Gdy Czech w ostatniej akcji meczu zaserwował w siatkę, nie było po Polakach od razu widać wielkiego wybuchu radości. Dopiero po chwili, gdy na parkiet wpadli rezerwowi, pojawił się uśmiech i wspólne świętowanie. Siatkarze zaczęli skakać i łapać się za ramiona, ale trwało to chwilę. Nikola Grbić spokojnym krokiem poszedł w tym czasie dziękować rywalom, ale choćby przesadnie się nie uśmiechał. Nie chcemy deprecjonować brązowego medalu, ale po wszystkich było widać, iż oczekiwali więcej.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!
Stypa w Manili ze szczęśliwym zakończeniem. Polscy kibice wybrali siatkarki z Filipin
Wystarczyło tylko spojrzeć na twarz Wilfredo Leona w meczu o brązowy medal mistrzostw świata, by zobaczyć, iż jest w nim wciąż sporo złości z powodu przegranego półfinału. Ale Leon tę złość zamienił w motywację. I dlatego podczas meczu z Czechami często słychać było... ryk lwa.
Kontrast był ogromny. Czesi jeszcze kilka dni temu choćby nie marzyli o tym, iż w niedzielę będą brali udział w meczu o brązowy medal mistrzostw świata, a dla Polaków udział w tym spotkaniu był rozczarowaniem, co najwyżej nagrodą pocieszenia. Widać to było jak na dłoni zarówno przed spotkaniem, jak i w trakcie. Być może dlatego w pewnym momencie niektórzy polscy kibice - zamiast oglądać mecz - poszli sobie robić zdjęcia z siatkarkami reprezentacji Filipin.
Wystarczyło kilka rzutów oka na twarze rozgrzewających się Biało-Czerwonych, ich kibiców na trybunach i siedzącego na krzesełku przy boisku Nikolę Grbicia i miało się poczucie, iż właśnie się trafiło na stypę. Wszyscy liczyli, iż po półfinale z Włochami Polacy będą świętować awans. Skończyło się na brutalnej weryfikacji. Dlatego też część zawodników gwałtownie przeszła wtedy przez strefę wywiadów. A ci, którzy się zatrzymali, podkreślali oczywistość - trzeba jak najszybciej zapomnieć o tym rozczarowaniu i skupić się na walce o brąz. Mieli na to tylko 18 godzin. A znaleźli się w sytuacji mocno nietypowej, bo dotychczas pod wodzą Grbicia w imprezie rangi mistrzowskiej zawsze byli w finale.
Podczas niedzielnej rozgrzewki było bardzo cicho i spokojnie. Wśród kolegów krążył tylko Bartosz Kurek, który - zgodnie z zapowiedziami Nikoli Grbicia - znów pauzował z powodu kontuzji mięśni brzucha. W pewnym momencie podszedł do zastępującego go Kewina Sasaka, który w półfinale przeżywał trudne chwile. Potem już kapitan obserwował grę całej drużyny z boku.
Początkowo wszystko układało się zgodnie z planem i w kwadracie dla rezerwowych była luźna atmosfera. Tradycyjnie sporo żartował Tomasz Fornal, który również jest oszczędzany od jakiegoś czasu z powodu problemów z plecami. W drugim secie w pewnym momencie do polskich rezerwowych choćby podszedł jeden z sędziów, ale raczej trudno przypuszczać, by chciał tonować ich żarty. Choć kiedy podczas finału mistrzostw Europy 2023 Fornal był wodzirejem, to wtedy arbiter rzeczywiście prosił Biało-Czerwonych o bardziej powściągliwe zachowanie.
Nie wszyscy jednak byli w dobrych humorach po pierwszej partii, którą liderzy światowego rankingu wygrali do 18. Na trybunach wciąż było dość spokojnie w gronie fanów Biało-Czerwonych, a zachowujący wcześniej spokój Grbić dość emocjonalnie coś tłumaczył drużynie. Być może chciał ją uczulić na to, by się nie rozprężyła nadmiernie łatwym zwycięstwem w secie otwarcia. jeżeli tak, to przewidział przyszłość, bo w kolejnej odsłonie prowadzili 15:11, a potem ich gra się posypała.
Grbić się denerwował, ale nic to nie dało - do remisu doprowadzili Czesi. A kibice 18. drużyny świata świętowali na trybunach. Również u zawodników Jiriego Novaka widać było frajdę z gry. Coś, czego trudno było się dopatrzeć tego dnia po stronie faworytów. Kolegów próbował wcześniej motywać wciąż Fornal, który w każdej przerwie podbiegał do schodzących z boiska. Pod koniec drugiej partii zaś został wysłany przez Grbicia na parkiet.
O tym, jakie podejście było do tego meczu po polskiej stronie, może świadczyć też zachowanie kilku kibiców w połowie trzeciego seta, przy walce "punkt za punkt". Zamiast oglądać wtedy grę Biało-Czerwonych woleli pójść po zdjęcie do obecnych na trybunach siatkarek reprezentacji Filipin. Inna grupa jednak zachęcała wówczas do walki siatkarzy Grbicia. Ucichła na chwilę, gdy zderzyli się Jakub Popiwczak i Jakub Kochanowski. Do środkowego podbiegł choćby fizjoterapeuta, ale okazało się, iż nie było to raczej nic groźnego.
A potem znów słychać było tylko mocne zbicie piłki po kolejnych mocnych uderzeniach Leona, a następnie głośny ryk lwa. Bo właśnie w ten sposób DJ w hali w Manili postanowił celebrować efektowne akcje gwiazdora Biało-Czerwonych. A im bliżej było końca czwartej partii, tym bardziej ożywiała się atmosfera wśród kibiców Polaków. Bo jednak choćby jeżeli mowa o nagrodzie pocieszenia, to warto ją zgarnąć.

1 miesiąc temu














