Do 93. minuty Jagiellonia prowadziła 1:0 z przewagą zawodnika. Co za końcówka

2 godzin temu
Sześć meczów, zero zwycięstw - bilans Piasta Gliwice w tym sezonie Ekstraklasy przeraża. Przełamania nie było także w sobotnim meczu z Jagiellonią Białystok. Piłkarze ze Śląska mają jednak powody do zadowolenia. Choć długo przegrywali 0:1 i grali w osłabieniu, tym razem nie dali się pokonać faworytom. O remisie 1:1 zadecydował gol w 93. minucie.
Piast Gliwice w tym sezonie jako jedyny zespół w całej Ekstraklasie nie odniósł jeszcze ani jednego zwycięstwa. Z trzema remisami i dwoma porażkami zajmował więc przedostatnie miejsce w tabeli. Fatalnej serii nie udało się przerwać także w ósmej kolejce. W sobotę ekipa Maxa Moeldera na własnym stadionie podejmowała Jagiellonię Białystok i choć znów nie wygrała, to ma się z czego cieszyć.


REKLAMA


Zobacz wideo Reprezentacja Polski zmierza w dobrym kierunku? Żelazny: Zapanował spokój. Lewandowski już z nikim nie wojuje


Godzina bez goli w Gliwicach. Nagle sędzia pokazał czerwoną kartkę
Już na początku spotkania więcej sytuacji strzeleckich stwarzali sobie goście. W drugiej minucie Afimico Pululu znakomitym podaniem uruchomił Pietruszewskiego, ale ten spudłował. Napastnik Jagiellonii niedługo sam miał dwie okazje w pierwszej połowie. Najpierw jednak nie trafił w piłkę, a potem jego strzał obronił Frantisek Plach. Piast na te ataki odpowiedział między 37. a 41. minutą. Wówczas aż trzykrotnie mógł otworzyć wynik - raz za sprawą Erika Jirki i dwa razy - Leonardo Sanki. Uderzenie tego pierwszego zostało zablokowane, a ten drugi zaś najpierw minimalnie chybił po strzale z dystansu, a potem trafił w ręce dobrze interweniującego Sławomira Abramowicza. Pierwsza połowa zakończyła się więc bezbramkowym remisem.


Tuż po przerwie Jagiellonia znów rozpoczęła z dużym impetem. Po rzucie rożnym Wdowika do główki wyszedł Pululu, tyle iż bez problemu obronił Plach. Chwilę później Angolczyk miał jeszcze lepszą sytuację. Po szybkim kontrataku stanął sam na sam z bramkarzem, ale ten znowu wyszedł z tego starcia górą. Sytuacja Piasta skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy w 52. minucie Quentin Boisgard za faul na Pozo obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Jagiellonia już miała zwycięstwo w kieszeni. Jedna główka wszystko zmieniła
Bramka Jagiellonii wydawał się tylko kwestią czasu. I tak też było. W 61. minucie obrona Piasta w końcu skapitulowała. Po składnej akcji w pole karne wpadł Sergio Lozano, ale stracił piłkę po ostrym wejściu Tomasiewicza. Ta trafiła jednak pod nogi Jesusa Imaza, a Hiszpan bez namysłu popisał się sprytnym, płaskim uderzeniem i dał gościom prowadzenie 1:0.


Na tym Jagiellonia nie poprzestała, ale znakomicie w bramce spisywał się Plach. Słowak obronił m.in. groźne uderzenie Lozano. W odpowiedzi w 82. minucie stuprocentową okazję stworzył sobie Piast. Kapitalne podanie piętą Barkowskiego otworzyło drogę do bramki Adrianowi Dalmau. Ten jednak fatalnie spudłował. Gdy już wydawało się, iż Jagiellonia ma zwycięstwo w kieszeni, w 93. minucie doszło do trzęsienia ziemi. Dokładnie dośrodkowanie w pole karne posłał Patryk Dziczek, a do główki wyskoczył Juande Rivas i rzutem na taśmę dał Piastowi remis 1:1.


Gdyby nie to, Jagiellonia awansowałaby z piątego na drugie miejsce w tabeli. A tak ma koncie ma 13 punktów i jest 4. Do prowadzącej Wisły Płock traci trzy "oczka", ale rozegrała jeden mecz mniej. Piast pozostał na 17. pozycji z zaledwie czteropunktowym dorobkiem.
Piast Gliwice 1:1 Jagiellonia Białystok


93' Juande - 61' Jesus Imaz
Idź do oryginalnego materiału