Odważne słowa mistrza świata. Wszystko zawdzięcza jednej osobie

speedwaynews.pl 2 godzin temu

Nazar Parnitskyi w Vojens świętował tytuł mistrza świata juniorów, a przed rokiem tytuł indywidualnego mistrza Europy juniorów, zapisując się w ten sposób rokrocznie na kartach historii. W 2024 roku został pierwszym reprezentantem Ukrainy, który triumfował w IMEJ (obecnie IME U19). Ten rok zakończy natomiast jako pierwszy, który zdobył tytuł najlepszego juniora globu. W rozgrywkach Metalkas 2. Ekstraligi z Fogo Unią Leszno triumfował. Ponadto został najlepszym zawodnikiem do lat 24 w całej lidze.

Sezon w Polsce zakończył ze średnią na poziomie 2,055, a z Autona Unią Tarnów zdobył choćby komplet punktów. To w przypadku dziewiętnastolatka jest znakomitym wynikiem. Z pewnością jest jednym z najlepszych zawodników młodego pokolenia i wróży się mu znakomitą karierę.

Wszystko mogłoby potoczyć się inaczej

Gdy w 2022 roku wybuchła wojna na Ukrainie, Nazar Parnitskyi przyjechał z rodziną do Polski. Trafił do Leszna i pod skrzydłami sztabu „Byków” rozwijał się. Prezes Piotr Rusiecki widział w nim potencjał, a i w związku z kontuzjami które trapiły Fogo Unię Leszno bardzo gwałtownie otrzymał okazję do debiutu. W nim zaprezentował się znakomicie zdobywając sześć punktów w trzech startach. Dwa biegi wygrał i był wówczas niejako jednym z bohaterów tego, iż jego zespół ten mecz wygrał.

W kolejnych latach w Lesznie rozwijał swój talent, a ostatnio mógł świętować największe jak dotąd sukcesy w swojej krótkiej jeszcze żużlowej karierze. Sam zawodnik po niedzielnym starciu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz nie krył, iż gdyby nie Fogo Unia Leszno, a szczególnie prezes Piotr Rusiecki to być może nie byłoby go przy speedway’u.

– Gdyby nie Leszno, to bym raczej nie jeździł na żużlu. Leszno jest, można powiedzieć, moim domem. To wszystko zawdzięczam prezesowi Rusieckiemu – stwierdził Nazar Parnitskyi w rozmowie.

Przed Ukraińcem jeszcze walka o medale w Tauron SEC. Po trzech rundach Nazar Parnistkyi zajmuje niezłe piąte miejsce, które dałoby mu utrzymanie w cyklu. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia, a do pozycji medalowej traci tylko dwa „oczka”. W Pardubicach z pewnością zrobi wszystko, żeby zakończyć sezon z kolejnym medalem do swojej kolekcji. Ten, nieważne jakiego koloru z pewnością będzie równie cenny co ten złoty.

Nazar Parnitskyi (Unia Leszno)
Idź do oryginalnego materiału