Rywal Polaków mówi wprost: "Moje serce jest w połowie polskie"

21 godzin temu
Na co dzień rozgrywający Murat Yenipazar powtarza, iż jego serce w połowie jest polskie, ale w środę będzie chciał razem z kolegami sprawić wielką sensację i wyeliminować Biało-Czerwonych w ćwierćfinale mistrzostw świata. Siatkarz reprezentacji Turcji zdradza też, kogo w tym historycznym dla jego drużyny meczu będzie wspierać jego żona Maja, która jest Polką.
To jeden z rzadkich momentów, kiedy w rodzinie Murata Yenipazara może nastąpić rozłam. Z jednej strony na szali kolejny historyczny sukces siatkarzy reprezentacji Turcji z nim w składzie, z drugiej - patriotyczne odruchy serca jego żony Mai i jej bliskich. Rozgrywający ćwierćfinałowych rywali Polaków wydaje się być pewny, iż najbliżsi - choćby ci pochodzący z kraju nad Wisłą - opowiedzą się tym razem po jego stronie. Choć dotychczas i jemu nieraz zdarzało się kibicować Biało-Czerwonym.


REKLAMA


Zobacz wideo "Celem chłopaków jest złoto". Mateusz Bieniek o mistrzostwach świata siatkarzy


Kapitan Turcji przed meczem z Polską: nie chcą widzieć mnie płaczącego
Yenipazar związał się ze swoją w tej chwili już żoną w 2020 roku. Poznali się jeszcze przed wybuchem pandemii COVID-19 za pośrednictwem mediów społecznościowych, a od ponad roku są małżeństwem. I to właśnie za jej sprawą środowy pojedynek będzie wyjątkowy dla tureckiego rozgrywającego.
- Zawsze mówię, iż moje serce w połowie jest polskie, ale wierzę, iż w tym wypadku moja żona będzie w stu procentach Turczynką - zaznaczył z uśmiechem w rozmowie z grupą polskich dziennikarzy obecnych w Manili Yenipazar.
Gdy spytałam żartobliwie, czy jest tego pewny, to przyznał, iż to będzie trochę trudna sytuacja dla jego życiowej partnerki.
- Ale jestem przekonany, iż będzie mnie wspierać w stu procentach. Że krzyczy z euforii w naszym domu po każdym zdobytym przez nas punkcie - dodał.


A co z bliskimi od strony żony? O nich sympatyczny zawodnik, który we wtorek obchodził 32. urodziny, też wydaje się być spokojny. - Nie chcą widzieć mnie płaczącego - zapewnił.
Następnie rzucił do przedstawicieli mediów: - Jestem bardzo emocjonalną osobą. Nie pytajcie o Polskę. Ale zaraz potem wymienia bez zastanowienia to, co szczególnie ceni w ojczyźnie żony.
- Kocham ten kraj, kocham tych ludzi. Uwielbiam to, jak wyedukowani są i jak reagują na trudne momenty. Są twardzi. Nie mogę powiedzieć złego słowa na Polskę. Podoba mi się, jak tamtejsi kibice wspierają swoje zespoły i jak zawodnicy chcą ich uszczęśliwić. Przerabiam to na własnej skórze, to moja żona należy do tego grona. I czasem, jak spotykam teraz polskich zawodników, to mówię im: "Kiedy nie gram przeciwko wam, to wam kibicujemy w domu". Tak więc ja sam nieraz ich dopinguję - opowiadał kapitan reprezentacji Turcji.
Fornal ostrzegł przyszłego kolegę z klubu. "Znam jego gierki i nie zamierzam w nich brać udziału"
Występował on przez rok w PlusLidze, choć...nigdy nie grał w polskim klubie. w okresie 2022/23 bronił kolorów Barkomu-Każany Lwów, który z powodu wojny w Ukrainie miał wówczas siedzibę w Krakowie. Yenipazar pokazał się z wtedy z bardzo dobrej strony, co zaowocowało atrakcyjnymi ofertami z jego ojczyzny. Najpierw występował w Fenerbahce Stambuł, a od roku jest zawodnikiem Ziraata Bankasi Ankara. Od jesieni jego klubowym kolegą będzie przyjmujący Tomasz Fornal.


