Chwile grozy po meczu. Były selekcjoner Brazylii trafił do szpitala

8 miesięcy temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Sergio Moraes


Bardzo niepokojące chwile przeżył po meczu 1/8 finału Copa Libertadores były selekcjoner reprezentacji Brazylii Tite. Prowadzone przez niego Flamengo Rio de Janeiro zmierzyło się z boliwijskim Club Bolivar. Brazylijski zespół przegrał 0:1, ale obronił dwubramkową zaliczkę z pierwszego starcia i awansował do ćwierćfinału. Ich trener przypłacił to jednak zdrowiem, a wszystko przez... położenie stadionu w La Paz, które niejednego przyprawiło już o spore kłopoty.
Odkąd reprezentacja Boliwii grała na stadionie w stolicy, jej przeciwnicy mieli tak naprawdę dwóch rywali. Musieli mierzyć się bowiem nie tylko z piłkarzami, ale też z warunkami na samym obiekcie, który położony jest na wysokości 3600 metrów nad poziomem morza. Ten fakt sprawia, iż powietrze jest tam rzadsze, a to dla nieprzyzwyczajonych zawodników bywa sporym problemem. Swego czasu mocno przekonali się o tym Argentyńczycy. W 2013 roku podczas starcia wyjazdowego z Boliwią Angel di Maria musiał skorzystać z maski tlenowej, a spore kłopoty z oddychaniem miał też choćby Leo Messi, który wymiotował wówczas w przerwie.
REKLAMA






Zobacz wideo Zagrożenia dla Julii Szeremety. Promotor boksu ostrzega



Stadion w La Paz koszmarem przyjezdnych
Nie inaczej jest w piłce klubowej. Zespoły spoza Boliwii przyjeżdżające do La Paz nieraz mają problemy na jednym z najwyżej położonych obiektów piłkarskich na świecie. Właśnie to mieli zamiar wykorzystać wicemistrzowie kraju, czyli drużyna Club Bolivar w rewanżowym starciu 1/8 finału Copa Libertadores z brazylijskim Flamengo.


Pierwszy mecz przegrali 0:2 i biorąc pod uwagę, iż pod kątem wyłącznie sportowym zespół z Brazylii od początku był zdecydowanym faworytem, ich największą nadzieją zdawał się właśnie stadion. Wygrać faktycznie im się udało, ale tylko 1:0 po golu Bruno Savio w 57. minucie. Nie odrobili tym samym strat i pożegnali się z południowoamerykańską wersją Ligi Mistrzów.








Tite odczuł koszmarne warunki. Doświadczony trener trafił do szpitala
Niestety mordercze warunki stadionu w La Paz po raz kolejny pokazały moc. Tym razem na trenerze Flamengo Tite. Były selekcjoner reprezentacji Brazylii (prowadził ją na mundialach w 2018 i 2022 roku, gdzie odpadała w ćwierćfinałach) jeszcze w trakcie samego meczu oraz na konferencji prasowej czuł się dobrze. Problemy zaczęły się już po powrocie do Rio de Janeiro.
Brazylijskie media informowały, iż 63-latek trafił do szpitala, co potwierdził potem sam klub. U szkoleniowca wykryto podwyższone tętno, arytmię serca i migotanie przedsionków, co ewidentnie miało związek z trudnym klimatem stadionu w La Paz. Jak przekazało Flamengo, Tite został w szpitalu, by dojść do siebie w spokoju. Jego zespół kolejny mecz rozegra w nocy z niedzieli na poniedziałek (25 na 26 sierpnia) o 1:00 czasu polskiego. W lidze zmierzy się z Red Bullem Bragantino.
Idź do oryginalnego materiału