Amanda Anisimova (12. WTA) w dwóch pierwszych meczach Wimbledonu straciła zaledwie siedem gemów i uchodziła za zdecydowaną faworytkę starcia z Dalmą Galfi (110. WTA). Chociaż tegoroczny turniej, z którego bardzo gwałtownie odpadły m.in. Coco Gauff (2. WTA), Jessica Pegula (3. WTA) czy Jasmine Paolini (5. WTA) pokazał, iż faworytki muszą być czujne. I 23-latka się o tym przekonała.
REKLAMA
Zobacz wideo Wimbledon porwał Polaków! Tak bawią się nasi kibice
Amanda Anisimova szła po zwycięstwo nad Dalmą Galfi. Aż nagle zwrot
Amerykanka zaczęła od przegranego serwisu, a w kolejnym gemie zmarnowała break point. Później dwukrotnie musiała bronić się przed przełamaniem na 1:4, co zrobiła skutecznie. I wyprowadziła mocarną kontrę, bowiem od stanu 2:3 wygrała cztery gemy z rzędu, a co za tym idzie całą partię.
Zobacz też: Polska tenisistka ujawnia, co się dzieje za kulisami. "To jest skandal"
Później Anisimova dalej parła po wygraną. W trzecim i piątym gemie drugiego seta marnowała szanse na przełamanie (choć w międzyczasie sama broniła dwóch break pointów), zresztą podobnie jak w dziewiątym. To ostatecznie się zemściło, ponieważ przy stanie 5:6 przegrała podanie i konieczna była trzecia partia.
Amanda Anisimova potrzebowała trzech setów, aby wyeliminować Dalmę Galfi z Wimbledonu
Tam faworytka nie chciała zostawić niczego przypadkowi i gwałtownie przełamała na 2:1. Chociaż w szóstym gemie wpadła w dołek i musiała bronić dwóch break pointów, to udało jej się tego dokonać. A potem poszła za ciosem i w kolejnym gemie wygrała serwis przeciwniczki, co dało jej prowadzenie 5:2.
Jednak 23-latka zaliczyła potknięcie i straciła podanie, a Galfi mogła jeszcze mieć nadzieję na odwrócenie wyniku. Co z tego wyszło? Niewiele, bowiem serwująca Węgierka ugrała tylko jeden punkt i ostatecznie przegrała 3:6, 7:6, 3:6. Spotkanie trwało 139 minut.
W czwartej rundzie Wimbledonu Amanda Anisimova zagra z lepszą z pary Linda Noskova (27. WTA) - Kamilla Rachimowa (80. WTA).