Caryca rozczarowała Putina. Rosyjskie media aż zaczęły pisać o Radwańskiej

3 godzin temu
- To mnie rozbroiło - nie kryła Anna Rogowska mówiąc o tym, co zrobiła wielka rosyjska gwiazda lekkoatletyki, Jelena Isinbajewa. - Nie wiem, co się stało - mówiła ulubiona sportsmenka Władimira Putina. I płakała. Kiedyś z wpadki tyczkarki wszech czasów skorzystały Rogowska i Monika Pyrek, zdobywając złoto i srebro mistrzostw świata. Dziś na MŚ w Tokio w konkursie tyczkarek nie zobaczymy żadnej Polki.
To był chyba najbardziej niespodziewany złoty medal dla Polski w historii lekkoatletycznych mistrzostw świata. Około 15-20 lat temu mieliśmy świetne zawodniczki w skoku o tyczce. Anna Rogowska i Monika Pyrek wiele razy wskoczyły na podium największych imprez. Ale absolutnie nikt nie spodziewał się, iż na MŚ w Berlinie 2009 dokonają czegoś takiego.

REKLAMA







Zobacz wideo Swoboda odpadła w półfinale mistrzostw świata w Tokio. "Nie wiem co mam powiedzieć"



Jelena Isinbajewa do dziś pozostaje rekordzistką świata. Najlepszym wynikiem w dziejach jest jej 5,06 m uzyskane w sierpniu 2009 roku. W tamtym samym sierpniu 2009 roku caryca tyczki, jak ją nazywano, poniosła klęskę na MŚ w Berlinie. Bo zlekceważyła swoje polskie rywalki?
Rosyjskie media zwariowały. A ulubienica Putina zalewała się łzami
Na berlińskie MŚ Isinbajewa przyjechała jako absolutna pewniaczka do złota. Była niepokonana od lat. Wygrała kolejno igrzyska olimpijskie Ateny 2004, MŚ 2005, ME 2006, MŚ 2007 i igrzyska olimpijskie Pekin 2008. W tamtym momencie miała na koncie już 16 rekordów świata. Krótko mówiąc: była w damskim skoku o tyczce taką postacią, jaką dziś jest Armand Duplantis. A może choćby jeszcze większą. I nagle została bez medalu. Nagle rozczarowała Władimira Putina, którego była ulubienicą. A rosyjskich dziennikarzy zaszokowała do tego stopnia, iż – jak podawała Polska Agencja Prasowa – zdobywczynię złotego medalu Annę Rogowską tamtejsze media pomyliły z Agnieszką Radwańską i pisząc o nowej mistrzyni tyczki, przywoływały polską tenisistkę.
Jak Rogowska i Pyrek przeskoczyły Isinbajewą? To proste: Rosjanka legitymująca się wówczas rekordem świata na poziomie 5,05 m czuła się tak pewna, iż skakanie w finale zaczęła dopiero od wysokości 4,75 m. Tyle w całym konkursie uzyskała tylko Rogowska. Gdy Polka to zrobiła, to Isinbajewa ani myślała spokojnie robić swoje i po pierwszej nieudanej próbie po prostu się poprawić. Dwie pozostałe próby przeniosła wyżej – na 4,80 m. I nie dała rady. A wtedy stało się jasne, iż 4,75 skoczone przez Rogowską da jej sensacyjne złoto. Oraz iż 4,65 m uzyskane przez Monikę Pyrek wystarczy do srebra (dzielonego z Amerykanką Chelsea Johnson).
Dramat Rosjan, a nasze święto. Na 90-lecie
- Nie wiem – odpowiadała Isinbajewa pytana, jak to wszystko wytłumaczy. – Nie wiem, co się stało – płakała. – Często zaczynałam tak wysoko, a tu… Tu nie wiem, co się stało – dodawała zdruzgotana Rosjanka.



A my byliśmy w szampańskich nastrojach. - 17 sierpnia to wielki dzień polskiej królowej sportu. Takiego uczczenia 90-lecia Polskiego Związku Lekkiej Atletyki nikt z pewnością nie mógł sobie wyobrazić. Jeszcze nie wierzę w to, co się stało! – zachwycał się ówczesny prezes PZLA, Jerzy Skucha. – Jestem zszokowana – dodawała na gorąco Rogowska.
- Dla mnie to też jest ogromne zaskoczenie, iż Jelena wystąpiła tak słabo. Byłam przekonana o tym, iż 4,75-4,80 to jest dla niej pestka – mówiła później sensacyjna mistrzyni. A choćby przyznała, iż niepowodzenie Isinbajewej ją „rozbroiło". - Jak Jelena zrzuciła tę ostatnią próbę na 4,80 to już wiedziałam, iż nie ma sensu skakać wyżej. To mnie rozbroiło. Było po konkursie – tłumaczyła.
Dziś nie ma Polek, a Isinbajewa próbuje udawać, iż gdzieś jej nie było
Szkoda, iż dziś skok o tyczce pań nie generuje dla nas prawie żadnych emocji. Po sukcesach Rogowskiej i Pyrek nie doczekaliśmy się kolejnych zawodniczek na najwyższym poziomie. Na MŚ w Tokio w skoku o tyczce nie reprezentuje nas żadna Polka. A światowa czołówka skacze dużo niżej niż kiedyś skakała Isinbajewa. Najlepszy tegoroczny wynik to 4,91 m Amerykanki Amandy Moll. To o 15 cm niżej od rekordu świata Isinbajewej. Rosjanka ustanowiła go 28 sierpnia 2009 w Zurychu, czyli zaledwie 11 dni po tamtym niezapomnianym finale berlińskich MŚ.
Tamten rekord świata był 17. i ostatnim pobitym na stadionie (było jeszcze 13 w hali) w karierze Isinbajewej. Dziś caryca tyczki jest w Rosji uważana za zdrajczynię narodu.



Kiedyś przez lata była ulubienicą Putina, wspierała go w kampaniach wyborczych, chętnie pozowała z nim do zdjęć, pokazywała się też w rosyjskim mundurze. W ostatnich latach wobec agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę Isinbajewa wyprowadziła się z kraju na Wyspy Kanaryjskie, a z mediów społecznościowych pousuwała swoje zdjęcia z Putinem. Wydała też oświadczenie, w którym przekonywała, iż jej stopień wojskowy (major) był tylko symboliczny. Jednak prawda jest taka, iż Isinbajewej zdarzało się choćby odwiedzać rosyjskich żołnierzy w Syrii i opowiadać, iż gdy startuje rosyjski myśliwiec, to dla niej jest to dźwięk tak miły jak kołysanka i wzbudza to w niej uczucia patriotyczne.
Finał skoku o tyczce kobiet na MŚ Tokio 2025 odbędzie się w środę 17 września od godziny 13.10 czasu polskiego. Transmisje z MŚ w TVP, relacje na żywo na Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału