
Tomasz Romanowski wypowiedział się o swoich ostatnich problemach ze zdrowiem! Gwiazda KSW przedstawia szaroburą rzeczywistość, z którą miał do czynienia.
Nie tylko Michał Materla mierzył się z poważnymi problemami zdrowotnymi spośród zawodników „Berserkers Team”. Tomasz Romanowski również miał spory problem, jednakże nie z żadną z kończyn i powikłaniami z tym związanymi, a ze zmysłem wzroku.
Jak dobrze wiemy, „Tommy” lubi wdawać się w bardzo ostre, widowiskowe bijatyki. Nie inaczej było przy okazji jego ostatniego pojedynku, do którego doszło w marcu bieżącego roku w Gorzowie Wielkopolskim. Przypomnijmy, iż Romanowski zmierzył się wówczas z Piotrem Kuberskim w walce o tytuł tymczasowego mistrza kategorii średniej federacji KSW.
Starcie to zakończyło się przed czasem – Piotr Kuberski wręcz zdemolował tak jak to miało miejsce w jego innych ostatnich rywalizacjach. Najgorsze jednak dopiero miało nadejść…
ZOBACZ TAKŻE: Iwo Baraniewski z kontraktem w UFC! Polak znokautował rywala w 20 sekund w Contender Series [WIDEO]
Po feralnej walce z „Qbearem” Tomasz miał poważne problemy ze wzrokiem. Już nie jeden raz podawał do opinii publicznej informacje na ten temat, natomiast teraz to, z czym się mierzył, stało się w pewnym sensie jeszcze bardziej namacalne. Poniżej jego wypowiedź z wywiadu dla „PolishFighters”:
Po mojej operacji nie widziałem, jak wstawałem z rana. Widziałem podwójnie, gdzie lekarze powiedzieli, iż 4-5 tygodniach już będę mógł normalnie wrócić na matę trenować, a ja po 4-5 tygodniach modliłem się, żeby po prostu widzieć. Szczerze mówię: niech ten zez mi już zostanie, ale żebym tylko normalnie widział. Jeździłem do lekarzy, konsultowałem wszystko, czy nie trzeba będzie interweniować. (…) Dostałem informację, żebym się wstrzymywał do tych 6-8 tygodni, no i po tych ośmiu było już lepiej.
Wiemy, jak ważne jest zdrowie w życiu zawodnika sportów walki. Tutaj jednak już choćby nie chodziło o rywalizowanie, a o to by „Tommy” mógł po prostu żyć jak dawniej. Jego obawy na szczęście okazały się niesłuszne – wszystko dobrze się skończyło, a po samym zawodniku widać, iż odczuwa ulgę z tym związaną.