Cały świat widział, co rywale robili Polakom. Sami tego chcieliśmy

3 godzin temu
Polacy kończą grę w fazie grupowej mistrzostw świata z kompletem zwycięstw, ale meczem, w którym pierwszy raz w trakcie turnieju mieli nieco więcej problemów. Czy jest się czym martwić? Wymowne w kontekście tego, co stało się w środę na Filipinach, są słowa prezesa PZPS Sebastiana Świderskiego.
3:0 z Rumunami, 3:0 z Katarczykami i 3:1 z Holendrami - tak Polacy rozpoczęli siatkarski mundial w Azji. Dopiero się rozpędzają i teraz zagrają najważniejsze spotkania. Jednak to, iż tuż przed grą w fazie play-off mieli największe problemy z rywalem i nie utrzymali czystego konta, przegrywając jednego seta, pewnie zaniepokoiło niektórych kibiców. Raczej niepotrzebnie.


REKLAMA


Zobacz wideo Polskie medalistki mistrzostw świata w boksie wróciły do kraju!


Rywale Polaków nie mogą tego zrobić od 27 lat. A naszej kadrze perfekcja w grupie ostatnio udała się w 2006
Podkreślmy przede wszystkim, iż dobrze, iż Polacy nie mieli żadnych problemów z awansem z grupy. Oczywiście, nie mieli trudnego zadania i każda strata punktów, a już na pewno porażka z drużynami, z którymi się mierzyli, zostałaby uznana za niespodziankę. W końcu to oni przyjechali tu walczyć o najwyższe cele, a przeciwnicy, widząc ich w składzie grupy B, pewnie od razu myśleli raczej o walce o drugie, a nie pierwsze miejsce w tabeli.
Dlatego po pierwsze i najważniejsze: liczą się trzy zwycięstwa, pierwsze miejsce w grupie i awans. Polacy podtrzymali swoją świetną serię - już siódmy raz z rzędu zagrają w play-offach MŚ. Co więcej, od 27 lat nie przegrali ani jednego meczu w fazie grupowej. Ostatnia porażka przydarzyła im się w 1998 roku przeciwko Argentynie.
Nie udało się jedynie przejść przez pierwszą fazę turnieju suchą stopą: wygrać każdego meczu 3:0. Ale to nic nadzwyczajnego, bo tego nie osiągnęli od 2006 roku. Tym razem szansa mogła być większa - bo i klasa rywali niższa, ale to kilka zmienia w odbiorze tego, jak otworzyli turniej.
Na przykładzie innych zespołów - pewnie, w kilku przypadkach rywalizujących z trudniejszymi przeciwnikami - widzimy, iż mocny początek MŚ wcale nie jest oczywisty. W końcu od początku turnieju przydarza się tu wiele sensacji. A Polakom wszystko do środowego meczu z Holendrami szło gładko.


"Parę niedociągnięć jest". W zespole Grbicia jeszcze nie wszystko na pełnych obrotach
W nim było inaczej. Zwłaszcza w pierwszym secie, w którym nieco pogubili się we własnej grze i przegrali 22:25. Czysto siatkarsko widać, iż nie wszystko pracuje tu jeszcze na pełnych obrotach. W statystykach widać niezłą grę w ataku, ale niską jakość przyjęcia. To przez to nie dało się zbyt często uruchamiać środkowych, a zatem urozmaicać polskiej ofensywy, czy odciążać skrzydłowych, gdy ci mieli problemy.
Chwilami nie było pełnej mocy zagrywki, czasem nie funkcjonował blok, zawodnikom zdarzało się zaspać w obronie. I w zasadzie trudno wskazać jakąś indywidualność, która imponowałaby nam po tych trzech meczach najbardziej. Każdy z siatkarzy miał lepsze i gorsze momenty, ich grę najlepiej pokazać sinusoidą. Może dają im się jeszcze we znaki choroba i trudne warunki na Filipinach, może pojawiło się też trochę zmęczenia. Oby teraz byli już do tego odpowiednio przyzwyczajeni. A na wszystkie dolegliwości się uodpornili.
Można to wszystko opisać klasycznym: "parę niedociągnięć jest". Ale inaczej niż w słynnym "Kilerze" nie zapytamy za chwilę, gdzie tu w ogóle są "dociągnięcia". To solidna gra, w której widać pole do poprawy i rozwoju. Także w trakcie najbliższych meczów.
Oczywiście, Holendrzy mieli swoje szanse, żeby przy chwilowej niedyspozycji Polaków, ukarać ich bardziej surowo niż tylko jednym przegranym setem. W drugiej partii prowadzili 15:14, w czwartej 14:11 i 18:16. To mogło się skończyć gorzej - choćby straconym punktem, nie wiadomo też, co wydarzyłoby się w tie-breaku, gdzie rywalizacja zawsze staje się bardzo zacięta, a drużyny ryzykują. I choć liczyłoby się to tylko w kontekście zajęcia pierwszego miejsca w grupie i wyboru rywala w 1/8 finału - Polacy zagrają z Kanadą, a mógłby czekać ich mecz z Turkami, na których teraz mogą wpaść dopiero w ćwierćfinale - to dobrze, iż możemy o tym tylko gdybać. Że jest pewność siebie i euforia z wygranych, a nie znaki zapytania i wątpliwości po niespodziewanej porażce.


