Majchrzak poznał rywala w III rundzie Wimbledonu. Uwaga, pokonał giganta

9 godzin temu
Kamil Majchrzak (109. ATP) w środę ograł Ethana Quinna (6:1, 6:4, 6:3) i w świetnym stylu awansował do trzeciej rundy Wimbledonu. W tym samym czasie rozpoczął się również bardzo istotny dla niego mecz pomiędzy Cristianem Garinem (110. ATP) i Arthurem Rinderknechem (72. ATP). To właśnie on miał zadecydować, z kim Polak zmierzy się w kolejnej rundzie. Rozstrzygnięcie poznaliśmy jednak dopiero kolejnego dnia.
By dotrzeć do drugiej rundy turnieju, Garin musiał najpierw przejść przez eliminacje. W nich bez większych problemów pokonał Francesco Maestrellego (6:3, 6:4) i Hady'ego Habiba (6:0, 6:4). Z kolei w decydującym spotkaniu okazał się gorszy od Giulio Zeppieri. Po emocjonującym, pięciosetowym spotkaniu Włoch pokonał go 1:6, 6:2, 6:4, 5:7, 7:5. Jak to się więc stało, iż zawodnik z Ameryki Południowej znalazł się w drabince głównej? Wszystko z powodu kontuzji Pablo Carreno Busty, który musiał wycofać się z turnieju. Dzięki temu na jego miejsce wskoczył Garin i na "dzień dobry" ograł 3:0 w setach Chrisa Rodescha.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki odpowiada hejterom kobiecej reprezentacji Polski: To są największe leszcze!


Wielkie emocje w meczu potencjalnych rywali Majchrzaka. Nagle zapadła ciemność
W ten sposób Garin już napisał fajną historię na tegorocznym Wimbledonie, ale to o jego rywalu zrobiło się znacznie głośniej po pierwszym spotkaniu. Arthur Rinderknech to tenisista dobrze znany polskim fanom, gdyż w ostatnich latach w tourze cztery razy grał przeciwko Hubertowi Hurkaczowi. Polak za każdym razem wychodził z tych starć zwycięsko. Ostatnio w maju tego roku, podczas 1/8 finału w Genewie. Ale na kortach w Londynie Francuz dokonał największej sensacji turnieju. Po niezwykle zaciętym meczu, który trwał 4 godziny i 45 minut, wyeliminował Alexandra Zvereva! A przecież Niemiec o rosyjskich korzeniach to światowa "trójka" rankingu ATP.


Pomimo splendoru, który Rinderknechowi zapewniło zwycięstwo nad Zverevem, w pierwszym secie znacznie lepiej prezentował się Garin. Trudno się temu dziwić, gdyż Francuz rozpoczął swój morderczy bój we wtorek po godzinie 17:00, a zakończył w okolicach 22:00. Kolosalny wysiłek fizyczny powodował, iż nazajutrz w pierwszej partii nie poruszał się tak żwawo, raczej starając się nie forsować tempa. Chilijczyk miał za to inne plany i w efekcie triumfował w pierwszym secie 6:3. Przede wszystkim imponował skutecznością pierwszego serwisu, która wyniosła aż 82 proc.


Okazało się jednak, iż ciągła gra na takim procencie skuteczności własnego podania go przerasta. Mało tego Rinderknech w drugim secie wykorzystał jedyny moment dekoncentracji rywala i go przełamał. Jako iż zaczynał serwować w tej części meczu, ledwie jeden break wystarczył, by drugą partię wygrał 6:3.
Trzeci set był bardziej wyrównanym widowiskiem. Sposobem tenisisty z Europy na kolejne punkty było zamykanie kortu Garinowi. Taktyka skutkowała, ale tylko do jakiegoś czasu, gdyż Chilijczyk postanowił podjąć rękawicę i samemu częściej pojawiać się przy siatce. W efekcie obaj zaliczyli po przełamaniu, a o losach partii decydował tie-break. Tam Garin popełnił mnóstwo sporo kosztownych błędów. Dwa razy umieścił piłkę w siatce, a raz poza kortem, bardzo pomagając zwyciężyć rywalowi 7-3.


Niestety, w środę więcej emocji w tym meczu nie uświadczyliśmy. Spotkanie rozgrywano na bocznym korcie numer 17, który nie posiada oświetlenia. W efekcie po trzecim secie trzeba było je przerwać, a obaj zawodnicy musieli dokończyć mecz w czwartek.
Majchrzak czekał na ten wynik 18 godzin. Wiadomo, z kim zagra w III rundzie Wimbledonu
Panowie wrócili na kort o 14:25, a Garin gwałtownie zabrał się za odrabianie strat. Już w pierwszym gemie przełamał, a w kolejnym wybronił trzy breakpointy. Później obaj tenisiści grali punkt za punkt, a to premiowało Chilijczyka, który wygrał całą partię 6:4 i doprowadził do decydującego piątego seta.


A ten rozpoczął się wręcz idealnie dla Rinderknecha, który od razu wyszedł na prowadzenie 3:0, dwukrotnie wygrywając gemy do zera. Później spokojnie utrzymywał przewagę przełamania, a przy stanie 5:2 miał pierwszą piłkę meczową. Nie zdołał jej jednak wykorzystać, a Garin wygrał na przewagi i przedłużył swoje nadzieje na pozostanie w turnieju. Francuz zaczął serwować po zwycięstwo, ale jego rywal podjął rękawicę. Obronił drugiego meczbola i doprowadził do gry na przewagi. Za trzecim razem Rinderknech się już jednak nie pomylił i zwyciężył w całym meczu 6:3, 3:6, 6:7 (3), 6:4, 3:6.
Tym samym to on będzie rywalem Kamila Majchrzaka w III rundzie Wimbledonu. Polak na to rozstrzygnięcie musiał czekać ponad 18 godzin, bo swój mecz zakończył dzień wcześniej po godz. 21:00. W sumie Garin i Rinderknech spędzili na korcie 3 godziny i 53 minuty.


Cristian Garin 6:3, 3:6, 6:7 (3), 6:4, 3:6 Arthur Rinderknech
Idź do oryginalnego materiału