Demolka w derbach Manchesteru! Erling Haaland jest niesamowity

3 godzin temu
W Manchesterze United wierzono, iż to będą przełomowe derby, ale okazały się one jednostronne. "Czerwone Diabły" praktycznie nie istniały na boisku. Gdy miały piłkę, wyglądali, jakby im przeszkadzała. To był pokaz siły Manchesteru City, który wygrał 3:0, a mógł znacznie wyżej. Zdominował United w każdym aspekcie piłkarskim.
Derby Manchesteru zawsze elektryzują fanów angielskiej piłki, niezależnie od formy City i United. Oba zespoły miały świetną okazję, aby odbudować swoje morale - jedni po dwóch porażkach z rzędu w lidze, drudzy po kompromitacji w Pucharze Ligi Angielskiej i męczarniach z beniaminkiem Premier League.


REKLAMA


Zobacz wideo Koniec Lewandowskiego w Barcelonie? Kosecki: Jesteśmy świadkami początku końca


Różnica klas w derbach aż nadto widoczna
Faworytem był Manchester City i mógł to udowodnić już w pierwszych sekundach meczu, gdyby strzał Erlinga Haalanda znalazł się w siatce. Uderzył z półobrotu z ostrego kąta, ale nieznacznie się pomylił.
Gospodarze grali dużo szybciej, wykazywali się wyższą kulturą gry. Manchesterowi United zdarzało się podejść pod pole karne, nieźle na bokach wyglądali Noussair Mazraoui i Patrick Dorgu, ale żadna z ich piłek nie znajdowała konkretnego adresata, czyli Bryana Mbeumo i Benjamina Seski. United nie istniało w polu karnym City.


Za to "The Citizens" chętnie grali kombinacyjnie, bardzo dobrze wyglądała kooperacja Jeremy'ego Doku z Tijjanim Reijndersem, oni napędzali każdą akcję. Jednak to nie Belg, ani Holender nie otworzyli wyniku w 18. minucie, tylko zrobił to Phil Foden. Anglik był niepilnowany w polu karnym przy dośrodkowaniu Doku i pewnie uderzył głową.


Do końca pierwszej połowy City kontrolowało sytuację, próbowało znaleźć sposób na podwyższenie prowadzenia, ale brakowało dobrego strzału. Za to United przypominał zamroczonego boksera, nie miał pomysłu na przejęcie inicjatywy na dłużej.


Kosmiczny Haaland
Początek drugiej połowy to mógł być brutalny nokaut w wykonaniu Manchesteru City. W 52. minucie Haaland pokonał bramkarza MU w sytuacji sam na sam. Efektownie go przelobował. Warto tu znów docenić Doku, który wypuścił Norwega prostopadłym podaniem.


Kilka chwil później belgijski skrzydłowy mógł mieć trzecią asystę na koncie. Przejął źle wybitą piłkę przez obrońców gości, zagrał prostopadle do Haalanda. Norweg minął Altaya Bayindira, ale nie trafił do pustej bramki. Piłka zatrzymała się na słupku.


United nie wiedziało, co zrobić z piłką w ataku, nie miało pomysłu na atak pozycyjny, a szansy na kontrę praktycznie nie było. Raz Mbeumo pokusił się o strzał z woleja, ale efektownie go zatrzymał debiutujący w barwach Manchesteru City Gianluigi Donnarumma.
"Czerwone Diabły" zostały powalone na deski w 68. minucie, kiedy Haaland mógł cieszyć się z dubletu. Norweski napastnik ponowne pokonał Bayindira w sytuacji sam na sam - tym razem uderzył pewnie po ziemi.


Goście zostawiali przeciwnikowi bardzo dużo miejsca na konstruowanie akcji od początku meczu, byli bardzo pasywni w pressingu. W końcówce City świadomie oddało piłkę United, ale gracze z Old Trafford byli bezradni. Wyglądali, jakby pika przy nodze im przeszkadzała. Wyjątek stanowili tutaj Mbeumo i Amad Diallo, tylko oni byli w stanie cokolwiek dobrego zrobić. Ale obu bardzo pewnie zatrzymywał Donnarumma.
Zobacz też: Burza po decyzji Marciniaka w meczu Legii
Czwartego gola dla gospodarzy mógł strzelić jeszcze Reijnders, ale pomylił się w sytuacji sam na sam. Podciął piłkę nad wychodzącym Bayindirem, ale ostatecznie minęła ona bramkę MU.
Manchester City wygrał 3:0 w pełni zasłużenie, był konkretny w każdym aspekcie gry. Za to Manchester United ponownie nie pokazał nic dobrego.
Idź do oryginalnego materiału