Od 2018 roku żaden polski klub nie wziął udziału w Klubowych Mistrzostwach Świata w siatkówce. Nie dlatego, iż naszych przedstawicieli nie zapraszano, w końcu od tamtej pory ZAKSA Kędzierzyn-Koźle trzy razy wygrała Ligę Mistrzów (2021-2023). Po prostu pula nagród była na tyle marna, iż to się nie opłacało. Szczególnie iż w ostatnich latach ten turniej organizowany jest zwykle w Brazylii. W tym roku Kraj Kawy ponownie gości KMŚ, ale mimo to w końcu jeden z naszych klubów zdecydował się na udział. Wicemistrzowie Polski oraz Ligi Mistrzów Aluron CMC Warta Zawiercie.
REKLAMA
Zobacz wideo Totalna degrengolada w Legii
Warta Zawiercie pojechała ubić lwa w jego jaskini
Polski zespół trafił do wymagającej grupy z dwoma brazylijskimi klubami Volei Renata i Praia Clube oraz katarskim Al-Rayyan. Ich pierwszym rywalem było Volei Renata, gospodarz całego turnieju. Było więc jasne, iż w debiucie Warta będzie mieć przeciwko sobie nie tylko rywali, ale też większość kibiców. Faworyt starcia z wicemistrzem Brazylii? Trudno było jednoznacznie ocenić, choć z uwagi na ich terytorium prędzej w tej roli przystępowali przeciwnicy zawiercian, którzy w składzie mieli m.in. słynnego rozgrywającego Bruno Rezende.
Mecz okazał się piekielnie zacięty, choć akurat nie w pierwszym secie. Tę część spotkania totalnie zdominowała Warta. Bardzo znacząco przyczynił się do tego Miguel Tavares, który posłał aż trzy asy serwisowe. Zawiercianie wyglądali zresztą bardzo dobrze w każdym elemencie i pewnie wygrali 25:19. W drugiej partii już tak lekko nie było. Pojawiły się kłopoty, a wicemistrzowie Polski przegrywali już choćby 16:20. Nie zrezygnowali jednak z walki do samego końca. Udało im się złapać świetną serię i doprowadzić do wyniku 21:21. Zdecydowała końcówka, ale ona niestety należała do Brazylijczyków, którzy zwyciężyli ostatecznie 27:25, doprowadzając do remisu.
Dwa sety z rzędu? To nie w tym meczu
Trzeci set znów był bardziej podobny do pierwszego. Zawiercianie mieli co prawda gorszy moment, gdy z 7:3 zrobiło się 8:8. Jednak ponownie druga część partii była dla nich bardziej udana. Doskonała gra Bartłomieja Bołądzia na ataku oraz asy serwisowe Tavaresa i Kwolka pozwoliły zbudować przewagę, a w konsekwencji znów wygrać seta do 19. Jak się jednak okazało, w tym spotkaniu nikt nie był w stanie zwyciężyć dwóch partii pod rząd. Zawiercianie co prawda świetnie zaczęli czwartą, bo od prowadzenia 10:6. Jednak w tamtym momencie coś się w ich grze załamało. I nie potrafiło naprawić, gdyż wkradło się dużo błędów własnych. Na tyle dużo, iż przegrali 20:25, przez co czekał nas tiebreak. Jego przebiegu nie spodziewał się nikt.
Szaleństwo w tiebreaku! Warta była już jedną nogą po przegranej stronie
Przez większość piątego seta zanosiło się na nieudany debiut Warty. Gospodarze niesieni własną dobrą grą oraz dopingiem kibiców gwałtownie zdominowali wicemistrzów Polski. Prowadzili już 12:7 i wydawało się, iż nic nie może ich zatrzymać. Ale mogło. Bowiem to właśnie wtedy zawiercianie złapali fenomenalną serię sześciu punktów z rzędu! Duża w tym zasługa Aarona Russella. Amerykanin tylko w piątym secie zdobył 6 oczek.
Przy stanie 14:14 Brazylijczycy mieli piłkę w górze, ale doskonały potrójny blok zatrzymał Mauricio Borgesa. Po kilku chwilach przy piłce meczowej Russell zaatakował po bloku rywali i zakończył ten mecz! Warta Zawiercie wróciła z dalekiej podróży i wygrała tiebreaka w jaskini lwa 16:14, a całe spotkanie 3:2! Dzięki temu zwycięstwu są na drugim miejscu w tabeli grupy A, za Praia Clube, które pokonało 3:0 Al-Rayyan. Następny mecz zawiercian w KMŚ już w środę 17 grudnia o 21:00 czasu polskiego z Al-Rayyan. Z grupy do półfinału awansują dwa najlepsze zespoły.

2 godzin temu














