Wielkimi krokami zbliża się kolejny w tym sezonie Wielki Szlem. Aktualnie ruszyły kwalifikacje do Rolanda Garrosa i potrwają one do 24 maja. Zanim jednak rozpocznie się główna drabinka, wiele tenisistek postanowiło sprawdzić się na turnieju WTA 500 w Strasbourgu. W rywalizacji biorą udział dwie Polki - Magdalena Fręch i Magda Linette. Ponadto w zawodach zobaczymy m.in. Jessicę Pegulę, Jelenę Rybakinę czy Emmę Raducanu.
REKLAMA
Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami
Zamieszanie z rywalką dla Magdaleny Fręch
W pierwszym meczu tenisistka z Łodzi miała spotkać się z Beatriz Haddad Maią. Jednak po wycofaniu się Eliny Switoliny Brazylijka została przesunięta do innej części drabinki i zmierzy się z Clarą Tauson. W związku z tym Magdalena Fręch straciła rywalkę i musiała czekać na wyłonienie kolejnej przeciwniczki.
Ostatecznie w poniedziałek 19 maja zmierzyła się z kwalifikantką - Anną Blinkową. Do tej pory tenisistki mierzyły się ze sobą aż sześciokrotnie i tylko dwa mecze wygrała Polka. Ostatni raz stanęły naprzeciwko sobie w Australian Open i wtedy to górą była Polka 2:1.
Mocny start Magdaleny Fręch i fatalna końcówka pierwszego seta
To spotkanie świetnie rozpoczęło się dla Polki, która wyszła na prowadzenie 2:0. Fręch przełamała Blinkową w drugim gemie bez straty punktu. Niestety nasza zawodniczka nie była w stanie potwierdzić tego breaka i już chwilę później, po wielu wymianach Rosjanka była w stanie odłamać 25. rakietę świata, a następnie doprowadzić do remisu 2:2.
Wtedy to zaczęły się problemy Fręch, bo w kolejnym gemie serwisowym miała problemy z punktowaniem. Blinkowa skutecznie się broniła i miała choćby kolejne break pointy. Polka próbowała zaskoczyć rywalkę serwisem, ale rywalka kapitalnie returnowała i zaskakiwała ją zmianą tempa rozgrywania akcji. Rosjanka miała trzy okazje do przełamania Magdaleny Fręch, ale żadnej z nich nie wykorzystała. W decydującym momencie 65. rakieta świata popełniała niewymuszone błędy - uderzyła w siatkę piłkę, która ewidentnie wylądowałaby na aucie oraz dwukrotnie zagrała w aut, co sprawiło, iż było 3:2 dla łodzianki po 23 minutach gry.
Niestety chwilę później inicjatywę przejęła Rosjanka, która wygrała cztery gemy z rzędu i wygrała tę partię 3:6. Gra Magdaleny Fręch pozostawiała wiele do życzenie. Polka gwałtownie i łatwo oddawała punkty, przez co Anna Blinkowa nie miała choćby okazji, by się pomylić. "Dziwny przebieg miał ten set" - reagowali komentatorzy Canal+.
Przebudzenie Magdaleny Fręch
By myśleć o doprowadzeniu do wyrównania, Polka musiała coś zmienić i zagrać tak, jak w pierwszych dwóch odsłonach pierwszego seta. Tak też się stało - Magdalena Fręch przełamała Annę Blinkową w pierwszym gemie. Niestety w drugim gemie powtórzył się scenariusz z poprzedniego gema. Polka miała problemy z utrzymaniem własnego podania, co sprawiało, iż rywalka miała break pointy, które nasza zawodniczka musiała bronić. Biało-Czerwona tenisistka była nieustępliwa i dała radę wyjść na prowadzenie 2:0.
Zobacz też: Powiedziała, co jest nie tak z Igą Świątek. "Nigdy nie musiała z tym żyć"
Niestety chwilę później oglądaliśmy powtórkę z pierwszej partii, czyli wygrany gem Blinkowej i odłamanie Fręch, które dało jej remis 2:2. Jednak w kolejnym gemie Polka dała radę ponownie przełamać rywalkę i wyjść na prowadzenie 3:2. Następnie Polka dała radę obronić swoje podanie i ponownie odskoczyć na dwa gemy. Niestety w decydującej fazie meczu Rosjanka odrobiła straty i wyrównała 5:5. Trzeba przyznać, iż Blinkowa miała mnóstwo szczęścia w tym secie, bo kilkukrotnie zdobywała punkty po necie. "Niemożliwe" - reagowali komentatorzy Canal+. Ostatecznie tę partię zwyciężyła Anna Blinkova 5:7, a cały mecz 2:0. Triumfatorka tego starcia zmierzy się w drugiej rundzie z Emmą Navarro.