Fani skoków mogli liczyć na dobre wyniki Polaków podczas weekendu w Wiśle, bo obsada nie należała do najlepszych. A w takich okolicznościach często zdarzają się też niespodzianki. Ale na taką, która zdarzyła się w sobotę chyba niewielu było gotowych.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?
Powiedzmy sobie szczerze: przed zawodami Maciej Kot uchodził raczej za outsidera. Od początku lata skakał nieźle, ale w kratkę. A tu prowadził od samego początku pierwszej serii do ostatniego zawodnika, bo to on ją otworzył.
W pierwszym skoku uzyskał 127,5 metra i to jego nota - 131,4 punktu - okazała się najlepsza na półmetku konkursu. Wyprzedził Austriaka Niklasa Bachlingera (130,5 metra) i Japończyka Sakutaro Kobayashiego (127 metrów), którzy dzielili ten sam wynik i tracili do Polaka 0,9 punktu.
Zwycięstwo Macieja Kota! Sensacja stała się faktem
Różnice przed finałową rundą były niezwykle małe - najlepszą "10" dało się zmieścić w 4,3 punktu, a całą "30" biorącą udział w drugiej serii w 13,9 punktu. To zwiastowało emocjonującą rywalizację i trudne zadanie dla Kota, który walczył o największy sukces od dłuższego czasu.
Ale Kot to wytrzymał i pomimo ataków rywali wygrał te zawody. Pozwolił mu na to świetny skok, wręcz petarda, na 132,5 metra. Aż sam Kot po tym, jak wyświetliła się jego końcowa nota, skrzywił się w zdziwionej minie. Za chwilę cieszył się już i przyjmował gratulacje. Gigantyczna, choć dla nas najpiękniejsza, sensacja stała się faktem.
Dla niego to wielki dzień. Ostatni raz, gdy Kot stał na podium zawodów najwyższej rangi to 12 sierpnia 2017 roku, gdy zajął drugie miejsce podczas Letniego Grand Prix w Courchevel. Jeszcze więcej - 3103 dni - minęło od jego ostatniego zwycięstwa w takim konkursie, które miało miejsce w Pucharze Świata: na próbie przedolimpijskiej w Pjongczangu w lutym 2017 roku.
Stoch czekał na ten moment 1119 dni! Ależ atak w drugiej serii
"Mazurka Dąbrowskiego" na podium pod skocznią imienia Adama Małysza w Wiśle wysłuchał także Kamil Stoch. Wspiął się na trzecie miejsce z ósmego miejsca po pierwszej serii, gdy skoczył 126 metrów. Finałowa seria to skok o cztery metry dłuższy i atak, który mógł mu dać choćby drugą pozycję zaraz za Kotem. Stocha o 0,1 punktu wyprzedził Niklas Bachlinger z Austrii (dwa razy po 130,5 metra).
Stoch też wrócił na podium po sporej przerwie - 1119 dniach, które minęły od konkursu Letniego Grand Prix w Wiśle sprzed trzech lat. A ostatni raz, gdy dwóch Polaków - wtedy Aleksandra Zniszczoła na drugim i Piotra Żyłę na trzecim miejscu - widzieliśmy w najlepszej trójce zawodów najwyższej rangi to 5 sierpnia 2023 roku i konkurs LGP ze Szczyrku.
Poza Kotem i Stochem w "30" znaleźli się jeszcze 10. Dawid Kubacki (123,5 i 127 metrów) oraz sklasyfikowani ex aequo na 12. miejscu Piotr Żyła (123,5 i 121 metrów) i Aleksander Zniszczoł (122,5 i 123,5 metra).
W niedzielę w Wiśle zostanie rozegrany jeszcze jeden konkurs indywidualny - tym razem w formacie "High Five", w którym skoczkowie rywalizują w grupach ustalanych po wynikach kwalifikacji, a do końcowych wyników liczy się tylko rezultat uzyskany w drugiej serii. prawdopodobnie zobaczymy w nim najlepszą piątkę Polaków: Macieja Kota, Kamila Stocha, Dawida Kubackiego, Piotra Żyłę i Aleksandra Zniszczoła.