Na kilka minut przed planowaną na godzinę 13 polskiego czasu konferencją w głównej sali konferencyjnej Wimbledonu było tylko kilku dziennikarzy. - Co Was tak mało? - rzucił w pewnej chwili jeden z mężczyzn odpowiadający za nagłośnienie, ale gdy Iga Świątek usiadła przy szerokim stole z logo londyńskiego turnieju, dziennikarze w popłochu zaczęli zajmować swoja miejsca. Nie wypełnili wszystkich krzesełek, ale zainteresowanych nie brakowało. Najpierw była część dla dziennikarzy z zagranicy, a później kilka pytań w języku polskim. Dominował oczywiście temat trawiastej nawierzchni, z którą Polka zaczyna się coraz bardziej lubić. - Myślę, iż mój poziom jest lepszy. Samo doświadczenie rozegrania kilku meczów wcześniej, tak jak w 2023 roku, daje więcej pewności - mówiła Iga Świątek.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski buduje imponującą posiadłość! To tu może zamieszkać po karierze
Gdy dostała pytanie o turniej w Bad Homburgu, nie miała problemów ze wskazaniem najlepszego meczu: w półfinale z Jasmine Paolini. - To było coś, czego się nie spodziewałam. To zwycięstwo dało mi dużo pewności. Oczywiście to tenis, więc każdy dzień jest inny, ale czułam, iż gram świetnie. Naprawdę wywarłam na Jasmine taką presję, jak chciałam. Więc było super - cieszyła się Polka. - Z każdym rokiem mam więcej doświadczenia, bo co roku łatwiej mi się przyzwyczaić do tej nawierzchni. Dzięki temu mam więcej czasu, by rozwijać się jako zawodniczka i więcej dni na trening. Nie zostałam w domu, pojechałam na Majorkę, żeby trenować. Ten dodatkowy czas dał mi możliwość popracowania nad ruchem i nad tym, jak podchodzę do piłki – trochę inaczej niż na mączce. To pomogło. Ale ogólnie to także zależy od poziomu pewności siebie w danym momencie. Na trawie naprawdę musisz ufać swoim uderzeniom. Nie możesz się cofać. Każde zagranie, które da rywalce więcej czasu, by wejść w wymianę, to prawdopodobnie zagranie, przez które przegrasz punkt. W Bad Homburgu poszłam na całość - i to zadziałało. Będę to kontynuować - dodała.
W trakcie konferencji pojawił się też jeden trudny, ale niezwykle istotny temat: zdrowia psychicznego. - Dla mnie największym problemem jest harmonogram – jest bardzo intensywny. Za intensywny. Nie ma sensu, żebyśmy grały ponad 20 turniejów rocznie. Czasem musimy zrezygnować z gry dla kraju, żeby nadążyć za WTA 500, bo w przeciwnym razie dostaniemy zero punktów do rankingu. Myślę, iż tego typu obowiązki i zasady dotyczące obowiązkowych turniejów wywierają na nas presję. Dla mnie harmonogram jest naprawdę intensywny. Myślę, iż ludzie przez cały czas oglądaliby tenis – może choćby chętniej – gdybyśmy grały mniej turniejów, ale ich jakość byłaby wyższa, a my bardziej regularne. To na pewno jest wyzwanie. Ale tenis to ogólnie trudny sport. Każdy tydzień zaczynasz od zera. Każdy tydzień może pokazać, iż jesteś świetna albo iż ten tydzień ci kompletnie nie wyszedł. Trzeba mieć z tyłu głowy, iż tenis to nie całe życie. Trzeba mieć trochę dystansu i być z siebie dumną choćby wtedy, gdy się nie wygrywa – bo tylko jedna osoba z całego turnieju wygrywa - rozwinęła się Świątek.
Iga Świątek o reprezentacji Polski i Robercie Lewandowskim
Gdy zaczęła się część dla polskich dziennikarzy, najpierw były pytania o wspomnienia z Wimbledonu, o nastrój, z jakim przyjeżdża do Londynu, ale Iga w zasadzie nie wiedziała, jak na nie odpowiedzieć. - Przyjeżdżam tu co roku, więc to nic szczególnego, ale oczywiście lubię atmosferę turniejów wielkoszlemowych - zaznaczyła. Nieco bardziej rozwinęła się, gdy zapytaliśmy ją - pół żartem, pół serio - o reprezentację Polski w piłce nożnej, która ostatnio zawodzi na całej linii i z tego powodu chyba tylko Iga może uratować nasz honor na trawie. - Nie ma co porównywać, to są dwie różne dyscypliny, więc nie czuję presji, iż muszę coś ratować - uśmiechnęła się Polka. - Wiem, co dzieje się wokół reprezentacji Polski, ale nie śledzę tego tak mocno, żeby się emocjonować. Mam nadzieję, iż zrobią taką atmosferę, iż wszystkim będzie komfortowo grać w reprezentacji. Ja mega szanuję Roberta. To, co on zrobił dla polskiego sportu, jest niesamowite: ile wiary dał innym, iż można zostać gwiazdą światowego formatu! Wierzę, iż będzie dalej inspirował i dalej grał w reprezentacji, ale też zdaję sobie sprawę, iż to już jego druga część kariery i czasem musi wybrać i zadbać o swoje zdrowie. Piłka nożna jest u nas tak popularna, iż ja czasem nie wiem, co jest plotką, a co prawdą, ale wierzę, iż wszystko się ułoży - zaśmiała się Iga Świątek.
Pierwszą rywalką Polki na Wimbledonie będzie Rosjanka Polina Kudermietowa. To spotkanie organizatorzy zaplanowali na wtorek. - Przyjechałam do Londynu w sobotę o 21:00. Mieszkam blisko kortów, więc logistyka nie będzie szaleństwem. Pierwszy mecz gram we wtorek, niedzielę mam wolną. W ogóle nie trenuję. Generalnie jest spokojnie, a no i cieszę się, iż mogę zrobić 'media day' w dzień wolny - zakończyła Polka, puszczając przy okazji oko do dziennikarzy.