Szymon Marciniak w rewanżowym meczu Atletico Madryt z Realem Madryt (1:0, 2-4 w karnych) w 1/8 finału Ligi Mistrzów podjął decyzję o anulowaniu trafienia Juliana Alvareza w serii "jedenastek" z powodu podwójnego dotknięcia piłki przez Argentyńczyka. Zamieszanie przez cały czas nie ucichło.
REKLAMA
Zobacz wideo Na zgrupowaniu reprezentacji Polski piłkarz został przyłapany w pokoju z hostessą. "Wiemy, iż tam jesteś, otwieraj!"
Kibice Atletico Madryt nie odpuszczają po decyzji Szymona Marciniaka. "Raport zawiera jasne wnioski"
Stowarzyszenia kibiców związane z Atletico przekonują o posiadaniu ekspertyz dowodzących oszustwo UEFA, która miała przedstawić publice zmanipulowane nagranie. Takie dokumenty rzekomo posiada Międzynarodowy Związek Kibiców Atletico - zwrócił się on do Europejskiego Laboratorium Informatyki Kryminalistycznej z prośbą o przygotowanie raportu w tej sprawie. "Kibice domagają się wyjaśnień w sprawie kontrowersyjnej decyzji Marciniaka" - napisała "Marca", cytująca fragment dokumentu.
"Raport przygotowany przez ekspertów Pedro Tubio i Jose Luisa Rivasa zawiera jasne wnioski: 'Nagranie przesłane przez UEFA nie jest oryginalnym nagraniem uzyskanym z kamery, ponieważ znaleźliśmy [...] klonowanie obrazu w określonych regionach, pewne zmiany w sekwencji obrazu i całkowity brak treści dźwiękowej'' - czytamy. A Rivas udzielił wywiadu hiszpańskiemu dziennikowi.
Współautor raportu przygotowanego dla kibiców Atletico Madryt przemówił. "Wideo zostało zmontowane, nie może być inaczej"
- Opieramy naszą analizę na pewnych punktach i dochodzimy do jednego: wideo zostało zedytowane; nie może być inaczej - oznajmił. Przy tym zaznaczył, iż nie sprawdzali podwójnego dotknięcia Alvareza, a jedynie oryginalność nagrania.
Zobacz też: Ostro. Rywale grzmią po tym, co się stało w meczu Barcelony
- Przeanalizowaliśmy różne punkty. Pierwszym były metadane, które zostały usunięte. To nic nie znaczy, ponieważ jest to wideo z pliku, który został opublikowany w internecie. Więc w tym przypadku nie jest to ważne, ale dostarcza kluczowych informacji, które mówią nam, iż istnieją różne typy kodowania, których używają systemy edycji. Dlatego mówi nam, abyśmy byli ostrożni, może to być edytowane wideo. Następnie przeanalizowaliśmy entropię, która jest miarą tego, czy informacja jest spójna i przetworzona, nie ma nieporządku i jest przewidywalna. W wideo UEFA nie ma entropii, a to jest wskaźnik, iż dzieje się coś dziwnego, jest bardzo prawdopodobne, iż zostało edytowane - oznajmił.
Po czym dodał: - Przechodzimy do klatek i sprawdzamy, czy któreś są skopiowane. Używamy filtra, który w zależności od wyniku mówi nam, czy zostały zduplikowane, czy nie, i które części zostały skopiowane. Odkrywamy, iż jest sześć skopiowanych klatek i sprawdzamy strukturę MP4. Ponadto istnieje inny dowód: brak dźwięku. Mając na uwadze wszystkie te punkty, my czterej, którzy to analizowaliśmy, wywnioskowaliśmy, iż ten film został zmontowany, ale nie zmanipulowany.
A jak Rivas odniósł się teorii, jakoby rzekomo sfałszowany film opublikowany przez UEFA był tym, który widzieli sędziowie VAR? - Nikt nie może edytować pliku w 20 sekund, ale nie zagłębiamy się w to - odpowiedział, ucinając spekulacje o możliwości manipulowania nagraniem w trakcie spotkania.
Sprawa nieprędko będzie miała swój finał, przynajmniej dla fanów Atletico. Stowarzyszenie Senales de Humo zgłosiło się w tej sprawie do firmy Duque & Wittmaak, która przygotowała kolejny raport - on również potwierdza rzekome manipulowanie nagraniem przez UEFA, a choćby kwestionuje podwójne dotknięcie Juliana Alvareza, odgwizdane przez Szymona Marciniaka.