Jestem pierwszym, który nie chce być marketingową kukiełką

7 godzin temu



Robert Kubica po raz kolejny udowodnił, iż jego ograniczenia nie wpływają na jego jazdę i zdolność rywalizacji o najwyższe cele w motorsporcie.

Chyba nikt z nas, “regularnych” kibiców Roberta Kubicy, nie zwraca już uwagi na kwestię ograniczeń Roberta i obrażeń jego ręki po wypadku z 2011 roku. Jego sukces w 24h Le Mans przypomniał o Robercie Kubicy wielu osobom, które zupełnie wyścigami się nie interesują. A one znów mogły zwrócić uwagę na kwestię jego kontuzji.

Temat poruszyło BBC w rozmowie z Robertem po zwycięstwie w Le Mans.

“Nie sądzę, by moje ograniczenia w jakikolwiek sposób ograniczały mnie za kółkiem. Myślę, iż o ile ktoś miał w przeszłości wątpliwości, to pokazałem, iż nie były one zasadne. Gdy prowadzę, jestem szczęśliwy. Pamiętam, gdy dołączałem do F1, było wiele plotek i rozumiem to. Wystarczy spojrzeć na moją rękę. To normalne by zadawać pytania: czy jestem w stanie jeździć, czy to bezpieczne” – mówi Kubica.

“Były pewne ekstremalne cytaty, które mnie raniły ponieważ jestem pierwszym, który nigdy nie chciałby wrócić tylko ze względu na marketing czy być marketingową kukiełką. Widzę, iż ktoś patrzy na moją rękę i to normalne. Mam jednak większe ograniczenia w życiu codziennym niż za kierownicą” – dodaje Robert.

Zawodnik po raz kolejny deklaruje, iż motorsport jest całym jego życiem i poświęca mu każdą chwilę.

“Mam poważne ograniczenia w mojej prawej ręce, ale tak naprawdę nie pamiętam, jak jeździłem wcześniej. Taki jestem teraz. W pewnym momencie mojej rehabilitacji, jazda była najlepszym lekiem” – mówi Robert.

“Wszystko co robię w życiu codziennym, każdego dnia, służy przygotowaniom do wyścigów. Nie wiem, co innego mógłbym robić w życiu. Samo myślenie o tym mnie przeraża. przez cały czas mam pasję, ogień przez cały czas płonie, a moim największym motorem napędowym jest moja pasja” – dodaje Kubica.

Na podstawie: BBC



Idź do oryginalnego materiału