Czy ćwierćfinał siatkarskich MŚ 2025 między Polską a Turcją przyniósł jakieś emocje? Tak, ale tylko kibicom, którzy potrafili się ekscytować tym, iż w drugim secie z 22:19 dla Polski nagle Turcy podgonili na 21:22. Mało emocji, jak na ćwierćfinał wielkiego turnieju, prawda?
REKLAMA
Zobacz wideo "Celem chłopaków jest złoto". Mateusz Bieniek o mistrzostwach świata siatkarzy
Żeby było jasne: nie szukamy dziury w całym. To świetnie, iż polscy siatkarze pewnie wygrywają kolejne mecze na filipińskim mundialu. Naprawdę miło widzieć, z jaką pewnością pokonujemy kolejnych rywali, jak bez problemu wywiązujemy się z roli faworyta. Ale jest jedna rzecz, która może trochę niepokoić przed półfinałem z Włochami. To zmiana temperatury. Do niej dojdzie na pewno. Czy nie będzie zbyt gwałtowna? Czy na naszą niekorzyść nie zadziała fakt, iż nie rozegraliśmy dotąd ani jednego trudnego meczu przed starciem wagi najcięższej, z mistrzami świata?
Grbić cieszył się z przeciwciał. A teraz ich nie przyjęliśmy
Na poprzednich mistrzostwach świata – w 2022 roku – do strefy medalowej weszliśmy po pokonaniu w ćwierćfinale USA 3:2. Wcześniej graliśmy też z Amerykanami w grupie (wygraliśmy 3:1). Rok temu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu na wyniszczający bój z Amerykanami w półfinale (3:2) byliśmy gotowi m.in. dzięki wcześniejszym trudnym meczom z Włochami (1:3) i Brazylijczykami (3:2) w fazie grupowej oraz ze Słowenią w ćwierćfinale (3:1). Gdy zdobywaliśmy złoto ME 2023, bijąc w finale w Rzymie Włochów 3:0, to do strefy medalowej weszliśmy po takim ćwierćfinale, po którym Nikola Grbić mówił, iż stracił pięć lat życia.
Przytoczmy całą wypowiedź prowadzącego Polskę Serba po tamtym meczu z Serbami. - Cieszę się, iż zdołaliśmy pokonać takie trudności i szczerze mówiąc, mimo iż straciłem pięć lat życia, wolę wygrywać w taki sposób niż gładko 3:0. Bo takie zwycięstwo daje odwagę i świadomość, iż jest się w stanie wychodzić z takich trudnych sytuacji. Zyskuje się przeciwciała – tłumaczył wtedy nasz trener.
Przeciwciał w tamtym wygranym turnieju nie mogliśmy wytworzyć w fazie grupowej, bo w meczach z Czechami, Holendrami, Macedończykami, Duńczykami i Czarnogórcami straciliśmy w sumie zaledwie jednego seta. Później straciliśmy jeszcze seta w 1/8 finału z Belgami, aż wreszcie przyszedł ten dreszczowiec z Serbami. Wynik 3:1 mówi kilka o emocjach, jakie wtedy przeżywaliśmy. Przy stanie 1:1 w setach Serbowie mieli cztery setbole. Wyszarpaliśmy tamtą partię wynikiem 36:34, to był najdłuższy set całego turnieju. Po przetrwaniu go domknęliśmy mecz, już pewnie wygranym setem 25:17, a później ze Słowenią w półfinale wygraliśmy wyraźnie 3:1 i z Włochami w finale jeszcze wyraźniej 3:0.
Włochy miały test, a Polska nie miała
Na MŚ 2025 Polacy przeciwciał nie mieli jak wytworzyć, bo w fazie grupowej wygrali z Rumunią 3:0, z Katarem 3:0 i z Holandią 3:1, a w fazie pucharowej – 3:1 z Kanadą i teraz 3:0 z Turcją.
