Robert Lewandowski dał popis w niedzielnym spotkaniu La Ligi z Valencią. Wszedł na boisko w 68. minucie, a i tak zdążył zdobyć dwie bramki, ustalając rezultat na 6:0 - wcześniej dubletami popisali się Raphinha oraz Fermin Lopez. Ten ostatni oraz Polak po zakończeniu meczu mieli znaleźć się w bardzo nietypowej sytuacji.
REKLAMA
Zobacz wideo Koniec Lewandowskiego w Barcelonie? Kosecki: Jesteśmy świadkami początku końca
Robert Lewandowski strzelił dwa gole dla FC Barcelony, a potem stało się to...
Spotkanie odbywało się na Estadi Johan Cruyff w miejscowości Sant Joan Despi. Po ostatnim gwizdku Barcelona chciała jak najszybciej się stamtąd wydostać, przez co doszło do niemal niespotykanych wydarzeń.
"Surrealistyczny moment dla piłkarzy Barcelony: wejście do autobusu bez prysznica i przebrania się" - czytamy w artykule "Marki". "Zawodnicy opuścili obiekt bez prysznica i przebrania się w szatni, decydując się na to w Ciutat Esportiva (ośrodek treningowy, jest tuż obok stadionu - red.). Podróżowali w tym celu minibusem udostępnionym przez klub" - dodano.
Robert Lewandowski nie zmieścił się w minibusie FC Barcelony. Kuriozalne obrazki pod stadionem
To nie był koniec wrażeń. "Sytuacja doprowadziła do szokującego incydentu: pojazd nie miał wystarczającej pojemności, aby przewieźć całą drużynę na raz, co zmusiło niektórych zawodników, w tym Lewandowskiego, do oczekiwania w zaskoczeniu i pewnym niedowierzaniu wobec tej nietypowej sytuacji" - ujawniono. A w mediach społecznościowych dziennika ukazało się wideo, na którym widać Polaka oraz Fermina, bohaterów spotkania z Valencią, czekających na kolejny kurs minibusa.
W komentarzach na Instagramie oraz w serwisie X kibice wymownie podsumowali tę sytuację. "Wyglądają jak dzieci", "ani jednego nudnego dnia w tym klubie", "czekając na rodziców po szkole", "zostawili Lewandowskiego, żeby prowadził Fermina" - to wybrane wpisy.
Zobacz też: Lewandowski pominięty! Wieści przyszły tuż po meczu
"Ale to wszystko jest w tym samym kompleksie. I to tam codziennie po treningu biorą prysznic, tam mają swoje szafki i inne rzeczy. Nie wiem, w czym problem" - zauważył jeden z internautów. "1. Laporta nie zapłacił za dostawę wody. 2. W szatniach były szczury" - ironizował kolejny.
Dodatkowa logistyka okazała się pewnym wyzwaniem dla FC Barcelony, choć po zwycięstwie 6:0 i udanym występie Robert Lewandowski oraz inni piłkarze raczej przyjęli to z większym spokojem. A niebawem mistrzów Hiszpanii czeka wyprawa do Anglii, gdzie w czwartek 18 września zmierzą się z Newcastle w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów.