Mecz drugiej rundy z Caty McNally nie był dla Igi Świątek łatwy. Polka wygrała 5:7, 6:2, 6:1, ale Amerykanka pokazała, iż ma potencjał większy, niż wskazuje jej miejsce w rankingu (208. WTA). Dla Polki najważniejsze, iż potrafiła zareagować i pewnie zwyciężyć w kolejnych setach.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!
Następny pojedynek w Londynie Świątek rozegra w sobotę. Jej przeciwniczką będzie Danielle Collins. Pytana o ten mecz przez reportera Polsatu Sport Tomasza Lorka, Iga powiedziała: - Będzie to wymagające starcie. Przygotuję się taktycznie i będę gotowa. Poprzeczka - w porównaniu do dwóch pierwszych rywalek Polki, czyli McNally i Poliny Kudermietowej - idzie jednak w górę.
Jak zagrać z Collins?
Collins jest dopiero 54. na świecie, ale nieraz już napsuła krwi naszej tenisistce. Do tego w drugiej rundzie Wimbledonu obserwowaliśmy pokaz sił ze strony finalistki Australian Open 2022, gdy w zaledwie 53 minuty odprawiła Weronikę Erjavec 6:4, 6:1. Co prawda Słowenka występuje w tej imprezie w roli kwalifikantki, to dopiero 171. rakieta WTA, ale szybkie zwycięstwo Collins i tak może imponować. Amerykanka grała agresywnie, świetnie serwowała. Erjavec nie sprawiła kolejnej sensacji, po tym jak w pierwszej rundzie wyeliminowała Martę Kostiuk.
Czytaj także: Wyciekły złe wieści z szatni Legii
To będzie dziesiąty pojedynek między Świątek a Collins. Polka prowadzi 7:2, ale ostatni mecz przegrała. W maju w Rzymie Amerykanka zwyciężyła w trzeciej rundzie 6:1, 7:5. Zaprezentowała się wtedy z doskonałej strony, ale trzeba przyznać, iż nasza tenisistka sporo jej wtedy "pomogła". Grała nerwowo, gdy nie trafiała mocnych uderzeń, to starała się zagrywać jeszcze mocniej. Efekt? Lawinowo rosła jej liczba pomyłek. Tego dnia źle funkcjonował serwis byłej liderki rankingu - tylko 22 procent wygranych piłek po drugim podaniu.
Świątek i Collins nigdy dotąd nie miały okazji mierzyć się na trawie. Takie warunki mogą posłużyć agresywnie usposobionej Amerykance, ale nie muszą. Wiele zależy od Igi Świątek i jej nastawienia. Od ostatniego Roland Garros Polka zmieniła podejście, mniej koncentrując się na własnych błędach, na tym jak radzi sobie jej rywalka po drugiej stronie siatki, pozostaje bardziej cierpliwa. O tej zmianie mentalnej opowiadała w niedawnej rozmowie ze Sport.pl. A gdy zapytaliśmy ją, jakie ma w tym momencie marzenie tenisowe, znów nawiązała: - Chciałabym pojechać na kolejne turnieje i mieć takie nastawienie jak podczas Roland Garros. Realizować to, do czego się przestawiłam.
Collins to nie Ostapenko
jeżeli u Igi Świątek w sobotę będzie dominować cierpliwość, to Danielle Collins nie wyprowadzi jej z równowagi swoimi atakami. Amerykanka potrafi wpaść w imponujący rytm i zdobywać punkty seryjnie, ale równie gwałtownie traci pewność siebie. Grunt to nie dać jej się za bardzo rozpędzić. jeżeli Collins będzie grała mocno. to szczególnie na trawie niekoniecznie trzeba odpowiadać jeszcze mocniej. Zamiast wymiany ciosów można czasem "zejść" z mocy uderzeń, skorzystać np. ze slajsa, który Polka znacznie poprawiła, częściej stosuje to zagranie w trakcie spotkań, co widzieliśmy również w czwartek w meczu z Caty McNally.
W pojedynkach z Danielle Collins Iga Świątek zawsze potrzebowała dobrego podania i nie inaczej będzie w najbliższym spotkaniu. To może być klucz, a Polka w ostatnich dniach w Bad Homburg czy w Londynie (nie licząc pierwszej partii z McNally) serwowała lepiej niż poprzednich tygodniach. Szczególnie groźny był jej serwis na zewnątrz i na ciało - pozwalał na zdobywanie wielu punktów. To konieczne, by odepchnąć Collins od linii końcowej, nie pozwalać jej wchodzić agresywnie returnem na piłkę, przejmować inicjatywę już po odbiorze podania.
Rywalizacja z Collins zapowiada się jako spore wyzwanie, ale z drugiej strony Świątek zdecydowaną większość ich pojedynków wygrywała, o czym też warto pamiętać. Często były to starcia trzysetowe, ale jednak na korzyść Polki. Danielle Collins to nie Jelena Ostapenko, z którą nasza tenisistka jak na razie ewidentnie sobie nie radzi. Co łączy obie panie to fakt, iż potrafią także prowokować na korcie, a po ostatnich paryskich igrzyskach rywalizacja Świątek z Collins już nigdy nie będzie taka sama, gdy ta druga nazwała pierwszą "fałszywą". Amerykanka takimi prowokacjami się karmi - dlatego ważne, by nasza tenisistka potrafiła być ponad tym.
Swoją drogą warto zauważyć, iż tegoroczny Wimbledon jest pełen niespodzianek, ale akurat w tej części drabinki, gdzie znajduje się nazwisko Igi Świątek, faworytki sumiennie wygrywają swoje mecze. W trzeciej rundzie Polka zagra z Danielle Collins, czego kibice i eksperci spodziewali się po losowaniu. Lepsza z tej pary w kolejnym spotkaniu zmierzy się z Jeleną Rybakiną lub Clarą Tausoną - na taki zestaw także mogliśmy liczyć. Dopiero w ewentualnym ćwierćfinale dla jednej z tych czterech tenisistek "otworzy się" drabinka, bo nie spotkają się na pewno z Coco Gauff. Druga rakieta świata już w pierwszej rundzie w Londynie przegrała z Ukrainką Dajaną Jastremską.
Najnowszy ekskluzywny Magazyn.Sport.pl już jest! Polskie piłkarki debiutują w prestiżowych mistrzostwach Europy, a Sport.pl jest na miejscu. Pogłębione analizy i kapitalne wywiady przeczytasz >> TU