Czy można w jednym turnieju z jedną rywalką mieć związane jednocześnie najlepsze i najgorsze wspomnienia? Przypadek Igi Świątek i Caty McNally pokazuje, iż można. Choć nie dotyczy to ich jedynego aż do teraz pojedynku wykazanego w bilansie na stronie WTA, a pamiętnego występu z czasów juniorskich. Zwycięstwem w ćwierćfinale w Ostrawie Polka zrewanżowała się Amerykance za pamiętne rozczarowanie sprzed lat. Teraz, w ćwierćfinale Wimbledonu, zmierzą się po raz drugi w seniorskiej karierze, a w rankingu dzieli je jeszcze większa przepaść niż trzy lata temu.
REKLAMA
Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami
Nowy pseudonim Świątek. Buty Polki co chwilę piszczały
To był pojedynek na dużej intensywności, a do tego jeszcze obie zawodniczki dorzuciły kilka efektownych trików. Świątek nie czekała długo z odpaleniem tenisowych fajerwerków. Już w drugim gemie popisała się jednym z wielu w tym meczu ślizgów, a podczas niego - w szerokim rozkroku - odbiła piłkę i zdobyła punkt.
- Tryb Slidetek włączony - napisano wtedy na koncie WTA na portalu X przy fragmencie wideo z tym zagraniem. Nowy pseudonim Polki był nawiązaniem do "sliding tenis", czyli właśnie tych charakterystycznych ślizgów na korcie.
Jakiś czas później raszynianka wykonała kolejny ślizg, ale tym razem nie sięgnęła piłki po świetnym skrócie przeciwniczki. Buty Świątek jeszcze nieraz piszczały w tym secie, bo ich właścicielka musiała się mocno uwijać przy świetnie dysponowanej McNally, która dostała się do głównej drabinki w Ostrawie z kwalifikacji. Kolejną ozdobą meczu był lob, którym raszynianka popisała się na koniec dziewiątego gema. A zwycięstwo w tej partii dało jej przełamanie dopiero w ostatnim gemie.
Początkowo wydawało się, iż drugi set będzie tylko formalnością, bo Polka gwałtownie odskoczyła na 3:0. Ale w pościg skutecznie ruszyła zawodniczka z USA, która nieco później remisowała 4:4. Końcówka zaś to była wersja "kopiuj-wklej" z poprzedniego seta. najważniejszy okazał się "break" na koniec.
Gdy McNally wyrzuciła piłkę na aut, notując 23. niewymuszony błąd w tym meczu, siedząca na trybunach tuż obok kortu Daria Abramowicz - psycholożka sportowa Polki - zerwała się szczęśliwa z miejsca i wzniosła w górę ręce. Świątek z kolei krzyknęła z radości, zacisnęła pięść i spojrzała w kierunku członkini jej sztabu szkoleniowego i siedzącego nieopodal ojca Tomasza.
euforia kibiców przygasła po słowach i geście Świątek. Słodka zemsta po latach
euforia licznie zgromadzonych na trybunach polskich kibiców po meczu przerwała sama ich ulubienica. Najpierw w pomeczowym wywiadzie przyznała, iż nie jest w pełni zdrowa.
- Jestem trochę przeziębiona. Przerabiałam to już też przed Roland Garros. Mam nadzieję, iż wystarczy mi sił. Ta noc pokaże, czy będzie gorzej, czy przeziębienie się zatrzyma. To nic poważnego. Gdyby było, dziś nie zagrałabym - zaznaczyła zawodniczka.
Ale jej fani prawdopodobnie wciąż byli wtedy zaniepokojeni. Zwłaszcza gdy po chwili ubrała na twarz maseczkę ochronną i w niej rozdała kilka autografów. Na szczęście, potem okazało się, iż kłopoty zdrowotne nie uniemożliwiły jej dalszego występu w Ostrawie.
Tuż po zakończeniu ćwierćfinału w Czechach Polka podeszła zaś do siatki i przytuliła Amerykankę, która uśmiechała się do niej. Zawodniczki dobrze znają się z dawnych lat. McNally wygrała oba ich singlowe pojedynki z tamtego okresu, w tym ten, na którego wygraniu Świątek bardzo zależało - półfinał Roland Garros 2018. Zaraz potem zaś w Paryżu wspólnie świętowały triumf w deblu. Potem nieraz wracała wspomnieniami do tamtego meczu i przyznawała, iż tamten przegrany mecz w singlu by dla niej dużym rozczarowaniem. Powetowała sobie je jednak już miesiąc później, triumfując niespodziewanie w juniorskim Wimbledonie.
Teraz zmierzy się na londyńskiej trawie właśnie z Amerykanką. Stawką będzie trzecia runda, do której 208. na liście WTA w tej chwili McNally nigdy jeszcze nie dotarła w tym turnieju. A Polka będzie miała szansę powtórzyć ubiegłoroczny wynik. Jej najlepszym w tej imprezie pozostaje na razie ćwierćfinał sprzed dwóch lat.