Świderski przewidział i miał nadzieję na kłopoty Polaków. Zaakceptowałby choćby porażkę
Nikola Grbić jest perfekcjonistą i pewnie czystym kontem w fazie grupowej by nie pogardził. Ale on nie będzie na tego przegranego seta narzekał, skupi się na tym, co przed nami. To dobrze. Zwłaszcza iż jego szef, tuż przed meczem z Holendrami, taki scenariusz przewidział. I choćby chciał, żeby ten mecz wyglądał podobnie do tego, co widzieliśmy na Filipinach.
- Chcielibyśmy, żeby było czysto, łatwo i przyjemnie. Ale ja mam nadzieję, iż będziemy mieli duże problemy w tym meczu - takimi słowami w "Misji Sport" Przeglądu Sportowego Onet zaskoczył prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastian Świderski. - Nie dlatego, iż chciałbym, żeby Holandia zagrała świetne spotkanie. To po to, żeby się przetrzeć i żeby zobaczyć, gdzie dzisiaj mamy braki. Bo tego nie wiemy - tłumaczył były świetny siatkarz.
Już w poprzednich meczach zauważył pewne elementy, które mogłyby funkcjonować lepiej. - Graliśmy z Katarem i wiedzieliśmy, iż oni grają dużo środkiem, iż będą to wykorzystywać. I nagle nasi środkowi nie potrafią zablokować jednej piłki na środku. Pusto. Wiemy o tym, znamy, jesteśmy i skaczemy w ciemno, ale jednak gdzieś nas oszukują - zauważył Świderski. - Z Holendrami chciałbym meczu trudnego, bardzo trudnego, a może choćby przegranego, ale żeby zobaczyć, gdzie mamy błędy. Tu wracam do igrzysk olimpijskich: przegraliśmy z Włochami. Zimny prysznic, zaczynamy grać inaczej. Włosi wygrywają i nie mają żadnych oporów wcześniej. Później wychodzą do spotkania półfinałowego i nagle ich nie ma. Dlatego chciałbym, żeby tym meczem przetrzeć się z przeciwnikiem, który nam się postawi przed 1/8 finału i ćwierćfinałem. Tam już odwrotu nie będzie - dodawał działacz.
I teraz dostał to, czego chciał. Można się śmiać, iż wręcz wykrakał kłopoty Polaków. Na szczęście nie sprawdziły się słowa o porażce, ale te o bardziej wymagającym wyzwaniu dla Polaków przed rozpoczęciem walki w fazie pucharowej MŚ, już tak. I to nic złego, a jak wyjaśniał sam Świderski - widać tu potencjał do wykonania analizy i udoskonalenia gry zespołu Grbicia. Już Serb i jego sztab o to zadbają. W fazie grupowej - choć, podkreślmy to jeszcze raz, pokonanej pewnie i w dobrym stylu - nie wszystko poszło najlżej, jak tylko się dało. I oby to pomogło Polakom być gotowym na kolejne wyzwania. W meczach 1/8 finału i ćwierćfinałowym przez cały czas nie trafią na siatkarskie potęgi, ale to play-offy - tu nie ma kalkulacji i trzeba zacząć wspinać się na swój najwyższy poziom. Rosnąć, żeby na koniec turnieju powalczyć o upragnione złoto.


Mecz 1/8 finału polskich siatkarzy z Kanadyjczykami zaplanowano na sobotę 20 września o godzinie 12:00 czasu polskiego. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału