Sabalenka zrobiła to, czego nie chciała Świątek. "Piękna i Bestia"

4 godzin temu
Aryna Sabalenka udanie zainaugurowała zmagania w US Open. Już od jakiegoś czasu współpracuje ona z konsultantem Maksem Mirnym, którego efekty pracy mogliśmy zobaczyć choćby w meczu z Rebecą Makarovą. Tuż po ostatniej piłce Białorusinka wyznała, co uważa o swoim nowym członku sztabu. - Teraz nasz zespół można nazwać 'Piękną i Bestią' - przyznała żartobliwie.
Aryna Sabalenka jest zdecydowaną dominatorką US Open. Nie dość, iż w poprzednim roku triumfowała w całej imprezie, to w poprzednich edycjach dochodziła do finału i półfinału. Podczas trwającej edycji awansowała już do II rundy rywalizacji, gdyż pewnie wygrała w niedzielę z Rebecą Makarovą 7:5, 6:1. "Usłysz ten ryk" - zareagowano na turniejowym profilu na ostatnią akcję Białorusinki w pierwszym secie. Nie ma wątpliwości, iż będzie ona pokazywana w powtórkach do końca zawodów.


REKLAMA


Zobacz wideo "Jestem trochę zawiedziona". Natalia Bukowiecka piąta na Stadionie Śląskim


Sabalenka wspomniała o nowym członku sztabu. "Można nazwać nas 'Piękną i Bestią'"
Dla Sabalenki to jeden z pierwszych turniejów, w których może liczyć na pomoc konsultanta. Jest nim Max Mirny, czyli były białoruski tenisista. - To bardzo mądry facet. Jestem niesamowicie szczęśliwa, widząc, jak cieszy się życiem. Przeżył trudną historię, walczył naprawdę ciężko - przekazała, dodając, iż może jej pomóc, zwłaszcza w grze przy siatce.
Tuż po zakończeniu pierwszego starcia żartobliwie skomentowała ich współpracę. Jeden z dziennikarzy podkreślił, iż Mirny jest nazywany "bestią z Białorusi". - Teraz nasz zespół można zatem nazwać 'Piękną i Bestią' - przyznała Sabalenka podczas wywiadu. - Maks Mirny to niesamowity deblista, prawdziwy demon tej kategorii. To bardzo inteligentny człowiek, jak i tenisista. Miał wspaniałą karierę, w trakcie której dokonał wielu niesamowitych rzeczy - oznajmiła, uzupełniając, iż chce z nim kontynuować współpracę.


Ostatnio coraz więcej zawodników decyduje się na zatrudnienie konsultanta. Iga Świątek również rozważała taką możliwość, choć powiedziała nie. Ostatecznie zadecydowała jedna rzecz. - Wszyscy trenerzy, z którymi kiedykolwiek współpracowałam zawsze byli na to otwarci, sama także o tym myślałam. Przyznam jednak, iż i tak jest mało czasu w trening - stwierdziła w rozmowie ze Sport.pl.
- Myślę, iż nie ma na to odpowiedniego momentu. Czasami choćby nie nadążam z realizacją tego, co Wim chciałby wprowadzić. Chciałabym wdrożyć coś w meczu, a jeszcze nie czuję, iż zdążyłam to odpowiednio przetrenować. Gdy mamy do dyspozycji cztery dni przed turniejem, nie jest to proste - tłumaczyła.


Dzięki wygranej z Makarovą Sabalenka awansowała do II rundy rywalizacji. Jej kolejną rywalką będzie Polina Kudiermietowa, która miała dużo szczęścia w pierwszym etapie. Nuria Parrizas Diaz, która do pewnego momentu wyglądała bardzo dobrze, doznała kontuzji i była zmuszona skreczować to starcie. Iga Świątek rozpocznie za to zmagania we wtorek o godzinie 17:30. Jej rywalką będzie Emiliana Arango.
Idź do oryginalnego materiału