Katastrofa słynnego klubu Polaka! Pierwszy raz w historii spadli tak nisko!

5 godzin temu
Od maja 2025 roku kibice Sampdorii Genua mogą mówić o wtorku trzynastego, a nie piątku, jako o dniu przynoszącym pecha. To właśnie we wtorek 13 maja dokonała się największa sportowa katastrofa w historii tego zasłużonego klubu. Zespół Bartosza Bereszyńskiego zremisował 0:0 na wyjeździe z Juve Stabia, a jednoczesne zwycięstwo Salernitany z Cittadellą sprawiło, iż po raz pierwszy w dziejach Sampdoria spadła na trzeci poziom rozgrywkowy.
Czegoś takiego fani Sampdorii Genua nie mogli wyobrazić sobie choćby w najgorszych, najmroczniejszych koszmarach. Pierwszy etap wielkiego dramatu wydarzył się jeszcze w 2023 roku. Również w maju, tylko nie trzynastego, a dokładnie 8 maja 2023 roku w Udine. To właśnie wtedy w poniedziałkowy wieczór Sampdoria przegrała 0:2 na wyjeździe z Udinese, co przypieczętowało jej pierwszy od 2011 roku spadek do Serie B. Sama degradacja aż tak wielką sensacją nie była. Genueńczycy z trzech sezonów poprzedzających ten spadkowy dwa zakończyli na 15. miejscu i z walką o utrzymanie mieli już do czynienia.


REKLAMA


Zobacz wideo Hansi Flick otoczony przed ośrodkiem treningowym Barcelony!


Miało być szybkie oczyszczenie i powrót. Jednak tym razem tak łatwo nie poszło
Ostatecznie gdy ich głowa po raz trzeci pojawiła się na gilotynie, nie zdążyli jej zabrać i polecieli do Serie B. Wszyscy jednak zakładali, iż scenariusz będzie przypominał ten sprzed dwunastu lat. Gdy we wspomnianym 2011 roku Sampdoria spadła, jej pobyt na drugim poziomie rozgrywkowym trwał tylko jeden sezon. Genueńczycy gwałtownie się odbudowali, awansowali do strefy barażowej o awans i po zwycięstwach z Sassuolo oraz Varese wrócili do włoskiej ekstraklasy. Tym razem też miało tak być. Szybkie oczyszczenie klubu i powrót. Jednak genueński piorun nie przyłożył dwa razy w to samo miejsce.


Sampdoria w okresie 2023/24 zajęła 7. miejsce i awansowała do play-off o awans do Serie A. Jednak tym razem brutalne weto postawiło im Palermo, które pokonało ich w ćwierćfinale 2:0 i zakończyło marzenia o powtórce z 2013 roku. Nie udało się za pierwszym razem? "Trudno" - pomyślało prawdopodobnie pół Genui, spróbujemy raz jeszcze. Jednak tego, co stało się w minionym już dla nich sezonie, nikt nie mógł wtedy przewidzieć.


Karuzela trenerska, co wybór to gorszy. To nie mogło się dobrze skończyć
Wszystko, co mogło pójść dla Sampdorii źle, poszło źle. Przy czym władze klubu naprawdę zrobiły wiele, by się na tę minę władować z dużym impetem. Genueńczyków w tych rozgrywkach prowadziło aż czterech trenerów. Zaczęło się od Andrei Pirlo, który zachował posadę po poprzednim sezonie mimo braku awansu. Jednak tym razem wystarczyły trzy nieudane kolejki (1 pkt), by go pożegnano. Kolejny był Andrea Sottil. Zaczął bardzo solidnie, bo klub wygrał cztery z siedmiu meczów ligowych, a w dodatku w Pucharze Włoch wyrzucił rywala zza miedzy Genoę. Na tym jednak koniec dobrego. Seria sześciu meczów bez zwycięstwa kosztowała Włocha posadę.
Sytuację uratować miał doświadczony Leonardo Semplici. Jednak zatrudnienie go okazało się fatalną pomyłką. Co ciekawe, dano mu spory (jak na wyniki, które osiągał) kredyt zaufania, ale zmarnował go zupełnie. Sampdoria pod jego wodzą wygrała zaledwie dwa z siedemnastu meczów i gdy klubowi poważnie zaczął zagrażać spadek, Sempliciego również pożegnano. Postanowiono wówczas sięgnąć po środki radykalne.


Współpracownik legendy miał uratować Sampdorię
Genueńczycy próbowali zatrudnić w klubie Roberto Manciniego. Mistrz Europy z reprezentacją Włoch z 2021 roku to klubowa legenda. Jako piłkarz był gwiazdą słynnego zespołu, który w okresie 1990/91 zdobył dla Sampdorii jej jedyne w historii mistrzostwo Włoch. Ostatecznie Mancini do klubu nie przyszedł, ale "jego człowiek" owszem. Trenerem został Alberico Evani, który przez pięć lat był asystentem Manciniego w reprezentacji Włoch.
Zadanie było piekielnie trudne, jednak wydawało się, iż może się udać. Evani zdobył osiem punktów w pięciu meczach i przed ostatnią kolejką Sampdoria miała szansę choćby uniknąć gry w barażu o utrzymanie (16. i 17. zespół Serie B). Musieli jednak wygrać na wyjeździe z Juve Stabia i liczyć na korzystne wyniki innych spotkań. Sam triumf gwarantował im brak bezpośredniego spadku.
Ostatnia kolejka zdecydowała o wszystkim. Największy dramat w historii Sampdorii
Niestety dla nich ponownie w tym sezonie wszystko, co mogło pójść źle, poszło źle. Genueńczycy mimo optycznej przewagi (5:0 w celnych strzałach) tylko zremisowali z Juve 0:0. I wtedy dotarły do nich hiobowe wieści. Swoje mecze wygrali wszyscy ich najwięksi rywale w walce o utrzymanie: Frosinone (1:0 z Sassuolo), Brescia (2:1 z AC Reggiana) i co najgorsze, Salernitana (2:0 z Cittadellą). To właśnie ten ostatni mecz sprawił, iż zespół z Salerno rzutem na taśmę wyprzedził Sampdorię w tabeli i zepchnął ją na 18. miejsce. To mogło oznaczać tylko jedno.
Bezpośredni spadek do Serie C. Największa sportowa tragedia w historii klubu. Sampdoria powstała już w powojennych Włoszech, w 1946 roku. Od tamtej pory nigdy nie grała niżej niż w Serie B. Aż do teraz. Cały mecz z Juve Stabią na ławce przesiedział Bartosz Bereszyński. Polak zaczynał ten sezon jako kapitan, skończył jako rezerwowy i wielce prawdopodobne, iż będzie musiał niedługo zmienić barwy klubowe, bo Sampdoria w obecnym kształcie sportowym właśnie przestała istnieć.
Idź do oryginalnego materiału