Brazylia nie mogła wyjść z szoku! Oto finalistki LN. Polki poznały rywalki

10 godzin temu
Dla reprezentacji Brazylii półfinał Ligi Narodów rozpoczął się od trzęsienia ziemi. Japonki rozpoczęły mecz z ogromnym animuszem, były znakomicie zorganizowane i wygrały pierwszego seta. W drugiej partii ciężar gry wzięła na siebie Gabi. Po trzeciej wydawało się, iż Brazylijki już nie oddadzą żadnej partii. I choć ostatecznie wygrały, to dopiero po tie-breaku, a mecz z Japonkami z pewnością zapamiętają na długo. Z kolei siatkarki z Azji zagrają w niedzielę z Polską o brązowe medale.
Półfinały Ligi Narodów Kobiet 2025 były dokładną powtórką z ubiegłej edycji turnieju, gdyż w jednej parze zmierzyły się ze sobą Polska i Włochy, zaś drugą obsadziły Brazylia i Japonia. Kierując się tą logiką, skoro podobnie jak w zeszłym sezonie, Włoszki zdemolowały Biało-Czerwone 3:0 (25:18, 25:16, 25:14), to w rywalizacji siatkarek Kraju Kawy z zawodniczkami Kraju Kwitnącej Wiśni zapowiadała się na bardzo ciekawą. W końcu w 2024 roku pierwsze z nich triumfowały, ale dopiero po tie-breaku.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak wygląda Tour de France od kuchni


Brazylijki przespały początek spotkania, później musiały gonić wynik
o ile podopieczne Ze Roberto planowały na początku nie forsować tempa akcji i spokojnie wejść w mecz, to ich plan został brutalnie zweryfikowany przez japoński tajfun. Azjatki na parkiecie były wszędzie, a gra z niesamowitym poświęceniem zaowocowała tym, iż prędko wypracowały sobie cztery punkty przewagi (5:1). Brazylijki nie mogły się otrząsnąć po pierwszym ciosie i same postawiły się w trudnej sytuacji, kiedy przegrywały już 11:17.
Wprawdzie później wreszcie wskoczyły na swój normalny poziom i choćby doprowadziły do remisu punktowego (22:22), ale Japonia pod koniec wykazała się sporą kulturą gry. Wytrzymała presję i to ona dość niespodziewanie wygrała pierwszego seta.


To było poważne ostrzeżenie dla Brazylijek, iż w tym spotkaniu nie będą mogły pozwolić sobie choćby na chwilę dekoncentracji. Na szczęście dla swoich fanów, potraktowały je poważnie i w drugim secie to one niemalże od początku dyktowały warunki gry. Prym w ich drużynie wiodła fenomenalna Gabi, która wreszcie grała jak na najlepszą siatkarkę świata przystało. To głównie jej postawa przyczyniła się do wygranej w drugim secie 25:21.


Taktyka przegrała z jakością i warunkami fizycznymi
Set numer trzy rozpoczął się po myśli Brazylii, która długo niby grała z niewielką punktową przewagą, ale z drugiej strony - no właśnie, nie mogła odskoczyć rywalowi. Japonki ewidentnie z każdą akcją lepiej uczyły się schematów Brazylijek. Dobrze obijały blok, a kiedy potrafiły wybronić akcję, to Mayu Ishikawa robiła użytek z otrzymanych od koleżanek piłek. Innymi słowy, prezentowały się naprawdę dobrze.


Możecie w takim razie zapytać: co w takim razie stało się, iż przegrały trzecią partię aż 18:25? Rozwiązanie tej zagadki jest proste. Trener Ferhat Akbas naprawdę mądrze dyrygował swoim zespołem, a jego podopieczne jak tylko mogły, starały się wypełniać jego wskazówki. Nie miały jednak tyle siatkarskiej jakości, co zawodniczki po drugiej stronie siatki. Nie mówiąc już o kolosalnej różnicy warunków fizycznych na korzyść siatkarek z Ameryki Południowej. Dwie Julie - Bergmann i Kudiess - mierzą ponad 190 cm wzrostu. A przecież Bergmann nie gra choćby na pozycji środkowej, ale jako przyjmująca. I to ona w trzecim secie, wygranym przez Brazylię 25:18, napsuła rywalkom najwięcej krwi.
Czwartą partię Japonia rozpoczęła jednak tak, jakby poprzednie niepowodzenie wręcz jeszcze bardziej ją napędziło. Kiedy tablica wyników wskazywała 9:6 dla siatkarek z Azji, Ze Roberto zareagował i poprosił o czas. Po naradzie gra jego zespołu ponownie bardziej zaczęła opierać się na Gabi. ale chociaż siatkarka z numerem 10 na koszulce na parkiecie dwoiła się i troiła (te ataki z drugiej linii!), to Brazylia w punktach długo nie zbliżała się do rywalek. Ku uciesze ponad pięciu tysięcy fanów zgromadzony na Atlas Arenie, tym razem taktyka i organizacja gry triumfowały nad indywidualnością, a o zwycięzcy zdecydować miał tie-break.


W ostatniej części spotkania Gabi i spółka ponownie pokazały klasę. Wprawdzie tuż na samym początku wydawały się nieco poddenerwowane tym, iż w ogóle doprowadziły do tie-breaka, ale gwałtownie zamieniły negatywne emocje w determinację. Bezlitośnie wypunktowały Japonię, a kiedy wynik brzmiał już 9:4, stało się jasne, iż w tym spotkaniu tylko cud może uratować ekipę Ferhat Akbasa. W sobotę żaden siatkarski cud nie miał jednak miejsca i siatkarsko lepsza drużyna wygrała tie-breaka 15:8.
W niedzielnym finale Brazylia zmierzy się z Włochami, a spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:00. Wcześniej, bo o godzinie 16:00, Japonia zagra o brązowy medal z reprezentacją Polski.
Brazylia 3:2 (23:25, 25:21, 25:18, 19:25, 15:8) Japonia
Idź do oryginalnego materiału