– Potraciliśmy bardzo dużo punktów. Wychodziliśmy w miarę dobrze ze startu, ale pierwszy łuk rozgrywaliśmy źle. Na odprawach zwracałem na to uwagę chłopakom, no ale jednak gdzieś tam w ferworze walki nie zawsze to się uda zrobić – przyznał rozczarowany trener Kościecha, z którym rozmawialiśmy po meczu Bayersystem GKM Grudziądz – PRES Toruń (44:46).
Szkoleniowiec „Gołębi” dodał, iż bardzo mocno wierzył w zwycięstwo w meczu derbowym.
– To bardzo mocna porażka – podkreślił w rozmowie ze speedwaynews.pl.
Kościecha o Małkiewiczu i Kacprze Łobodzińskim
Niedzielny mecz to m.in. problemy juniorów GKM-u. Przed spotkaniem sporo mówiło się o walce z czasem Kevina Małkiewicza. Nastolatek nie wyjechał na tor podczas pierwszego finału IMP w Toruniu, gdzie miał startować jako „dzika karta”. Podczas Grand Prix w Gorzowie nie przejechał choćby jednego okrążenia. Pojawiły się pogłoski o złamanej kości ogonowej.
– Mocno zastanawiałem się czy go puścić w tym meczu, ale w niedzielę po godzinie 10:00 przyjechał, odjechał cztery kółka i było w miarę okej. Wiadomo, iż mecz ligowy to coś innego. Inaczej startuje, inaczej musi usiąść. Cały czas ma zbitą kość ogonową. To nie jest to, czego ja oczekuję, czego on sam oczekuje. W ostatnim swoim wyścigu powalczył, ale to nie jest ten Kevin, do którego się przyzwyczailiśmy. To na pewno ma związek z kontuzją – podkreślił Kościecha.
„Kostek” był pytany również o Kacpra Łobodzińskiego. 21-latek przegrał między innymi z Mikołajem Duchińskim. Jego kryzys trwa od dłuższego czasu, a przełomu nie widać.
– Kusiło dużo razy, aby spróbować Janka Przanowskiego, ale po słabszych meczach Kacpra przychodzą treningi i młodzieżówki, gdzie to Kacper jest lepszy. Dlatego tak to jest, ale coraz bardziej nad tym myślę – przyznał trener GKM-u.
Sinusoida Jepsena Jensena. Trener komentuje
W niedzielę obserwowaliśmy dwie twarze Michaela Jepsena Jensena. Duńczyk zostaje w Grudziądzu na sezon 2026, co z pewnością jest świetną informacją dla kibiców. Niemniej jednak dwa zera i taśma przy nazwisku lidera to nie jest częsty widok.
– Pierwsze zero to coś, co może się przydarzyć każdemu, później pechowo dotknął taśmy. Kolejne trzy biegi pojechał znakomicie, a w wyścigu 15 jeździ czwórka najlepszych. Każdy może wygrać i przegrać. Szkoda tych punktów, pogubiliśmy ich za dużo, zwłaszcza na wyjściu z pierwszego łuku – podsumował Kościecha.
Szkoleniowiec GKM-u przyznał, iż powodem do optymizmu jest postawa Maxa Fricke’a. Kluczem do awansu do czołowej czwórki mają być trzy ostatnie mecze – do Grudziądza przyjadą Krono-Plast Włókniarz Częstochowa i Stelmet Falubaz Zielona Góra. Pomiędzy tymi meczami zespół z województwa kujawsko-pomorskiego czeka wyjazd do Rybnika.
