Braterskie starcie w Rzeszowie! W tle wiele wątków ostrowsko-gnieźnieńskich

speedwaynews.pl 3 godzin temu

Sobotnie spotkanie było bardzo szalone. Kilka dni temu prognozy dla Rzeszowa na ten dzień były wręcz fatalne, ale im bliżej spotkania, to przewidywania meteorologów zaczynały się poprawiać. Koniec końców, nad stolicą było zapowiadane, iż nad stolicą Podkarpacia tego dnia „jedynie” mogą pojawić się burze. Ta nadeszła nad stadion pół godziny przed startem meczu, przez co spotkanie ruszyło około 17:30. Ostatecznie rzeszowianom udało się odnieść pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.

– Tutaj wszystko się mogło wydarzyć. Geometria to już była jakby po naszej stronie, to przygotowanie toru zrobiła już pogoda. Na szczęście udało się wygrać, to jest najważniejsze. – tak wynik meczu skomentował Gomólski

Pogoda znacznie przeszkodziła gospodarzom w przygotowaniu owalu, tak jakby sobie życzyli. Wydawało się, iż opady uniemożliwią rozegranie meczu, ale dzięki dobrym przygotowaniu toru w Rzeszowie i odpowiedniej pracy gospodarzy, udało się rozegrać mecz w zasadzie bez żadnych problemów.

– Mieliśmy trening w środę, w czwartek, piątek, a dzisiaj pogoda troszkę nas zaskoczyła. Nie spodziewaliśmy się na pewno opadów. Tor też nie należało do łatwych. Tak naprawdę dzisiaj wszystko było, tak powiedzmy 50 na 50. Miałem takie wrażenie w cudzysłowie, iż mecz dzisiaj rzeszowsko-ostrowski był odjechany na torze przykładowo w Rybniku. – interesującego porównania użył trener Stali.

Mecz z podtekstami

Mecz między drużynami z Ostrowa i Rzeszowa miał wiele podtekstów. „Drugimi” trenerami w obu drużynach są… bracia! W Rzeszowie jest Adrian Gomólski, a w Ostrowie jego brat, Kacper. Ponadto sam starszy z braci niegdyś reprezentował barwy ostrowskiego klubu. Miało to miejsce w latach 2008, 2009 oraz 2011 i 2012. Szczególnie świetny dla niego był pierwszy rok startów w tym klubie. Wykręcił wtedy średnią 2,320, co było piątym wynikiem w lidze. Na koniec tego sezonu zaliczył bardzo groźny upadek, po którym w zasadzie już nigdy nie wrócił do dyspozycji sprzed kontuzji.

– Ja bardzo sentymentalnie podchodzę do Ostrowa. Jest tam mój brat oraz mój kolega z toru, z którym się praktycznie całe życie żużlowe ścigałem, Kamil Brzozowski, któremu też dziękuję za walkę, fair walkę. Również jest trener Chomski, z którym też miałem okazję w kadrze popracować. Jest dużo chłopaków, którzy pracują z zawodnikami. Są bracia Wawrzyniakowie, jest Robert Niedzielski, jest Kuba Balicki, Sebastian Skrzypczak, więc tak naprawdę dużo Gniezna było dzisiaj w Rzeszowie na meczu I tak jak mówię, dziękuję drużynie ostrowskiej za walkę, fair walkę I również przede wszystkim dziękuję naszym zawodnikom za to, iż starali się, iż walczyli o każdy centymetr toru, iż nie odpuszczali. – zakończył.

Adrian Gomólski


Idź do oryginalnego materiału