Sceny w Lidze Mistrzów! Zdobył gola po 36 sekundach

2 godzin temu
Przez 71 minut meczu na Estadio San Mames wydawało się, iż już na samym początku fazy ligowej Ligi Mistrzów dojdzie do niemałej niespodzianki, jaką niewątpliwie byłoby brak wygranej Arsenalu. Wtem Mikel Arteta wprowadził na boisko Gabriela Martinelliego, a po 36 sekundach już wiedział, iż podjął dobrą decyzję. To Brazylijczyk zapewnił wygraną Arsenalu, a Athletic musiał obejść się smakiem po powrocie do LM po jedenastu latach.
Na kilka chwil przed pierwszym gwizdkiem w meczu na Estadio San Mames Inaki Williams i Gabriel Magalhaes pojawili się przed pomnikiem Rafaela Moreno Aranzadiego, bardziej znanego jako "Pichichi". Zgodnie z tradycją, każdy zespół, który gra po raz pierwszy z Athletikiem na jego stadionie, składa wieniec pod pomnikiem legendy Athletiku. Wydaje się, iż był to najważniejszy moment, włączając tę sytuację do pierwszej połowy spotkania między Athletikiem a Arsenalem na inaugurację fazy ligowej Ligi Mistrzów.

REKLAMA







Zobacz wideo Telenowela z transferem Puchacza. Żelazny: On chce się bawić w bycie influencerem









Czytaj także:


Stało się o 19:48! Pogoń ogłosiła wielki transfer mistrza świata



Na głowie Gyokeresa pojawiła się krew. Wzajemne badanie Athletiku i Arsenalu
Pierwsze 30 minut tego spotkania były, jak to mawia klasyk w piłkarskim środowisku, badaniem się obu zespołów. Zdecydowanie więcej przy piłce był Athletic, który grał wysokim pressingiem i nie pozwalał Arsenalowi na rozwinięcie skrzydeł. David Raya nie musiał interweniować w żadnej sytuacji, ale Athletic zaliczał sporo kontaktów w polu karnym rywala. Stopniowo Arsenal wyglądał coraz lepiej, a więcej okazji do wykazania się miał Noni Madueke oraz Eberechi Eze.
Piłkarze Arsenalu szukali też zagrań do Viktora Gyokeresa. W 25. minucie Mikel Merino zagrał piłkę górą w kierunku Szweda. Gyokeres wbiegł w pole karne Athletiku, ale uderzył piłkę bardzo lekko, więc Unai Simon bez problemu ją złapał. Dwie minuty później Jurrien Timber dośrodkował piłkę w pole karne klubu z Kraju Basków, a Gyokeres niecelnie uderzył piłkę "szczupakiem".






Czytaj także:


Przełom! Mioduski zabrał głos



W 31. minucie serca kibiców Arsenalu mogły zadrżeć, bo Magalhaes i Gyokeres zderzyli się głowami ze sobą przy rozgrywaniu rzutu wolnego. Obaj zawodnicy padli na murawę, a z głowy napastnika Arsenalu zaczęła lać się krew. Ostatecznie Gyokeres był w stanie kontynuować grę, kiedy na jego głowie pojawiła się opaska uciskowa.
W pierwszej połowie nie padła ani jedna bramka, a statystyka goli oczekiwanych, podliczając oba zespoły, nie przekroczyła współczynnika 0,50. To świadczyło o tym, jak bardzo wyrównany mecz toczył się w Bilbao.



Zobacz też: Tak Francuzi piszą o Pogoni Szczecin przed transferem Mendy'ego
36 sekund wystarczyło do gola Arsenalu. Ależ intuicja Mikela Artety. Arsenal unika falstartu
Po przerwie przewaga Arsenalu stopniowo była coraz większa. Bardzo aktywny był Madueke, natomiast czujność w bramce Athletiku zachowywał Unai Simon. Baskowie dali się zaskoczyć po rzucie wolnym Rice'a, gdy Gyokeres uderzył piłkę głową i nie miał obok siebie żadnego z rywali. Na szczęście dla gospodarzy napastnik Arsenalu uderzył niecelnie.
Pierwsza konkretna okazja Arsenalu pojawiła się w 65. minucie. Mikel Merino wyskoczył najwyżej do piłki zagranej w pole karne Athletiku i uderzył piłkę głową. Ta leciała w kierunku bramki, ale Simon złapał piłkę bez problemów. Chwilę wcześniej z boiska zszedł Gyokeres, więc na pozycji napastnika naprzemiennie pojawiał się Merino z Leandro Trossardem.
W 71. minucie na boisku pojawił się Gabriel Martinelli, który zmienił Eberechiego Eze. Potrzeba było zaledwie 36 sekund, by upewnić się w przekonaniu, iż Arteta podjął dobrą decyzję. Simon wykopał piłkę na połowie Arsenalu, a goście błyskawicznie ruszyli z kontrą. Trossard przedłużył piłkę do Brazylijczyka, a Martinelli oszukał jednego z rywali kierunkowym przyjęciem piłki i pokonał bramkarza rywali, uderzając piłkę pod ręką.



16 minut później było już 2:0 dla Arsenalu. Martinelli rozprowadził akcję gości i zagrał w pole karne Athletiku do Trossarda. Belg wyczekał odpowiedni moment i uderzył na bramkę. Pomógł mu rykoszet, ale to wystarczyło do strzelenia drugiego gola. Athletic jeszcze zgłaszał do sędziego, iż Zubimendi mógł sfaulować Yuriego Berchiche, ale system VAR nie przychylił się do tego uzasadnienia. Arsenal zaczyna zatem rozgrywki Ligi Mistrzów zgodnie z planem.
W niedzielę Arsenal zagra z Manchesterem City w hicie Premier League, a Athletic zmierzy się dzień wcześniej z Valencią.
Idź do oryginalnego materiału