- Rozmawialiśmy tutaj. Też jest podekscytowany nadchodzącym sezonem, ale też powiedział mi, iż teraz gramy przeciwko sobie i będzie patrzył na mnie przez siatkę. Ale odparłem, iż znam jego gierki i nie zamierzam w nich brać udziału, bo on tego chce - wspominał z uśmiechem jeden z liderów Turków.
A już z pełną powagą dodał, iż on i jego koledzy muszą mądrze podejść do pojedynku z faworytem. Bo to Polska jest liderem światowego rankingu i była wymieniana przed MŚ w gronie kandydatów do medali. Plasująca się na 14. pozycji tego zestawienia Turcja nigdy wcześniej zaś nie dotarła do ćwierćfinału w turnieju tej rangi. Na początku sezonu mało kto raczej też obstawiałby, iż zrobi to teraz, bo pod wodzą Umuta Cakira notowała słabe wyniki.
Z tym szkoleniowcem pożegnano się po drugim turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Narodów. Ale jeżeli ktoś myśli, iż sytuacja od razu się uspokoiła, to jest w błędzie. Kandydatów na nowego trenera kadry było dwóch - Kovac i Radostin Stojczew. Najpierw na początku lipca oficjalnie ogłoszono wybór drugiego z nich, choć kilka godzin wcześniej miano zapewnić o zatrudnieniu pierwszego. Pojawiały się pogłoski, iż o rezygnacji z Serba zdecydować miały kwestie finansowe. Ale już kilka dni później poinformowano, iż to jednak on obejmie tę funkcję, a w kuluarach było głośno o tym, iż to zawodnicy się zbuntowali przeciwko zatrudnieniu Bułgara i wskazali, iż chcą pracować z Kovacem.


Ten ostatni ma już trzyletnie doświadczenie w pracy w tureckich klubach i - jak widać - potrafi dotrzeć do tamtejszych zawodników. Wszyscy zauważają różnicę, jaka zaszła w tym zespole, odkąd przejął jego prowadzenie. Serb sam przyznaje, iż krok po kroku układał funkcjonowanie drużyny. Uczył ją m.in. tego, iż taktykę nieraz trzeba zmieniać podczas meczu oraz iż zawodnicy muszą mu zaufać.


- Czasem na parkiecie pojawia się za dużo różnych opinii. To bardzo utrudnia pracę trenerowi. Kiedy gramy jako jedność, to widać efekty po wynikach - opowiadał Sport.pl 58-latek po awansie do ćwierćfinału.
Zapewnił też, iż podjął się pracy z reprezentacją Turcji, bo dostrzegł w niej ambicję i wielki potencjał. A z jego punktu widzenia istotny był fakt, iż jego metody pracy zostały zaakceptowane przez drużynę. Nie ukrywa, iż pomocne było to, iż jest w niej kilku zawodników, z którymi pracuje w klubie.
Tureccy siatkarze zaskakują świat, ale nie samych siebie. Teraz na celowniku drużyna Grbicia
Yenipazar przy pytaniu o sekret znaczącej poprawy postawy Turcji na przestrzeni ostatnich niespełna trzech miesięcy na początku wskazał lepszą pracę drużynową.
- Całkiem dobrze wychodzi nam ona w kluczowych momentach - na początku i na końcu seta. Musimy więc być bardzo skupieni na tym - zaznaczył.


Rozgrywający rozmawiał z grupą polskich dziennikarzy także tuż po tym, jak okazało się, iż to właśnie Turcja zajmie pierwsze miejsce w grupie i dzięki temu uniknie pojedynku z Polska już w 1/8 finału. Wspominał wtedy kilkakrotnie o tym, iż on i jego koledzy z zespołu wierzą w siebie. Spytałam więc po awansie do ósemki, czy tę wiarę zaszczepił w nich Kovac. Yenipazar potwierdził, choć przyznał, iż szkoleniowiec jest też wymagający.
- Ale po zwycięstwach nas chwali, co jest cenne - dodał kapitan środowych rywali Biało-Czerwonych.
Kovac miał też w pewnym momencie pokazać swoim zawodnikom przedturniejowe przewidywania dotyczące fazy grupowej MŚ. Wśród drużyn, których awans zakładano, nie było Turcji.
- Takie przewidywania czasem się nie sprawdzają. Zadziwiamy teraz świat, ale nie siebie, bo my w siebie wierzymy. Sami powtarzaliśmy w wywiadach, iż potrzebujemy po prostu cierpliwości, by zaprezentować swoją najlepszą siatkówkę. Szanujemy wszystkich rywali, a sami chcemy pokazać, iż jesteśmy częścią tego świata i możemy osiągnąć coś wielkiego - podkreślił Yenipazar.


To samo mówił mi Kovac - to świat może być zaskoczony obecnością Turcji w ćwierćfinale, ale on sam wiedział, iż jego zespół stać na taki sukces. W środę spróbuje ona dokonać wielkiej sensacji, jaką byłoby wyeliminowanie Biało-Czerwonych. Początek meczu o godz. 14 czasu polskiego.
Idź do oryginalnego materiału