O 6:00 wparowali agenci CBA. Piesiewicz reaguje. "Muszę o tym powiedzieć"

1 tydzień temu
Radosław Piesiewicz walką polityczną nazywa wciąż wszelkie działania prokuratury i Krajowej Administracji Skarbowej wymierzone przeciwko niemu, a czwartkowe wkroczenie agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego przedstawieniem. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który ma coraz większe kłopoty, ostro zareagował też na określenie zastosowane przez ministra sportu Sławomira Nitrasa oraz przypomniał historię....kartki świątecznej i stroika.
Sytuacja Radosława Piesiewicza z tygodnia na tydzień wydaje się coraz trudniejsza, ale wszyscy, którzy znają prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego wiedzą, iż trudno spodziewać się, by - zgodnie z apelami swoich oponentów - zrezygnował z pełnionej funkcji. Potwierdził to podczas czwartkowego briefingu prasowego, na którym wygłosił też zaskakujące dla znających realia twierdzenie.


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Korzeniowski uderza w Radosława Piesiewicza!


Piesiewicz: nie wykluczam też tego, iż posuną się o krok dalej
Piesiewicz już wielokrotnie dał się poznać jako osoba bardzo pewna siebie, co łatwo dostrzec podczas wystąpień publicznych. W czwartek jednak początkowo wydawał się bardziej stonowany. Spotkał się z mediami po tym, jak o godz. 6 rano do domu jego, jego rodziców oraz do siedziby PKOl wkroczyli agenci CBA. Rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych i administracji Jacek Dobrzyński na portalu X podał, iż działania te dotyczą również siedzib Polskiego Związku Koszykarskiego i Polskiej Ligi Koszykówki, którym w przeszłości szefował Piesiewicz. Jemu oraz innym powiązanym z nim działaczom zarzuca się m.in. wystawianie fałszywych faktur.
- Przeszukanie odbyło się bardzo profesjonalnie. Dokumenty z postanowienia pani prokurator, o które prosiła, zostały już bardzo dawno temu wydane do Krajowej Administracji Skarbowej. Agenci chcieli zabezpieczyć oryginały wszystkich dokumentów, które KAS miała już dawno przekazane. I to wszystko. (...) Został zabezpieczony komputer, zostały zabezpieczone telefony mój i mojej małżonki. Idąc dalej, współpracowaliśmy, współpracujemy i będziemy współpracować z organami ścigania, z CBA, ale także z panią prokurator, tak jak i z KAS-em - zadeklarował.
Kilka minut później wkroczenie agentów CBA określił jako przedstawienie. - Ja nie wykluczam też tego, iż posuną się o krok dalej, bo mówimy o walce politycznej i stricte takiej nagonce, żeby wszystko zrobić, żeby się mnie pozbyć - przekonywał działacz.
A potem dodał, iż w tej chwili liczy się ze wszystkimi możliwościami. - Z tym, iż zostaną mi przedstawione jakieś zarzuty. Z tym, iż zostanę zatrzymany i dowieziony do Gdańska - wyliczał.


Piesiewicz z ironicznym uśmiechem wspominał o niezwykłej korelacja zdarzeń. Przypomniał o środowym spotkaniu, którego gospodarzem był książę Jan Lubomirski-Lanckoroński. Szef PKOl został po raz kolejny wezwany do ustąpienia, ale tradycyjnie odmówił.
- Zostałem wybrany w demokratycznych wyborach, nie mam sobie nic do zarzucenia i zapraszam wszystkich chętnych do wyborów w 2027 roku - stwierdził pewny siebie.


Napięcie na jego twarzy zwiększyło się, gdy wspomniano o Sławomirze Nitrasie. Konflikt z ministrem sportu trwa już o dawna i panowie nie szczędzą sobie złośliwości. Ostatnio polityk, zwracając się do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, wspomniał o mafii PiS-owskiej i stwierdził, iż to za sprawą rządów tej partii Piesiewicz objął swoją funkcję w PKOl.
- Pan minister Nitras wielokrotnie tak kłamał. My staraliśmy się odkłamywać każde jego słowo. Niestety, to jest tak, iż nie jesteśmy w stanie człowieka, który jest zagoniony w swoim kłamstwie, cały czas odkłamywać. Nie wiem, o co panu ministrowi chodzi. 92 miliony podobno już wyprowadziliśmy. Później byłem zbrodniarzem VAT-owskim. Później już mniejsza kwota. Tak naprawdę dajmy pracować prokuraturze, dajmy pracować służbom. Pamiętam jak jednego z prezesów Orlenu też wyprowadzano hucznie przed kamerami, w blasku fleszy aparatów. A niedawno okazało się, iż jest niewinny. Także o ile jest walka polityczna, a to jest ewidentnie walka polityczna....Nie ma chyba co komentować. I nie będę się zniżał do poziomu tego pana, bo to nie ma sensu - podsumował poddenerwowany działacz.


Przypomniał też inną historię, z grudnia 2023 roku. Kiedy to wysłał nowo wybranemu na ministra sportu Nitrasowi list gratulacyjny, kartkę świąteczną i stroik.
- Muszę o tym powiedzieć, żebyście państwo wiedzieli. Kazał odesłać nam ten stroik z tą kartką świąteczną. To pokazuje jego nastawienie na samym początku - stwierdził Piesiewicz.
Jeden z dziennikarzy zapytał go o sytuację w zarządzie PKOl. Nie jest tajemnicą, iż coraz większa liczba jego członków jest przeciwna prezesowi i chce jego rezygnacji lub odwołania. By do tego doszło jednak, to w pierwszej kolejności trzeba zwołać posiedzenie zarządu, które Piesiewicz od dwóch miesięcy odracza. A w czwartek próbował przekonywać, iż sytuacja nie jest wcale dla niego taka zła.
- Długo dyskutowałem z członkami zarządu. Pewnie pan mówi o tym piśmie, które zostało podpisane przez niektórych. Wiem, jak to się odbywało. Mam informacje, dlaczego podpisywali to pismo, w jakich okolicznościach. Powiem jedno, jesteśmy jedną rodziną olimpijską i nie damy się podzielić - zadeklarował.
Idź do oryginalnego materiału