Po tym, co zrobił Hurkacz, kibice aż wstali z miejsc. Sam nie mógł uwierzyć

3 godzin temu
Hubert Hurkacz przegrał w ćwierćfinale turnieju w Rzymie z Tommy'm Paulem 6:7, 3:6. Polak walczył ambitnie, odrabiał straty, ale ponownie w stolicy Włoch okazał się gorszy od Amerykanina. Szkoda tej przegranej, ale Hurkacz znów rozkochał w sobie włoską publiczność. A nam przede wszystkim dał nadzieję na lepszą przyszłość.
Po ostatnich słabszych występach, m.in. przegranej w drugiej rundzie w Madrycie, Hubert Hurkacz wyraźnie odżył w Rzymie. W czwartej rundzie Polak pokonał Czecha Jakuba Mensika, mistrza z Miami i awansował do ćwierćfinału. Tym samym wyrównał swój wynik z Foro Italico z zeszłego sezonu.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


W piątek Hurkacza czekała okazja na rewanż - dokładnie rok temu w stolicy Włoch w walce o półfinał okazał się słabszy od Tommy'ego Paula. Los sprawiał, iż znów mieli okazję rywalizować, a faworytem był Amerykanin - wyżej dziś w rankingu (31. ATP - 12.), bardziej stabilny w tym sezonie.
Czytaj także: Cracovia żegna się z trenerem!
Hurkacz może liczyć od zeszłego roku na wielkie wsparcie miejscowych kibiców. Tłumnie odwiedzają go na treningach, na tym ostatnim przed meczem z Paulem przez 10 minut rozdawał autografy. Włosi byli tym bardziej zawiedzeni, iż Polak już na początku dał się przełamać Amerykaninowi. Po szybkiej stracie podania na trybunach słychać było jęk zawodu.
Festiwal przełamań
To nie trwało jednak długo, bo Hurkacz wspierany dalej przez trybuny odrobił straty i wyszedł na 3:2. Wrócił lepszy serwis, częściej chodził do siatki. Po jednym z wolejów w piątym gemie kibice aż wstali z miejsc, by go oklaskiwać. Wyglądało, iż obudził się po niemrawym początku, tego ostatniego gema wygrał ze stanu 0:40.


Zarówno Polak, jak i Amerykanin grali w tym spotkaniu falami. Wydawało się, iż nasz tenisista pójdzie za ciosem, a nagle znów został przełamany i przegrywał 3:4. Paul był solidny z głębi kortu, ale i jemu zdarzały się błędy - głównie w siatkę, gdy uderzał zbyt lekko, jakby nie kontrolował zagrań.
Hurkacz zaś zbyt często wyrzucał piłki w aut, ale w tej grze pomyłek okazał się lepszy w ósmym gemie i znów odrobił straty. Ale tylko na chwilę! Ten festiwal przełamań nie kończył się - Paul serwował przy 5:4, by wygrać partię, ale wtedy Polak zagrał genialnie - forhend w sam koniec kortu, zaskakujący dropszot, udane returny i ponownie dogonił rywala.


O losach tego szalonego seta zadecydował tie-break, a adekwatnie jeden punkt w "dogrywce" - podwójny błąd serwisowy Polaka, po którym Paul zyskał mini-breaka i wykorzystał minimalną przewagę. Po tej pomyłce nasz zawodnik stał zrozpaczony przez moment, czuł wagę sytuacji. Trener Nicolas Massu energicznie próbował go pocieszać z trybun, ale to na nic. Po godzinie i 17 minutach Tommy Paul wygrał pierwszego seta. Szkoda wielka ambitnej gonitwy Hurkacza, który schodząc z kortu kręcił głową z niezadowolenia.
Polak znów przegrał z Amerykaninem
Drugi set zaczął się jak z koszmaru. Najpierw Hurkacz nie wykorzystał szansy na przełamanie, a potem sam został przełamany. 3:0 dla rywala, tak wysoko wcześniej w tym meczu Paul jeszcze nie prowadził. Amerykanin sprawiał wrażenie spokojniejszego, jego przewaga rosła. Przede wszystkim w porównaniu do pierwszej partii lepiej serwował i dzięki temu zasłużenie pozostał w turnieju.


- Boję się o Huberta. Pociecha jest taka, iż może grać, iż może biegać. To jest ważne. Nie boję się o jego talent, o technikę, ale od ubiegłorocznego Wimbledonu boję się o jego zdrowie, o konsekwencje tego, co się tam wydarzyło - mówił ostatnio Wojciech Fibak w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem ze Sport.pl.
Hurkacza w Londynie doznał urazu kolana, przeszedł zabieg, wiele miesięcy walczył o powrót do zdrowia. Wydaje się, iż najgorsze ma już za sobą. Żal przegranej w ćwierćfinale w Rzymie, ale w ostatnich dniach pokazał, iż wraca do wyższej formy. Odradza się w idealnym momencie, bo już za 10 dni początek wielkoszlemowego Roland Garros. W Paryżu będzie bronił punktów za czwartą rundę.


Tymczasem rywalem Tommy'ego Paula w półfinale w Rzymie będzie lepszy z pary Jannik Sinner - Casper Ruud. Reprezentant gospodarzy wrócił niedawno do gry po trzymiesięcznej przerwie z uwagi na zawieszenie. To kara za pozytywne wyniki antydopingowe. Spotkanie z Norwegiem będzie dla lidera rankingu pierwszym tak poważnym sprawdzianem po powrocie do rywalizacji. Ruud ostatnio zwyciężył w Madrycie, to specjalista od mączki, dwukrotny finalista z Paryża.
Idź do oryginalnego materiału