aż cztery polskie drużyny zakwalifikowały się do Ligi Konferencji UEFA, ale Liga Mistrzów to powiedzmy dwa szczeble wyżej - mówił Kochalski w niedawnej rozmowie z portalem "Łączy nas piłka".
- Jestem podekscytowany, patrząc na listę naszych konkurentów w fazie ligowej elitarnych rozgrywek - zaczynamy z Benfiką w Lizbonie, potem FC Kopenhaga, Athletic Bilbao, Chelsea, Napoli, Ajax, Eintracht Frankfurt, Liverpool. Coś pięknego i nagroda dla mnie za to, iż się nie poddawałem w najtrudniejszych momentach - dodawał.
Po takim meczu jak w Lizbonie ekscytacja Kochalskiego będzie tylko rosła. Zwłaszcza iż w kolejnym meczu Karabachowi będzie łatwiej o zwycięstwo. 1 października drużyna Qurbanova podejmie FC Kopenhaga.
Idź do oryginalnego materiału