Gdy tylko zakończyła się walka Szeremety z Jaismine Lamborią nerwów było co niemiara. Starcie było wyrównane, Polka musiała znaleźć sposób na zneutralizowanie dużej przewagi warunków fizycznych rywalki. Udawało się to jej całkiem dobrze, tyle iż już po dwóch rundach wiadomo było, iż u dwóch z pięciu sędziów Julia tej walki nie wygra, bo dwie poprzednie wypunktowali dla Hinduski. Co wywołało wręcz niesmak u kibiców oraz komentatorów (zwłaszcza druga runda, którą zdaniem wszystkich sędziów wygrała Lamboria). Niestety ogólnie tylko jeden z arbitrów widział zwycięstwo Polki. Złoto powędrowało do jej rywalki.
REKLAMA
Zobacz wideo UEFA nie ukarała Maccabi Hajfa, a Raków tak. Żelazny: Brak postępowania wobec drużyn izraelskich jest skandalem
Szeremeta walczyła nie tylko z rywalkami
Po starciu Szeremeta była bardzo rozczarowana. Pojawiło się choćby nagranie, na którym zapłakana mówi, iż na pewno nie przegrała tej walki. I tak należy jednak być z niej dumnym, bo ani w ćwierćfinale z Kariną Ibragimową, ani w półfinale z Arboledą Mendozą nie miała lekko, a wygrywała. Poziom szacunku do jej osiągnięcia wzrósł jeszcze bardziej, gdy nie tak długo po pojedynku dowiedzieliśmy się czegoś wręcz szokującego. Otóż najważniejsze walki mistrzostw na czele z finałem, Szeremeta stoczyła poważnie kontuzjowana. Całą sprawę ujawnił dziennikarz TVP Sport Piotr Jagiełło, obecny podczas mistrzostw w Liverpoolu.
- Julia od ćwierćfinału walczyła z poważną kontuzją prawej ręki. Po starciu z Ibragimową byliśmy przekonani, iż wycofa się z turnieju. Po walce pojechała do szpitala. Okazało się, iż ręka nie jest złamana, jest bardzo mocno obita. Tak naprawdę lekarz wtedy powiedział, iż Szeremeta nie powinna dalej boksować. Wygrała półfinał z kontuzjowaną ręką, a w finale zaboksowała naprawdę fantastycznie. Dla mnie jest heroską ringów po tym, co osiągnęła w Liverpoolu - powiedział Jagiełło.
Lekarz powiedział "nie". Jednak siła marzeń była mocniejsza od bólu
Sama Szeremeta opowiedziała w rozmowie z TVP Sport, kiedy dokładnie się to wydarzyło. - Ręka została uszkodzona w pierwszej rundzie walki z Kazaszką, gdzie zeszłam do narożnika i czułam, jak mi rękę rozrywa, pulsuje. Byłam parę godzin na SOR-ze, wróciłam ze stabilizatorem na ręce. Lekarz teoretycznie nie pozwolił boksować, ale nie wyobrażałam sobie, żeby się wycofać. Przyjechałam tu po złoto, nie po brąz. Jak usłyszałam, iż zabrania mi walczyć, to łzy mi poleciały. Ale walczyłam dalej - opowiedziała Polka.