Oto największa sensacja Wimbledonu. Fenomen "Ma coś z Igi Świątek"

8 godzin temu
Wimbledon zaczynał jako 733. tenisista świata, a w środę wyszedł na kort centralny przeciwko Carlosowi Alcarazowi. 21-letni Brytyjczyk Oliver Tarvet jest niezwykłym zjawiskiem podczas londyńskiego turnieju nie tylko z powodu swojej anonimowości na światowych arenach, ale także koniecznego "obcięcia" jego nagrody finansowej. - Nie jestem tu dla pieniędzy - mówi sam tenisista, którego wciąż można nazwać amatorem. Oto powód.
Każdy turniej wielkoszlemowy ma swoich nieoczywistych bohaterów, a kimś takim podczas tegorocznego Wimbledonu jest Oliver Tarvet, który jako 733. tenisista świata dotarł do drugiej rundy. 21-latek w debiucie w Wielkim Szlemie przeszedł jak burza przez kwalifikacje, do których dostał dziką kartę, a na inaugurację turnieju głównego 6:4, 6:4, 6:4 pokonał Szwajcara Leandro Riediego. W nagrodę czekało go starcie z Carlosem Alcarazem na korcie centralnym.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


- Jestem po prostu przeszczęśliwy, iż znalazłem się w takiej sytuacji. To mój pierwszy turniej na tym poziomie. Przyjechać tutaj, przejść kwalifikacje, a także wygrać pierwszą rundę Wimbledonu, mieć szansę zagrać z Carlosem w środę, to po prostu niesamowite. To spełnienie marzeń - mówił w wywiadzie po pierwszym meczu.
Absolutny debiutant zadziwia na Wimbledonie. Musi jednak oddać fortunę
Starcie z dwukrotnym mistrzem Wimbledonu na najważniejszym dla Brytyjczyków korcie było ogromną nobilitacją możliwą tylko w Wielkim Szlemie, ale dla tak nisko notowanych zawodników imprezy tej rangi są przede wszystkim doskonałą okazją zarobkową. Według oficjalnych nagród finansowych za awans do drugiej rundy Wimbledonu Tarvet zainkasować powinien 99 tysięcy funtów, ale z tego zgarnie jedynie siedem tysięcy. Dlaczego?
21-letni Oliver Tarvet jest studentem amerykańskiego uniwersytetu w San Diego, a przepisy NCAA (Narodowe Stowarzyszenie Sportów Akademickich w USA) ograniczają nagrody finansowe do momentu przejścia na zawodowstwo 10 tysięcy dolarów rocznie (tj. 7290 funtów). Kwota ta nie uwzględnia jednak wydatków poniesionych w trakcie rywalizacji, więc tenisista już wymyślił specjalny plan. - Muszę znaleźć 70 tysięcy funtów na wydatki, tenis to drogi sport. Mam nadzieję, iż uda mi się to zrobić. Może powiem, żeby zapłacili moim trenerom trochę więcej. Nie wiem, coś wymyślimy. Polecimy klasą biznes. Oczywiście, iż nie, zachowam pokorę - żartował po meczu z uśmiechem na twarzy. - Nie jestem tu dla pieniędzy, jestem tu dla kibiców i doświadczenia, a także po prostu po to, aby odcisnąć swój ślad. Myślę, iż jak dotąd wykonałem całkiem dobrą robotę - mówił już poważniej.
Aby zgarnąć całą pulę, Brytyjczyk musiałby zrezygnować ze studiów, czego nie zamierza zrobić, zwłaszcza iż został mu ostatni rok do odebrania dyplomu. Życie zawodowego tenisisty jest bardzo kosztowne, a Tarvet, który w San Diego studiuje komunikację i marketing, choćby po Wimbledonie będzie notowany bardzo nisko (jest na 393. lokacie w rankingu ATP Live). Tarvet to kolejny brytyjski tenisista, który podąża drogą akademicką przez Stany Zjednoczone. Wcześniej uczynili to m.in. Cameron Norrie i Jacob Fearnley: rakieta numer jeden i dwa w Wielkiej Brytanii. - Myślę, iż zawodnicy dojrzewają teraz trochę później - mówi w rozmowie z BBC Sport Mark Hilton, trener brytyjskiej reprezentacji tenisowej. - Kariery realizowane są dłużej. A konkurencja tam jest świetna. Niewielu graczy jest gotowych grać w tenisa zawodowego w wieku 18 lat i jechać w miejsca, gdzie mało kto ich ogląda, a finansowo jest to bardzo trudne. Więc jeżeli dojrzejesz i przejdziesz przez ten proces trzech do czterech lat bycia w świetnym programie, dobrych trenerów, gry w drużynie, zdobywania wykształcenia, często wychodzisz z tego bardziej dojrzały - dodaje. 21-latek przyznaje, iż pobyt za granicą go ukształtował. - Byłem trochę niedojrzały, gdy miałem 18 lat, nie byłem gotowy na niezależność z powodu samotności w tourze - mówi.


