Kibice piłki nożnej w kobiecym wydaniu wyczekują już na lipiec, gdyż w tym roku miesiąc ten oznacza rywalizację podczas Euro 2025. Polki czeka nie lada wyzwanie, bo grupę mają wręcz z piekła rodem (Niemcy, Szwecja, Dania). Jednak w tym roku są w dobrej formie. Awansowały do Dywizji A Ligi Narodów, nie ponosząc ani jednej porażki w dwumeczach z Rumunią, Bułgarią i Irlandią Północną. Podczas ostatniego zgrupowania strzeliły siedem goli, nie tracąc ani jednego (4:0 z Irlandią Płn. i 3:0 z Rumunią). Jednak jeszcze jeden test im na pewno nie zaszkodzi i stąd właśnie towarzyskie starcie z Ukrainą.
REKLAMA
Zobacz wideo Kobiety chcą zarabiać tyle samo co mężczyźni? Moura Pietrzak: Potrzebujemy dobrego wynagrodzenia, by móc po prostu grać
Jedno doskonałe podanie potrafi zdziałać cuda
Ukrainą w dość rezerwowym składzie, jako iż mecz ten nie jest rozgrywany w oficjalnym terminie FIFA. Niemniej mowa o zespole, który również rywalizował w Dywizji B Ligi Narodów i również w świetnym stylu awansowały wyżej. Ograły m.in. Chorwatki oraz Czeszki. Zatem choćby w niezbyt wyjściowym wystawieniu, zapowiadało się na niełatwe oraz cenne przetarcie przed Euro.
Pierwsza faza meczu układała się korzystnie dla Polek, nasze reprezentantki były częściej przy piłce, choć brakowało im nieco dokładności, by tworzyć poważne zagrożenie. Zmieniło się to jednak w 18. minucie. Ewelina Kamczyk posłała wówczas idealne prostopadłe podanie do Klaudii Jedlińskiej, a nasza skrzydłowa wyszła sam na sam z bramkarką i posłała piłkę między jej nogami prosto do siatki. Jedlińska była blisko dubletu, ale w 26. minucie po świetnej indywidualnej akcji trafiła w słupek.
Chaos po stronie ukraińskiej wodą na młyn dla Polek
Niestety jeżeli chodzi o emocje, to adekwatnie na tym nieco ciekawszym okresie się one mocno przytłumiły. Ostatni kwadrans pierwszej połowy był ubogi w składne akcje. Szemik musiała interweniować po strzale Iwkowej zza szesnastki, a Achcińska uderzając z obrębu pola karnego trafiła prosto w bramkarkę. Wynik 1:0 dla Polek utrzymał się do przerwy.
Po niej tempo spotkania nie wzrosło. Dla naszej kadry liczyło się uniknięcie kontuzji i kontrola nad meczem. Ukrainki potrafiły zaś w tym meczu bardzo niewiele. Mimo to Polkom udało się trafić na 2:0. Konkretnie w 64. minucie, gdy kiks rywalki wykorzystała Paulina Tomasiak, uderzyła ze skraju pola karnego i po rykoszecie podwyższyła polskie prowadzenie.
Polki zaszalały w końcówce
Już przed tym golem zbyt wiele się nie działo, a po nim emocje już do reszty "siadły" i ani myślały wstać. choćby to Ukrainki częściej zbliżały się pod polskie pole karne, ale niczego konkretnego nie potrafiły sobie wykreować. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Polek aż 4:0, bo jeszcze w doliczonym czasie gry Kayla Adamek z kilku metrów trafiła do siatki po podaniu od Tomasiak, a dosłownie po chwili głową wynik meczu ustaliła Milena Kokosz. Test przed Euro 2025 nie był zbyt trudny, ale został zdany. Dwa gole, pełen spokój, bez kontuzji. Wszystko to, o co chodziło. I to mimo braku m.in. Ewy Pajor. Nasza kadra Euro 2025 zainauguruje 4 lipca meczem z Niemkami w Sankt-Gallen.
Polska - Ukraina 4:0 (Jedlińska 18', Tomasiak 64', Adamek 90+4', Kokosz 90+6')
Polska: Szemik - Matysik, Szymczak (46. Dudek), Woś, Wiankowska (76. Zawistowska) - Achcińska (61. Kokosz), Słowińska (76. Mesjasz), Kamczyk (46. Grabowska) - Jedlińska (46. Adamek), Tomasiak, Krezyman (46. Zieniewicz)
Trenerka: Nina Patalon