Dla Lecha oraz Crveny zvezdy poniedziałkowe losowanie kolejnych faz eliminacyjnych nie okazało się zbytnio szczęśliwe. Zwycięzca tejże rywalizacji jeszcze aż tak źle mieć nie będzie, bo w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów czekać będzie triumfator rywalizacji cypryjskiego Pafos z ukraińskim Dynamem Kijów. Obaj rywale w zasięgu choćby Lecha, a co dopiero Serbów. Gorzej z przegranym, bo w IV rundzie el. Ligi Europy jest już na pewno belgijski Genk, absolutnie najmocniejszy ze wszystkich, którzy mogli się trafić.
REKLAMA
Zobacz wideo Krzysztof Chmielewski wicemistrzem świata w pływaniu! "Byłem podekscytowany"
Serbowie też kręcą nosem na losowanie
Ani eksperci w Polsce, ani media w Serbii nie są tym zachwycone. - Szczęście, gdzie ono się podziało? jeżeli Crvena zvezda zostanie wyeliminowana przez Lecha, o Ligę Europy powalczy z najmocniejszym możliwym do wylosowania rywalem Genk. Miejmy nadzieję, iż to takiej walki jednak nie dojdzie... - ocenił dziennik "Kurir". Jednak to nie Belgowie wzbudzili w Belgradzie największe emocje.
Serbia boi się starcia z tym rywalem. Bynajmniej nie z przyczyn sportowych
Takowe zdecydowanie najmocniej przyciąga wizja potencjalnego dwumeczu z Dynamem Kijów. Serbia to kraj bardzo przyjaźnie nastawiony do Rosji, co automatycznie czyni go wrogiem Ukrainy. "Kurir" pisze, iż choć choćby nie wiadomo jeszcze, czy klubom będzie dane się zmierzyć, w mediach społecznościowych oraz na stronie klubu już pojawiają się prowokacyjne komentarze. - Prowokacje ruszyły. Na stronie klubu już można zobaczyć komentarze w stylu "chwała Ukrainie!" z ukraińskimi flagami. Z kolei serbscy fani wyrażają obawy, iż może dojść do aktów przemocy. Choć są i tacy, którzy chcą rozwinięcia rosyjskiej flagi nad stadionem. To mogłoby jednak przynieść samemu klubowi mnóstwo kar - czytamy.
Serbowie wręcz wprost stwierdzają, iż choć sportowo to trudniejszy rywal, lepiej żeby Pafos wygrało z Dynamem. Zaś prezes Crvenej zvezdy Zvezdan Terzić również wolałby, aby do starcia z Dynamem nie doszło. - Preferowałbym uniknąć Dynama i to nie tylko z powodów sportowych. To bardzo dobra drużyna, ale pamiętamy też o sytuacji politycznej na Ukrainie. Gdy Partizan Belgrad grał z Ołeksandriją (w II rundzie el. Ligi Konferencji przyp. red.) Ukraińcy otwarcie okazywali nam wrogość. Bardzo bym chciał uniknąć tego całego zamieszania niezwiązanego z futbolem, ale jest jak jest - powiedział w rozmowie z oficjalną stroną klubu.