Ollie, nie Oliver. "Tylko wtedy, gdy mama jest na mnie zła"
W Londynie wspierają go rodzice oraz dziewczyna. "Mama Olivera, Jenny, pracownica oświaty, promieniała wraz z jego tatą Garrym, gdy ściskała ich obu w emocjonalnych momentach po meczu, zanim opisała jego występ jako niezwykły" - relacjonował brytyjski "The Mirror". Mama chyba nie do końca wierzyła w sukces syna, albowiem nie zapewniła sobie urlopu na środę, aby móc oglądać go w akcji w starciu z Alcarazem na korcie centralnym. Żartowała, iż musi porozmawiać z pracodawcą. Mama sprawiła - żartobliwie mówiąc - iż Oliver Tarvet odczuwa niechęć do swojego pełnego imienia. Sam mówi o sobie Ollie. - Jestem nazywany Oliverem tylko wtedy, gdy mama jest na mnie zła. Więc wiesz, staram się tego unikać za wszelką cenę - żartował 21-latek. Z kolei tata cały swój profil na Instagramie poświęcił sukcesom syna. A jest czym się chwalić, albowiem Tarvet ma już na swoim koncie pięć tytułów rangi ITF oraz dwukrotnie z rzędu, w 2024 i 2025 r., został wybrany zawodnikiem roku WCC - to nagroda dla najlepszego zawodnika zachodniej części USA.
Brytyjski tenisisty ma także coś z Igi Świątek, albowiem niczym nasza najlepsza tenisistka na korcie lubi mieć ze sobą notes, który pomaga mu podczas gry. - To po prostu małe wskazówki, które utrzymują mnie we właściwym stanie umysłu i pozwalają mi się skupić. Bardzo mi to pomaga w trakcie meczów, ale i treningów. jeżeli jest jakieś uczucie, które mi się podoba, jakaś myśl, którą lubię, zapisuję ją, żeby mieć ją na papierze. To daje mi dużo komfortu. Czuję, iż ważne jest, żeby nie pozwolić, żeby stracić koncentrację, szczególnie przed dużą publiką. To po prostu pomaga mi pozostać na ziemi. To dla mnie bardzo ważne - tłumaczy.
Dla Tarveta występ przeciwko Alcarazowi nie był jednak niczym wyjątkowym. - Czuję, iż nic się nie zmieniło. Przyjechałem tutaj i nie stawiałem sobie żadnych oczekiwań. Jestem po cichu pewien, iż mogę wygrać z każdym. Alcaraz nie jest wyjątkiem. Zrobił niesamowicie dużo w świecie tenisa. To trudny przeciwnik, którego nie da się nie szanować. Ale wyjdę tam i spróbuję potraktować to jak kolejny mecz - mówił. "Jeśli Tarvet wygra, będzie to największa niespodzianka w historii tenisa" - stwierdził przed tym meczem znany dziennikarz Ben Rothenberg. Sensacji nie było, choć 21-latek stworzył z gwiazdorem naprawdę interesujące widowisko. Tarvet zaprezentował się godnie. Z pewnością lepiej, niż wskazuje na to wynik - przegrał 1:6, 4:6, 4:6.
Idź do oryginalnego materiału