Oto, czym zajmuje się rywalka Sabalenki. Tak zarabia na życie

4 godzin temu
Pierwsze spotkanie Aryny Sabalenki w tegorocznym Wimbledonie prawdopodobnie nie rozpali emocji fanów tenisa, gdyż liderka rankingu WTA zmierzy się ze 197. zawodniczką tego zestawienia. Jednak na męskiej części kibiców wrażenie mogą zrobić zdjęcia jej rywalki, Carson Branstine. Kanadyjka żyje z modelingu, a w sieci można znaleźć jej odważne sesje.
Dla Branstine już sama obecność w głównej drabince wielkoszlemowych zawodów to osiągnięcie, którego dokonała pierwszy raz w karierze. W tym celu musiała pokonać w eliminacjach znacznie bardziej renomowane rywalki. Na początku wygrała 2:1 z sensacją tegorocznego Rolanda Garrosa, Lois Boisson (65. WTA). Następnie pokonała 2:1 rodaczkę i zarazem mistrzynię US Open z 2019 roku, Biancę Andreescu (147. WTA). W trzeciej rundzie okazała się lepsza - ponownie po trzech setach - od Ralucy Serban.


REKLAMA


Zobacz wideo Kobiety chcą zarabiać tyle samo co mężczyźni? Moura Pietrzak: Potrzebujemy dobrego wynagrodzenia, by móc po prostu grać


Łączy modeling z grą w tenisa. "Mają ze sobą wiele podobieństw"
24-latka nie posiada wielkich sukcesów w seniorskim tenisie, choć co ciekawe, w 2017 roku triumfowała w grze podwójnej juniorskiego Australian Open. Jej partnerką była Andreescu, a w finale Kanadyjki pokonały... Igę Świątek oraz Maję Chwalińską. Jednak Branstine znalazła alternatywną ścieżkę kariery. Nie ma co ukrywać, iż jest bardzo ładną, wysoką (mierzy 180 cm) kobietą. Dlatego świetnie odnalazła się w modelingu. To ten zawód stanowi główne źródło jej utrzymania, a także pozwala opłacać jej wyjazdy na kolejne turnieje tenisa.


- Uwielbiam być przed obiektywem podczas sesji zdjęciowej. To świetna zabawa; uwielbiam modę. To jeden z powodów, dla których udało mi się sfinansować niektóre podróże. Nie chciałam prosić o nic moich rodziców; chciałam, żeby wszystko pochodziło ode mnie i mojego tenisa - mówiła Kanadyjka w rozmowie z portalem Clay.
Chociaż modeling pomaga jej w finansowaniu tenisowej kariery, to jak stwierdziła, nie było to główną przyczyną brania udziału w kolejnych sesjach.


- Nie podpisałam kontraktu z tymi agencjami ze względu na tenis; zrobiłam to ze względu na mój wygląd fizyczny. Co dziwne, bycie modelką i gra w tenisa mają wiele podobieństw: często jesteś postrzegana jako przedmiot, a ludzie nie zawsze zdają sobie sprawę, iż jesteś również osobą - powiedziała Branstine.


Być może przed obiektywem aparatu Branstine mogłaby stawić czoła Sabalence, ale nie ulega wątpliwości, iż na kortach Wimbledonu to Białorusinka będzie zdecydowaną faworytką tego starcia. Ich spotkanie w ramach 1. rundy wielkoszlemowego turnieju zaplanowane jest na 30 czerwca.
Idź do oryginalnego materiału