Kolejny skandal w meczu Jagiellonii. Siemieniec już nie wytrzymał

3 godzin temu
Trener Jagiellonii Białystok Adrian Siemieniec zwykle nie chce mówić o sędziach, ale po kolejnym błędzie na niekorzyść mistrza Polski w meczu z Górnikiem Zabrze (1:1) stracił cierpliwość. I musiał bardzo się gryźć w język, by nie powiedzieć zbyt wiele w rozmowie z Canal+ i na konferencji prasowej. - Powiedziałem sędziom, iż w sytuacji z Dieguezem był to rzut karny - stwierdził wprost. - W łączeniu z Canal+ po meczu byłem wściekły i jestem dalej. Byłem bardzo, bardzo, bardzo wściekły. (...) Niepokoi mnie ten bieg wydarzeń. Faktycznie w naszych meczach tych sytuacji kontrowersyjnych jest trochę i głównie na naszą niekorzyść - zauważył.
Jagiellonia Białystok była wyjątkowo nieskuteczna w niedzielne popołudnie, remisując na własnym stadionie z Górnikiem Zabrze 1:1 w meczu 31. kolejki PKO Ekstraklasy. Jeszcze w pierwszej połowie piłkarze Adriana Siemieńca stworzyli sobie około dziesięciu dobrych i stuprocentowych sytuacji do strzelenia gola, a wykorzystali jedną, gdy na listę strzelców w 20. minucie wpisał się Oskar Pietuszewski.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki wprost o przyszłości Feio po finale Pucharu Polski! Oto cała prawda


I choć głównym powodem braku zwycięstwa białostoczan jest fatalna postawa pod bramką przeciwnika, to jednak znów nie popisali się także sędziowie z Jarosławem Przybyłem jako głównym i Pawłem Pskitem jako VAR, którzy w 89. minucie przeoczyli sytuację, w której w polu karnym gości Adrian Dieguez zostaje uderzony łokciem przez obrońcę Górnika Josemę. Już w trakcie Ligi+ Extra wątpliwości co do tej sytuacji nie miał ekspert Canal+ Adam Lyczmański, którego zdaniem to powinna być jedenastka.
Siemieniec traci cierpliwość do sędziów. "Widzę, co się dzieje. Skończę z dyplomacją"
Zapytano o to też w pomeczowej rozmowie szkoleniowca Jagi - Adriana Siemieńca. - Widzę, co się dzieje i coraz bardziej mi się to nie podoba. Jest duże prawdopodobieństwo, iż złamię swoje zasady i skończę z dyplomacją. Uważam, iż bardzo dużo jest tego w ostatnim czasie i to nie tylko w przypadku mojej drużyny. Muszę to zaakceptować, bo nie mam na to wpływu. Nie chciałbym powiedzieć, iż nic się nie dzieje, iż jestem zadowolony - stwierdził trener mistrza Polski, gryząc się w język.


Problem jest o tyle głębszy, iż gdy Canal+ przedstawił klasyfikację błędów sędziowskich do 24. kolejki, Jagiellonia była drugą najbardziej krzywdzoną drużyną przez sędziów w całej stawce z bilansem błędów na korzyść i niekorzyść na poziomie -4. Częściej mylono się tylko na niekorzyść Zagłębia Lubin.
Do tego doszedł skandal w ćwierćfinale Pucharu Polski z Legią Warszawa (1:3), gdy przy stanie 1:1 wesołą twórczość zaprezentowali Piotr Lasyk z Szymonem Marciniakiem, nie odgwizdując jednego rzutu karnego dla białostoczan za wyraźne zagranie ręką Ilji Szkurina (Marciniak przekonywał później uparcie, iż żadne ujęcie nie udowodniło kontaktu piłki z ręką, bo w przeciwnym razie byłaby jedenastka, aczkolwiek jedyne wątpliwości mieli w tej sytuacji sędziowie), a także niesłusznie anulując drugiego podyktowanego za faul Pawła Wszołka na Oskarze Pietuszewskim.


Efekt był taki, iż do półfinału awansowała Legia, która to wykorzystała, by wygrać całe rozgrywki, zgarnąć pięć milionów złotych oraz zapewnić sobie grę w eliminacjach Ligi Europy. Z kolei Jagiellonii do realizacji celu w postaci awansu do europejskich pucharów pozostała jedynie liga.


