Polska tenisistka ujawnia, co się dzieje za kulisami. "To jest skandal"

4 godzin temu
- Na dobrą sprawę dopiero teraz, od roku, zaczęłam życzyć Madzi Linette, tak szczerze, naprawdę dobrze - ujawniła Paula Kania-Choduń w podcaście "Break Point". 33-latka opowiedziała nieco więcej o realiach polskiego tenisa. Podkreśliła, iż nie wykorzystuje się w pełni potencjału zawodniczek i podała konkretny przykład. - To jest w ogóle skandal - grzmiała.
Iga Świątek, Magda Linette i Magdalena Fręch - to w tej chwili trzy najlepsze polskie tenisistki w tourze WTA. Szczególnie pierwsza z nich odnosi spore sukcesy. Przez 125 tygodni, z przerwami, była na czele rankingu WTA, wygrała 22 turnieje rangi WTA i zdobyła brązowy medal igrzysk olimpijskich. Fręch i Linette, choć nie mogą pochwalić się takimi osiągnięciami, to i im udało się wygrywać imprezy, a także pokonywać o wiele wyżej notowane rywalki.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


W przeszłości duże nadzieje wiązano również z Paulą Kanią-Choduń. Na jej karierę dość mocno wpłynęła kontuzja barku. - To było spore zderzenie z rzeczywistością, iż gdzieś tam ta ręka, raz, iż nie wytrzymuje po kontuzji, a poza tym to jednak rok bez grania w tenisa. To nie jest tak, iż wychodzisz i po dwóch miesiącach jesteś z powrotem na tych samych torach. To jest kwestia bardziej lat niż miesięcy. To było takie najcięższe, musiało minąć bardzo dużo czasu, żebym zrozumiała, iż w sumie to jednak miałam farta, iż mogłam jeszcze grać - mówiła przed laty w rozmowie z WP SportoweFakty.
Paula Kania-Choduń mówi wprost. "Skandal"
Paula Kania-Choduń pozostaje związana z tenisem, występuje w roli komentatorki. Ostatnio gościła w podcaście "Break point", gdzie nieco zdemaskowała to, jak wygląda polski tenis. Otwarcie przyznała, iż nie wykorzystuje się potencjału i wskazała konkretny przykład. Ujawniła też, iż nie ma za bardzo współpracy między zawodniczkami, a jest zazdrość i sporą winę za to ponoszą... rodzice, którzy porównują dzieci do rówieśników.
- Było źle. I teraz tak patrzę z perspektywy, jak dużo było tam niewykorzystanego potencjału w tym naszym kociołku. Ja z Sandrą [Zaniewską, przyp. red.] byłyśmy w jednym klubie i nigdy nie trenowałyśmy razem. To jest w ogóle skandal. Jak możesz doprowadzić do tego, iż masz tak dobre zawodniczki - najlepsze w klubie, najlepsze w regionie - no i ty nie trenujesz z nią. To jest jakiś skandal dla mnie. (...) Kto może sprawić, iż będziesz grał lepiej? No takie osoby - podkreślała.


W jej roczniku była też Magda Linette. I jak przyznała, jeszcze do niedawna nie potrafiła cieszyć się z sukcesów dawnej konkurentki. - Na dobrą sprawę dopiero teraz, od roku, zaczęłam życzyć Madzi Linette, tak szczerze, naprawdę dobrze. (...) Zobacz, ile musiało minąć czasu, żebym ja do tego dorosła. Już choćby będąc starą zawodniczką, wyjadaczką, ta zazdrość była. I być może byłaby dalej, gdybym grała - dodawała.


"Każdy tylko czeka, kiedy ci się noga powinie"
Opowiedziała też nieco o kontuzji barku. I jak przyznała, to ona tak naprawdę pokazała jej, iż w tenisie adekwatnie nie ma przyjaciół. - Każdy niby życzy ci dobrze, mówi: "super", "good job", "congrats" - to są te klasyczne teksty, a tak naprawdę każdy tylko czeka, kiedy ci się noga powinie. Wcześniej żyłam z taką złudną nadzieją, iż jednak mam tam koleżanki, iż mogę znaleźć przyjaźń i iż to jest fajne towarzystwo. Natomiast moja kontuzja to bardzo gwałtownie zweryfikowała. (...) To jest bardzo fałszywe towarzystwo - ujawniła. Okazało się bowiem, iż nikt nie zadzwonił do niej, zapytać chociażby, jak się czuje czy co dalej.
Zobacz też: Iga Świątek pisze historię na Wimbledonie. Został już tylko Djoković.


Kania-Chudoń największy sukces w karierze osiągnęła w 2012 roku, gdy w parze z Białorusinką Paliną Piechawą triumfowały w deblowym turnieju WTA w Taszkencie. Ponadto wygrała w pięciu turniejach singlowych i 14 deblowych rangi ITF. Była mistrzynią Polski w grze pojedynczej, podwójnej, mieszanej i drużynowej, reprezentowała również kraj w Billie Jean King Cup.
Idź do oryginalnego materiału