Europejska liga w dramatycznym stanie. Ponad połowa klubów może upaść

3 tygodni temu
Zdjęcie: fot. https://www.youtube.com/watch?v=0CqnK7-RwYA


W bułgarskim futbolu od wielu lat nie dzieje się dobrze. Widać to po wynikach reprezentacji narodowej, widać to także po lidze. Jednak chyba mało kto tak naprawdę wiedział, jak bardzo jest źle. Aż do teraz. Prezes Bułgarskiego Związku Piłki Nożnej Georgi Iwanow poinformował, iż w samej bułgarskiej ekstraklasie łatwiej policzyć kluby stabilne finansowo, niż te, które są na skraju upadku. Podał też kilka zatrważających statystyk.
Bułgarski futbol jeszcze pod koniec XX wieku stał na solidnym poziomie. Tamtejsza kadra regularnie kwalifikowała się na duże turnieje, a na mundialu w USA w 1994 roku zajęła choćby czwarte miejsce. Jednak z biegiem lat było coraz gorzej. Reprezentacja spadała coraz niżej w europejskim łańcuchu pokarmowym. Na Euro nie byli od 2004 roku, na mundialu od 1998 roku. Z kolei ostatnie lata to kompletna tragedia. W ostatniej edycji Ligi Narodów z trudem zajęli 2. miejsce w grupie Dwyziji C z Irlandią Północną, Białorusią i Luksemburgiem (przegrali baraż o awans do B z Irlandią). Zaś w eliminacjach Euro 2024 zajęli ostatnie miejsce w grupie, choćby za Litwą.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki: Ja się już nie nadaję na poważną piłkę


Łudogorec, a potem długo, długo, bardzo długo nic
kilka lepiej prezentuje się to w przypadku ligi bułgarskiej. Odkąd w okresie 2011/12 do tamtejszej ekstraklasy wszedł sztucznie zbudowany za pieniądze biznesmena Kiriła Domuszczijewa klub Łudogorec Razgrad, przez 13 lat żaden inny zespół choćby nie powąchał tytułu mistrzowskiego. Owszem, klub ten trzyma tamtejszą ligę na 30. miejscu w rankingu UEFA i dlatego Bułgaria wyprzedza np. Armenię czy Bośnię, jednak pozostałe drużyny są daleko w tyle. Wicemistrz z zeszłego sezonu Czerno More Warna odpadł w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji z Hapoelem Beer Szewa (Izrael).


Nie ma się jednak co dziwić, jeżeli stan finansowy większości ligi jest opłakany. To z kolei potwierdził prezes tamtejszej federacji Georgi Iwanow. Na specjalnym kongresie były reprezentant kraju podał szokującą wiadomość, iż na 16 bułgarskich ekstraklasowiczów, tylko 5-6 ma stabilną styuację finansową. Reszta balansuje na granicy bankructwa.


Ponad połowa ligi na skraju upadku. Na arenie międzynarodowej zero ważnych piłkarzy
- Pięć może sześć klubów na najwyższym poziomie rozgrywkowym działa stabilnie. Reszta nie jest daleko od bankructwa. Aż dziewięciu grozi utrata licencji na przyszły sezon. Zresztą na drugim poziomie rozgrywkowym też jest sześć takich drużyn. Wewnętrzny rynek transferowy nie istnieje. Pieniądze trafiają do obcokrajowców, agentów. Każdy klub musi uwzględniać swoje zasoby finansowe, patrzeć na swoje akademie. Stawianie niemal wyłącznie na obcokrajowców nic nam nie da - powiedział Iwanow.
- Robimy co tylko się da. W przeciągu ostatniego roku postawiliśmy 35 nowych boisk, korzystamy z programów UEFA i FIFA. Jednak to wciąż za mało, by wychowywać znakomitych piłkarzy. Gdy cztery kluby naraz muszą korzystać z jednego boiska, trudno oczekiwać, by produkowały piłkarzy o dostatecznej jakości. Nie mamy choćby zawodnika w ligach Top 5. Dla porównania Serbia ma takowych siedemnastu. o ile sam rząd nie zaangażuje się mocniej w te działania, będzie to bardzo trudne, by powrócić na światową scenę - ocenił prezydent bułgarskiej federacji.
Idź do oryginalnego materiału