A i tu mijają kolejne kolejki, ten ujemny bilans tylko rośnie. W meczu 27. kolejki z Piastem Gliwice (1:1) goście wywalczyli punkt, zdobywając bramkę po faulu na Jarosławie Kubickim. I choć tydzień później Jagiellonia miała szczęście, iż wygrywając z Legią w Warszawie 1:0 sędzia Damian Sylwestrzak nie widział trzymania Ilji Szkurina przez Kristoffera Hansena, więc w pewien sposób w stosunku do meczu z Piastem bilans się wyrównał, to kolejne kolejki i straty punktów przez białostoczan znów były powiązane z dużymi błędami sędziowskimi.
W wyjazdowym meczu z Koroną Kielce 1:3, Korona wyrównała wynik golem do szatni, po tym jak Jewhienij Szykawka uderzył w twarz Norberta Wojtuszka. W Kielcach jednak VAR zareagował wtedy, gdy nie miał do tego podstaw przy karnym dla Jagiellonii za faul Martina Remacle'a na Jesusie Imazie, co jednak skutecznie odrzucił Tomasz Kwiatkowski, natomiast gdy zdzielony w twarz został Wojtuszek, arbiter z Warszawy nie dostał już żadnej podpowiedzi od Pawła Raczkowskiego.
"Byłem bardzo wściekły. Powiedziałem sędziom, iż w sytuacji z Dieguezem był rzut karny"
Niedzielna sytuacja z 89. minuty z uderzeniem łokciem Adriana Diegueza przez Josemę w 89. minucie spotkania Jagiellonia - Górnik (1:1) przelewa czarę goryczy, bo dla mistrza Polski pod znakiem zapytania stanęły choćby podium i europejskie puchary, a co za tym idzie - minimum kilka milionów złotych.


- Nie ma co ukrywać, w łączeniu z Canal+ po meczu byłem wściekły i jestem dalej. Byłem bardzo, bardzo, bardzo wściekły, teraz jestem nieco mniej, emocje trochę opadły. Niepokoi mnie ten bieg wydarzeń. Faktycznie w naszych meczach tych sytuacji kontrowersyjnych jest trochę i głównie na naszą niekorzyść - przyznawał na konferencji prasowej Siemieniec, który robił mimo to wszystko, by nie powiedzieć o jednego słowa czy zdania za wiele.
- Rozmawiam z sędziami, tłumaczymy sobie swoje stanowiska. Jest to dla mnie uczciwe, ale nie zawsze się z nimi zgadzam. Powiedziałem sędziom, iż w sytuacji z Dieguezem był to rzut karny. Ale takiej zażartej dyskusji by nie było, gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje. Czasami w tym sporcie decyzje sędziowskie mają wpływ na wynik, tego nie zmienimy, a wiemy, co się wydarzyło w tym sezonie. Pewne rzeczy się nawarstwiły, to się dzieje za często, a mamy ponad 50 spotkań i choć należę do osób spokojnych, to ten sezon ma wiele meczów i mnie też to kosztuje wiele nerwów - stwierdził.
Ciągnięty za język przez dziennikarzy trener Jagi nie chciał zdradzić, czy faktycznie sędziowie również po meczu dalej obstawali przy tym, iż karnego być nie powinno. - Nie za bardzo wiem, jaki miałbym mieć wpływ na to, żeby było lepiej. Ja jako trener oceniam to z boiska, oceniam to prosto. Nie jestem na szkoleniach. Zdanie sędziów pozostaje za zamkniętymi drzwiami, jak będą chcieli, to powiedzą. Zdradzenie tego byłoby nieeleganckie. Za takie rzeczy na podwórku się dostaje w czapę i nie chciałbym być przez sędziów tak traktowany. Trzeba łączyć, a nie dzielić - zaznaczył Adrian Siemieniec.


Jagiellonia Białystok pozostaje na trzecim miejscu w tabeli Ekstraklasy, ale ma trzy punkty przewagi nad Pogonią Szczecin przy jednym meczu rozegranym więcej. Teraz przed białostoczanami dwa wyjazdy do Częstochowy na mecz z Rakowem i Wrocławia na mecz ze Śląskiem, po czym sezon zakończą oni meczem u siebie z Pogonią i jest duże prawdopodobieństwo, iż będzie to bezpośrednie starcie o podium i puchary.
Idź do oryginalnego materiału