Iga Świątek, wiceliderka rankingu WTA, od kilku miesięcy przeżywa najtrudniejszy okres w karierze - nie wygrywa turniejów, straciła prowadzenie na rzecz Aryny Sabalenki. Aktualnie Polka szykuje się do występów w turnieju w Rzymie, w którym będzie bronić zwycięstwa sprzed roku. Tuż przed rozpoczęciem gry w stolicy Włoch 24-letnia tenisistka znalazła czas, by udzielić wywiadu serwisowi WP Sportowe Fakty. Jednym z głównych wątków była jej kooperacja z psycholożką Darią Abramowicz.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Iga Świątek przemówiła ws. Darii Abramowicz. "To krzywdzące i nieprawdziwe"
O Abramowicz, która pracuje ze Świątek od sześciu lat, jest ostatnio głośniej ze względu nie tyle na obniżkę formy tenisistki, co na jej mniejszą odporność na niewygodne okoliczności. Polce coraz częściej przydarzają się wybuchy emocji na korcie i łączy się to także z niespotykanie gładkimi porażkami - jak choćby 1:6, 1:6 z Coco Gauff w półfinale niedawnego turnieju Mutua Madrid Open.
- Cieszę się, iż o tym rozmawiamy, bo irytują mnie nagłówki mówiące o rozsypywaniu się czy kryzysie psychicznym - stwierdziła Świątek w rozmowie z WP Sportowe Fakty. - Dziennikarze oceniają te zmienne, komentując jednocześnie całą moją psychikę. A to są odmienne sprawy. Brak odpowiedniej koncentracji czy zarządzania energią podczas meczu nie świadczą od razu o kryzysie czy wręcz chorobie. Takie osądy są krzywdzące i przede wszystkim nieprawdziwe - zaznaczyła tenisistka.
- Krzywdzące przede wszystkim dla mnie - doprecyzowała. - Jestem zadowolona z momentu w życiu, w którym jestem. Czuję się szczęśliwa. Ostatnio choćby na konferencjach zaczęłam dostawać pytania o poczucie szczęścia albo dlaczego się nie uśmiecham. Przecież to, iż zagrałam gorszy mecz, nie oznacza, iż jestem we wspomnianej rozsypce, jak piszą media. Po prostu zagrałam gorszy mecz czy turniej - argumentowała druga rakieta świata.
Świątek stanęła w obronie Abramowicz, mówiąc wprost, iż jej zdaniem ta kooperacja się w żaden sposób nie wyczerpała.
- Nie, ludzie tego nie wiedzą, ale praktycznie co roku pojawiają się inne wyzwania. W 2022 uczyłam się zarządzać ogromnym sukcesem. W 2023 zmagałam się z lękiem i uczyłam się z nim funkcjonować. W 2024 były igrzyska i turniej, który stawiałam na piedestale. Uczyłam się manewrować oczekiwaniami, przygotowywać do wyzwań we adekwatny sposób. Kiedy zostałam zawieszona, przez kilka tygodni nie chciałam w ogóle wychodzić na kort. To było dla mnie najtrudniejsze doświadczenie kariery - tłumaczyła. - Wymieniam te wyzwania tylko po to, żeby pokazać, jak zmieniają się potrzeby w tej pracy, jak różne są czynniki, na które trzeba na bieżąco reagować. To, iż wypracuję w ciągu roku strategie pomagające mi w koncentracji nie oznacza, iż zostaną ze mną na zawsze i nie oznacza, iż to załatwia wszystko.
- Daria jest dla mnie ciągłym wsparciem, osobą, której ufam. Ufam zresztą całemu zespołowi i chcę, aby ludzie wokół to wiedzieli. To jest mój zespół, to ja decyduję, kto w nim jest. Nagonka, jaka ostatnio pojawia się w mediach, nie daje swobodnej przestrzeni na spokojną pracę. Wręcz przeciwnie - stwarza dodatkową, niepotrzebną presję - powiedziała zawodniczka urodzona w Raszynie. - Zdaję sobie sprawę z tego, iż trudno jest zrozumieć aspekt mentalny, w którym nie da się oceniać zmiennych dzięki statystyk i liczb. Szczególnie w czasie, kiedy nie osiągam w pełni zadowalających wyników na korcie. Poza tym nie jestem osobą, która chce o wszystkim mówić. Praca, którą wykonuję w zakresie mentalnym, powinna być oddzielona od tego, co dzieje się w mediach. Wydaję mi się, iż to wszystko złożyło się na fakt, iż ludzie nie do końca rozumieją, co się dzieje wewnątrz sztabu, jak to działa, jak pracujemy i wymyślają nieprawdziwe teorie. A my naprawdę stanowimy zespół.
"Bez pracy z psychologiem i innymi członkami zespołu nie byłoby mnie w tym miejscu"
Iga Świątek ma już trzeciego trenera od zwycięstwa w Roland Garros w 2020 roku. Po Piotrze Sierzputowskim i Tomaszu Wiktorowskim w tej chwili prowadzi ją Wim Fissette. W jej zespole nie zmienia się za to obecność Abramowicz, więc najlepsza polska tenisistka została zapytana o to, czy nie myślała o jakiejś zmianie również w obszarze pracy z psychologiem.
- Mówiłam wielokrotnie, iż miałam kilka doświadczeń pracy psychologicznej i żadne mnie nie przekonało. Ja nie jestem osobą, która dobrze czuje się w kontakcie online raz w tygodniu. Dla niektórych taka forma jest w porządku, ale nie dla mnie. Mam inne potrzeby i oczekiwania, dlatego tak buduję zespół - stwierdziła Świątek.
- Bez pracy z psychologiem i innymi członkami zespołu nie byłoby mnie w tym miejscu. Warto o tym pamiętać. To pół roku, kiedy gram w półfinałach, a nie finałach, nie może tego przekreślić. Doceniam wiedzę osób, które mam przy sobie, ich doświadczenie, ale przede wszystkim wsparcie, bo tenis to osamotniający sport - opowiadała 24-latka. - Było już wiele wzlotów i upadków w mojej historii. Maciek [Ryszczuk] czy Daria, ale również Tomek [Moczek] są tymi osobami, które były praktycznie przy wszystkich. jeżeli ktoś stwierdza brak efektów danej współpracy dlatego, iż w którymś meczu nie byłam dostatecznie skoncentrowana, to bardzo błądzi. Powinien spojrzeć na sytuację w znacznie szerszej perspektywie. I zastanowić się, czy na pewno wie wszystko, co powinien wiedzieć, aby formułować tak kategoryczne oceny - podsumowała.
"Świątek rozpada się na naszych oczach. Abramowicz już nie może udawać"
Wtorkowy wywiad Świątek był pierwszym tak szerokim wystąpieniem tenisistki w polskich mediach od pięciu miesięcy. Rozmowa ukazała się dzień po głośnym tekście Łukasza Jachimiaka ze Sport.pl, który na naszych łamach stawiał poważne pytania dotyczące współpracy Świątek z Abramowicz. "Im dłużej trwa słabszy sezon Igi Świątek, tym częściej widzimy, jak bardzo mentalnie jest zblokowana. Jak się usztywnia, a w końcu rozpada, przeklina, płacze. Najwyższy czas, by wywołać do tablicy psycholożkę Darię Abramowicz. Tym bardziej iż pojawia się wiele pytań o standardy jej pracy" – pisał Jachimiak w swoim tekście, który można przeczytać pod tym linkiem.