Można doceniać, jak nasz zespół reagował na przegrane sety – z Holandią mecz zaczęliśmy od stanu 0:1 i generalnie nie weszliśmy wtedy na jakiś niesamowity poziom, ale poprawiliśmy koncentrację i lepiej wytrzymywaliśmy nerwowe końcówki, jak przystało na zespół bardziej doświadczony i utytułowany. Natomiast po secie przegranym z Kanadą – na 1:1 – zareagowaliśmy wejściem na wyraźnie wyższy poziom i rywali zdominowaliśmy, zwłaszcza w ostatnim secie, wygranym 25:14.
A zatem jakieś trudności mieliśmy i je pokonaliśmy. Ale to było nic przy przejściach Włochów. Mistrzowie świata w drugiej kolejce fazy grupowej absolutnie niespodziewanie przegrali 2:3 z Belgią. I w ostatniej kolejce musieli walczyć z Ukraińcami o wyjście z grupy. Tamten mecz wygrali pewnie, 3:0. Nie podzielili losu Francuzów, Brazylijczyków i Japończyków, którzy sensacyjnie skończyli mundial już na fazie grupowej. Następnie Włosi 3:0 pokonali w 1/8 finału Argentynę, która w grupie okazała się lepsza od Francji. A wreszcie w ćwierćfinale Italia wręcz zmiażdżyła Belgię 3:0 (25:13, 25:18, 25:18), rewanżując się jej za porażkę sprzed ośmiu dni. I przede wszystkim pokazując gotowość do świetnego grania w najważniejszym momencie turnieju.
Krótko mówiąc: Włosi mieli kryzys i z niego świetnie wyszli. A Polacy kryzysu jeszcze nie mieli. Półfinał, w którym zmierzą się mistrz świata z wicemistrzem świata to mecz z potencjalnymi kryzysami dla jednych i drugich.
Vital Heynen narzekał, iż Polska miała za łatwo
Półfinał Polska – Włochy to może być pięciosetowa batalia, jak ćwierćfinał Polska – Francja na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2021 roku. Tamten mecz przegraliśmy 2:3 i odpadliśmy z turnieju. Prowadzący nas wówczas Vital Heynen podkreślał, iż Francuzi mieli łatwiej, bo wcześniej rozegrali bardzo trudne mecze i zahartowali się w boju. Francuzi na tamtych igrzyskach przegrali w grupie 0:3 z USA, 2:3 z Argentyną i 2:3 z Brazylią, a wygrali 3:0 z Tunezją i 3:1 z Rosją. Do ćwierćfinału awansowali z czwartego miejsca tylko dzięki temu, iż mieli lepszy bilans setów niż Amerykanie. Polacy swoją grupę wygrali. Heynen mówił wprost, iż poza pierwszym, przegranym 2:3, meczem z Iranem, nie mieliśmy poważnych wyzwań (następnie wygraliśmy z Włochami 3:0, z Wenezuelą 3:1, Japonią 3:0 i Kanadą 3:0) i w trudnym meczu z Francuzami zabrakło nam doświadczenia wychodzenia z opresji w tym konkretnym turnieju.
Obyśmy po sobotnim półfinale MŚ 2025 między Polską a Włochami nie wracali do takich rozważań. W drodze do tego meczu zrobiliśmy swoje. Graliśmy dobrze, wygrywaliśmy pewnie. Najlepiej byłoby, gdybyśmy w taki sam sposób pokonali kolejną przeszkodę. Mimo iż jest najwyższa z możliwych, jesteśmy w stanie to zrobić. Dowodem niech będzie ostatni mecz Polska – Włochy. Przed finałem tegorocznej Ligi Narodów nie brakowało takich, którzy większe szanse dawali Italii, tymczasem na parkiecie w chińskim Ningbo to Polacy nie dali Włochom szans, wygrywając 3:0, w setach 25:22, 25:19, 25:14.