Burza w meczu Jastrzębskiego Węgla. Fornal w końcu ruszył do sędziego

3 godzin temu
Gest wykonany przez Tomasza Fornala po drugim secie nie pozostawiał wątpliwości co do tego, co lider Jastrzębskiego Węgla myśli o pracy sędziów w meczu o trzecie miejsce w Lidze Mistrzów. Wygrany 3:1 pojedynek z Halkbankiem Ankara był słodko-gorzkim pożegnaniem tego siatkarza z klubem, który zmienił jego karierę. Sytuacja sprzed meczu sprawiła zaś, iż - niestety - swój last dance spoza boiska musiała oglądać inna legenda polskiego giganta.
Miało być "do trzech razy sztuka", ale skończyło się na tym, iż trzy krzyżyki, które podczas Final Four Ligi Mistrzów w Łodzi miał narysowane na głowie Tomasz Fornal, oznaczały jedynie trzecie miejsce. Przyjmujący reprezentacji Polski tym meczem - tak jak m.in. Jakub Popiwczak i Norbert Huber - pożegnał się z Jastrzębskim Węglem. Z powodów zdrowotnych jednak tylko on mógł wystąpić w tym spotkaniu. Choć - mając na uwadze przebieg tego rozczarowującego dla klubu sezonu - Fornala mogą teraz mocno boleć plecy.


REKLAMA


Zobacz wideo To już oficjalne! Mamy historyczny rekord frekwencji w PlusLidze. Komentuje Kewin Sasak


- Na pewno nie jest to przyjemne, kiedy gdzieś tam już czujesz to zwycięstwo przy stanie 2:0 w setach. Czuliśmy, iż Zawiercie krwawi, iż ma swoje problemy. Wydaje mi się, iż po prostu w tym trzecim secie myśleliśmy, iż chyba już samo się to wygra - mówił zawiedziony Fornal po sobotnim półfinale LM, który jego zespół przegrał z Aluronem CMC Wartą Zawiercie 2:3.
On i jego koledzy mieli 22 godziny, by zapomnieć o tym wielkim rozczarowaniu i przystąpić do rywalizacji o trzecią lokatę w LM. Wygrali ją, choć to zwycięstwo to dla nich jedynie nagroda pocieszenia.
A ten niedzielny miał szczególne znaczenie dla Fornala i kilku zasłużonych postaci dla utytułowanego klubu ze Śląska, bo był ich pożegnaniem. Już w sobotni wieczór wydawało się mało realne, iż w tym pożegnaniu weźmie udział Huber, który w przyszłym sezonie zagra w Japonii. Środkowy reprezentacji Polski pechowo doznał w czwartym secie urazu oka, który - jak się okazało po badaniach - wykluczy go z gry na ok. cztery tygodnie. Tuż przed spotkaniem zaś wypadł dodatkowo Jakub Popiwczak. On może mówić o wyjątkowym pechu, bo półfinałem LM wrócił po trzytygodniowej przerwie związanej z urazem uda, a teraz uraz ten odnowił mu się podczas przedmeczowej rozgrzewki i cały mecz musiał oglądać z kwadratu dla rezerwowych.


Choć Halkbank od stycznia ma w swoich szeregach wielką gwiazdę, jaką jest Yoandy Leal, to jasne było, iż sportowo jastrzębianie powinni sobie z nimi poradzić. Zwłaszcza po tym co ekipa z Turcji pokazała w półfinale z Perugią, a co było raczej antyreklamą siatkówki. Tyle iż pozostawało pytanie, czy podniosą się mentalnie po sobotnim meczu. Już wiemy, iż odpowiedź jest twierdząca, choć trzeci set pokazał, iż nie wyzbyli się najgorszych grzechów tego sezonu.


Znów podczas tego FF niepotrzebnie uwagę zwrócili na siebie sędziowie. To właśnie za sprawą ich nieporadności zawodnicy zaczęli się irytować. Gdy arbitrowie długo nie mogli podjąć decyzji w sprawie jednej akcji, to siatkarze łapali się za głowy. W pewnym momencie Fornal aż ruszył do stolika sędziowskiego, a po ostatniej akcji tej partii wymownie pokazał gestem rąk drugiemu sędziemu, iż ma dość tak słabej pracy rozjemców tego meczu. I nie był w tym odczuciu odosobniony.
Przez cały mecz zaś wychodził z siebie najbardziej przeżywający mecz członek sztabu szkoleniowego Halkbanku. Mężczyzna już podczas piątkowego półfinału - na wniosek rywali - został odesłany na trybuny, bo jego wielka ekspresja przeszkadzała drużynie z Włoch. Te rzeczywiście był bardzo pobudzony - klaskał i podskakiwał praktycznie po każdej akcji. Nie mógł też ustać w miejscu. Większe powody do euforii miał tylko w trzecim secie, który Halkbank - przy słabszej postawie jastrzębian - zapisał na swoje konto.
Ten zimny prysznic skutecznie zadziałał na polską drużynę, która w kolejnej odsłonie zwieńczyła dzieło. Zawodnicy i kibice Jastrzębskiego Węgla mogą teraz tylko żałować, iż tak, jak domknęli mecz w niedzielę, tak nie zrobili dzień wcześniej. Ale tym razem znacznie lepiej spisało się kilku zawodników, a w sobotę w ataku Fornal był boleśnie osamotniony. I nie tylko w sobotę, bo w play off-ach aż kłuło w oczy to, iż przyjmujący w pojedynkę praktycznie odpowiadał za zdobywanie punktów, niosąc w przenośni na swoich plecach drużynę. Zawiódł atakujący Łukasz Kaczmarek, zbyt często zawodzili też przyjmujący Timothee Carle i Luciano Vicentin.
Wydawało się, iż jastrzębianie przełamali złą passę, triumfując w kwietniu po latach niepowodzeń w Pucharze Polski. Ale potem zaczęła się czarna seria, której efektem był brak medalu w PlusLidze (zajęli czwarte miejsce) i trzecie miejsce w LM. Na szczęście, Fornal, który odchodzi po sześciu latach i Popiwczak, który związany był z Jastrzębskim Węglem aż 13 lat oraz trener Marcelo Mendez i Huber żegnają się zwycięstwem.
Idź do oryginalnego materiału