Sensacja! To była 75. minuta finału Ligi Mistrzyń. Ewa Pajor we łzach

5 godzin temu
Pierwsza połowa meczu FC Barcelony z Arsenalem pokazała, iż Ewa Pajor i spółka nie będą miały w tym spotkaniu łatwego zadania. W drugiej części meczu Barcelona prezentowała się już lepiej, ale cóż z tego? To piłkarki Arsenalu strzeliły jedyną bramkę spotkania i sprawiły ogromną sensację! A polscy fani musieli oglądać Pajor, która po ostatnim gwizdku na padła na murawę i zalała się łzami.
Piłkarki prowadzone przez Pere Romeu były zdecydowanymi faworytkami tego meczu. Wcześniej w tym sezonie zdobyły mistrzostwo Hiszpanii i krajowy Superpuchar. Tylko w ostatnich czterech spotkaniach zdobyły aż 19 bramek. Z kolei Arsenal zmagania w lidze zakończył na drugim miejscu, ze stratą aż 12 punktów do zwycięskiej Chelsea.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki ostro o Manchesterze United: Nie da się patrzeć na to co się tam dzieje!


Pierwsza połowa remisowa, ze wskazaniem na Arsenal
Pierwsza połowa pokazała jednak, iż tabele i statystyki w najważniejszym meczu sezonu można posłać do lamusa. Piłkarki Arsenalu wyszły na mecz nastawione niezwykle agresywnie, a gra wysokim pressingiem okazała się skuteczną metodą na ograniczenie możliwości Barcelony. Podopieczne Pere Romeu w środku pola popełniały kardynalne błędy, które kończyły się stratami i groźnymi akcjami Arsenalu. W 22 minucie zespół z Londynu wyszedł choćby na prowadzenie po samobójczym trafieniu Irene Paredes. Na szczęście dla Barcelony, VAR pokazał, iż wcześniej piłkarka Arsenalu znajdowała się na spalonym.
Tym sposobem, chociaż pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, to po niej więcej powodów do zadowolenia miał Arsenal. Barcelona nie miała wiele do powiedzenia na boisku, a Ewa Pajor została całkowicie zneutralizowana w polu karnym rywalek.


Odmieniona Barcelona straciła bramkę
Na drugą połowę piłkarki Barcelony wyszły z lepszym nastawieniem i od jej początku kontrolowały przebieg wydarzeń na boisku. Tak się przynajmniej wydawało, bo wtedy świetnym trenerskim nosem popisała się Renee Slegers. Trenerka Arsenalu postanowiła zdjąć Fridę Leonhardsen-Maanum, którą zastąpiła Stina Blackstenius. Szwedka w 75 minucie odwdzięczyła się za zaufanie. Kiedy Arsenal w końcu doszedł do głosu i wywalczył rzut rożny, to po jego rozegraniu trafiła bramkę!


I cóż z tego, iż Barcelona do tamtego momentu prezentowała się lepiej? Po tym ciosie już nie potrafiła się otrząsnąć, a zmiany nie pomogły Blaugranie tak, jak miało to miejsce w przypadku drużyny z Londynu. Końcówka spotkania była już brzydka i szarpana. Piłkarki Barcelony nie miały pomysłu, jak odwrócić losy spotkania. Z kolei zawodniczki Arsenalu skutecznie kradły każdą sekundę, która przybliżała ich do tytułu. W szeregach klubu z Londynu świetne zawody rozegrała Leah Williamson, która niepodzielnie rządziła w polu karnym własnego zespołu.


Ewa Pajor w tym meczu nie mogła wiele zrobić, ale na usprawiedliwienie Polki możemy napisać, iż przy tak dysponowanej rywalce nie dałaby rady żadna piłkarka na świecie. To był wybitny występ angielskiej obrończyni, który przejdzie do historii kobiecej piłki. Pod koniec spotkania piłkarki Barcelony mogły tylko na chaos wrzucać piłkę w pole karne rywalek. Bo każde przeprowadzenie akcji w inny sposób ostatecznie kończyło się na genialnej Williamson.
Tym sposobem upływały kolejne minuty, aż wybrzmiał ostatni gwizdek i sensacja stała się faktem. Skazywany na pożarcie Arsenal pokonał wielkiego faworyta, a polscy fani musieli oglądać łamiące serce sceny, w których Ewa Pajor na murawie zalewa się łzami. Trudno jednak stwierdzić, iż wygrana Arsenalu nie była zasłużona. Ten zespół triumfował po zagraniu taktycznie genialnego spotkania. W pierwszej połowie był lepszy od rywala. A w drugiej przeprowadził odpowiednie zmiany. Nie pozostaje nic innego, jak pogratulować piłkarkom Arsenalu świetnego spotkania w najważniejszym momencie sezonu.
Arsenal - Barcelona 1:0
Bramki: Blackstenius (75')
Idź do oryginalnego materiału