Mówisz Marketa Vondrousovą, myślisz Wimbledon 2023. To do dziś największy sukces Czeszki. Niemniej trzeba pamiętać, iż to jedna z bardziej uniwersalnych tenisistek w tourze. Cztery lata temu na kortach twardych w Tokio zdobyła medal olimpijski, sześć lat temu w Paryżu doszła do finału wielkoszlemowego. Jej zmiany nawierzchni nie przeszkadzają.
REKLAMA
Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami
Karierę Czeszki torpedują za to kontuzje. We wtorek wygrała swój pierwszy mecz od trzech miesięcy. W tym sezonie zagrała raptem 10 spotkań. Jej forma pozostawała zagadką z uwagi na brak rytmu meczowego. W innej sytuacji znajduje się Magdalena Fręch, która regularnie gra w największych imprezach, w Roland Garros pierwszy raz w karierze jest rozstawiona (nr 25).
Pierwszy set zupełnie nie ułożył się po myśli Fręch. gwałtownie została przełamana przez Vondrousovą, po której nie było widać, by odczuwała jakieś kłopoty zdrowotne. Czeszka biegała jak szalona po korcie do wszystkich skrótów Polki. Fręch słynie ze zmian rytmu, różnorodności w grze, ale to kompletnie nic nie dawało.
Dominacja Vondrousovej nad Fręch
Najlepszy przykład to czwarty gem, w którym Polka posłała pięknego dropszota, ale Czeszka najpierw doszła do piłki, a następnie jeszcze lepiej odegrała w samą linię. Kilka minut później raz jeszcze nasza tenisistka skróciła wymianę, ale rywalka to "przeczytała", a następnie minęła Fręch. Vondrousova była wszędzie i grała bezbłędnie. Polka traciła cierpliwość, pod koniec seta nie wytrzymała i rzuciła choćby rakietą o kort, co jej się raczej nie zdarza.
Czytaj także: Bayern przejmuje gwiazdę!
Mimo niekorzystnego wyniku nie ustawało wsparcie dla naszej tenisistki. Polacy podbili trybuny kortu numer sześć w Paryżu. Słychać było głównie język polski, w tym m.in. okrzyki "Magda, Magda!", "Dajesz Magda!". Czeszka nie mogła liczyć na taki doping. Czuliśmy się bardziej jak w np. w Łodzi, rodzinnej miejscowości Magdaleny Fręch niż w stolicy Francji. Polskie show!
Można było mieć nadzieje, iż to nie będzie koniec, bo Magdalena Fręch w trakcie swojej kariery już kilkukrotnie wygrywała spotkania po 0:6 w pierwszej partii. Przyznała nawet, iż najlepiej czuje się w drugich i trzecich setach, a nie na początku pojedynku. To się znów potwierdziło.
Fręch efektownie rozpoczęła drugą partię, na starcie przełamując Vondrousovą. Grała bardziej zdecydowanie po linii, skuteczniej serwowała, częściej przejmowała inicjatywę. Po jednym z ataków kibice głośno skandowali jej nazwisko. Zaczęło to wyglądać tak, jak z Ons Jabeur dwa dni wcześniej, gdy Polka ograła Tunezyjkę 7:6, 6:0.
Jak z Jabeur, ale tylko przez seta
Jak wskazywaliśmy w analizie na Sport.pl, komentujący wówczas to spotkanie w Eurosporcie Tomasz Wiktorowski podkreślał w pewnym momencie: "To był forhend w stylu Igi Świątek, grany z wyskokiem, nad głową. Odważnie, brawo!". Z Marketą Vondrousovą Magdalena Fręch po 30 minutach zaczęła prezentować się podobnie.
Czeszka nie zamierzała się jednak poddawać, obroniła trzy szanse rywalki na 4:1, a po chwili było już 4:4. Wtedy jednak nasza tenisistka raz jeszcze przyspieszyła. Do ataków zachęcał podopieczną siedzący tuż przy korcie trener Andrzej Kobierski. Posłuchała go, zaryzykowała przy kilku uderzeniach, nie czekała co zrobi Vondrousova i domknęła seta wynikiem 6:4.
Trzeci set mógł zacząć się znakomicie dla Polki. W dwóch pierwszych gemach serwisowych rywalki doczekała się łącznie trzech break pointów. Niestety żadnego nie wykorzystała, po jednej z pomyłek tak się zdenerwowała, iż ponownie rzuciła rakietą. To naprawdę rzadki widok. Polscy kibice aż zamilkli, trener Kobierski czekał, aż tenisistka ochłonie. Chwilę później Fręch została przełamana i Czeszka odskoczyła na 4:2.
Na koniec Vondrousova raz jeszcze przełamała naszą tenisistkę. Przy piłce meczowej popisała się pięknym lobem i wygrała spotkanie 6:0, 4:6, 6:3. Po ostatniej akcji ze szczęścia złapała się za głowę. Wygrała z przeciwniczką i polskimi kibicami, którzy do końca wspierali Fręch. Rywalką Czeszki w trzeciej rundzie Roland Garros będzie jedna z Amerykanek: Ann Li (55. WTA) albo Jessica Pegula (3.).