Stoch poszedł na całość. Co za słowa po pierwszym konkursie

3 tygodni temu
Pierwszy konkurs pożegnalnego sezonu Kamila Stocha już przyniósł emocje i jego walkę o czołówkę. Wynik wzbudził w nim niedosyt, choć jeszcze w zeszłym roku trzeba byłoby go bardzo docenić. Nowy-stary lider Polaków na początku olimpijskiej zimy jest z siebie zadowolony, ale jego ambicje sięgają jeszcze lepszych wyników.
Kamil Stoch czeka na to już 966 dni. Ostatni raz udało mu się wskoczyć do najlepszej dziesiątki zawodów Pucharu Świata na koniec sezonu 2022/2023 - 1 kwietnia w Planicy. Jego "czarna seria" trwa już 53 konkursy. I choć w Lillehammer, podczas pierwszego konkursu sezonu olimpijskiego, swojego ostatniego w karierze, znów o to powalczył, to niestety tego odliczania nie możemy jeszcze skończyć.


REKLAMA


Po pierwszej serii i skoku na 135,5 metra Polak zajmował dziesiąte miejsce. Wydawało się, iż jeżeli podobnie spisze się w finałowej rundzie, może choćby powalczyć o lepszy rezultat. Ale w niej uzyskał 122 metry i spadł 2,3 punktu za Top10, na 13. miejsce. Chyba możemy powiedzieć, iż pechowe, choć przecież w zeszłym sezonie ani razu nie był na wyższej pozycji, wtedy to byłby jego najlepszy wynik. Teraz to ma być tylko wstęp do o wiele lepszych rezultatów.


Zobacz wideo Burza wokół olimpijskich skoczni. Jest reakcja po skandalu


W Stochu znowu odezwał się "lew w klatce". Zagrał vabank
- To był dobry dzień, ale z odrobiną soli - mówił po zawodach Stoch. I miał na myśli skok w drugiej serii. Z tego otwierającego zawody był zadowolony. O kwalifikacjach nie wspomniał, ale tam zajął przecież znakomite czwarte miejsce - choć była to na pewno najbardziej loteryjna seria dnia. Za to w finale skok mu się po prostu nie udał. - Trochę przesadziłem. Już puściły mi tutaj wodze fantazji. Poszedłem vabank i popełniłem znaczny błąd. Poszedłem za agresywnie do przodu i w tych warunkach to nie miało szansy powodzenia - tłumaczył Stoch.
Ale za to, iż spadł w klasyfikacji względem pierwszej serii nie chciał winić tego, w jakich okolicznościach przyszło mu skakać. - Nie będę nikogo bił za to, iż miałem trudne warunki, bo wszyscy w takich skakali. Natomiast duży błąd przy nich tyle mnie kosztował. Aczkolwiek i tak 13. miejsce mogę uznać za naprawdę dobry wynik. Bo pokazuje mi wiele dobrego. Tego, co można już dostrzec w moich skokach. I pokazuje też sporą rezerwę, nad którą będę pracował - wskazał skoczek.
Ambicje Stoch ma oczywiście większe. - Uważam, iż stać mnie na pierwszą dziesiątkę. To też pokazała pierwsza seria i kwalifikacje. Te skoki są stabilne, równe i na dobrym poziomie, co udowadniają występy w seriach ocenianych - zapewnił.


I to właśnie te ambicje sprawiły, iż w drugiej serii tak ryzykował, żeby pozostać w Top10, a może i poprawić swoją pozycję. - No taki już jestem. To tak jakbyś poskramiał lwa po prostu w klatce. Czasami nic ci nie zrobi. Ale jak go wypuścisz, bo już myślisz, iż możesz, bo już go oswoiłeś, to on ci pokazuje, na co go stać - wyjaśniał Stoch. I nagle zrobił do dziennikarzy minę w stylu ryczącego lwa.


Stoch znów najlepszym z Polaków. Tak ocenił inaugurację naszej kadry
W dwóch ostatnich sezonach Stoch miał fatalne pierwsze konkursy. W zeszłym roku tutaj, w Lillehammer, zajął dopiero 35. miejsce. Zimę wcześniej było jeszcze gorzej, bo był dopiero 43. w Ruce. Lepiej spisał się w listopadzie 2022 roku, gdy sklasyfikowano go na 10. pozycji w Wiśle. W swojej bogatej karierze i 20 poprzednich sezonach, które zaczynał od inauguracji PŚ, wyższe miejsce na start cyklu miał tylko sześciokrotnie.
- Ten pierwszy konkurs bywa, może nie wyrocznią, ale takim wskaźnikiem tego, gdzie jesteśmy i jaki poziom prezentujemy. Choć oczywiście te zawody nie pokazują niczego na sto procent, bo wiadomo, iż w trakcie sezonu wiele się zmieni. U niektórych ta forma będzie rosnąć, a innym z kolei trochę opadać. Sam jestem zadowolony z tego, iż osiągnąłem dobry wynik. Ale mam bardzo dużo zastrzeżeń do tego drugiego skoku. I uważam, iż mogę tu osiągnąć więcej - ocenił Stoch.
38-latek wrócił też do roli lidera kadry, był najlepszym z Polaków. Poza nim w konkursie punktowało jeszcze czterech naszych zawodników - 18. Kacper Tomasiak, 19. Piotr Żyła, 22. Dawid Kubacki i 28. Paweł Wąsek. - Dobrze się z tym czuję. Jednak nigdy nie uważałem się za lidera, bo uważam, iż każdy z nas prezentuje najwyższy poziom sportowy. I każdy z nas też walczy, ale dla siebie. Natomiast im mocniejsza drużyna, tym jednostka ma szansę po prostu pokazać się z jeszcze lepszej strony. I uwolnić więcej swojego potencjału. Dlatego życzę tej drużynie, żeby osiągnęła maksimum swoich możliwości - powiedział Kamil Stoch.


- To jeden z lepszych początków sezonu w ostatnich lata. No i mam nadzieję, iż pokaże on każdemu z nas, gdzie jest jego prawdziwe miejsce. I iż ono z biegiem sezonu będzie coraz lepsze - zakończył trzykrotny mistrz olimpijski. Kolejna szansa na dobre wyniki Polaków już w niedzielę. Drugi konkurs indywidualny w Lillehammer zaplanowano na godzinę 16:00, a półtorej godziny wcześniej odbędą się kwalifikacje. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału