
Robert Ruchała na chłodno po debiucie w UFC! Znalazł winowajcę swojej porażki.
Już kilka dni minęło, od kiedy Robert stoczył swój debiutancki pojedynek pod sztandarem UFC. Były tymczasowy mistrz KSW zmierzył się z Williamem Gomisem na gali w Paryżu, a ich pojedynek otworzył kartę główną wydarzenia.
Co ciekawe, pierwotnie ich pojedynek nie był umiejscowiony aż tak wysoko w rozpisce. Było to następstwo braku pojedynku Patricio Freire z Losene Keitą, który planowo był trzecim starciem gali.
ZOBACZ TAKŻE: Paweł Tyburski chce wielkiej walki z Michałem Materlą! Podobno były już rozmowy
Wracając do konfrontacji Roberta z „Jaguarem”, to był to dość wyrównany pojedynek, w którym Polak miał swoje momenty. Jego porażka nie była jednak w żadnym stopniu kontrowersyjna, bowiem zaprezentował się pod paroma względami znacznie gorzej, niż nas do tego przyzwyczaił.
Nie najlepsza kondycja, gorsza praca nóg, a także pasywność były głównymi aspektami, w których różnicę było widać w mgnieniu oka. Dlaczego tak to wyglądało? Zawodnik z Nowego Sącza wypowiedział się na ten temat w trakcie programu „Oktagon Live”:
Dużo można by było mówić, ale i tak uważam, iż ta presja, ten stres mi bardzo dużo zabrał. Ogólnie mózg mi zabrał, tak bym powiedział. Ogólnie myślenie w zasadzie. Ciężko to potem było odratować, byłem w ciężkim amoku. Dużo się działo w tej walce no i tak. Miałem bardzo dużo okazji, aby tę walkę wygrać, czy dłużej przytrzymać.
Warto odnotować, iż rywalem Polaka był zawodnik, który aktualnie ma 5 wygranych z sześciu bojów w UFC. „Jaguar” powoli zaczyna wkraczać na zaplecze czołowych zawodników kat. średniej.